24.09.2013

Rozdział XXV

                                                    muzyka

*dwa dni później, oczami Jess*
Trzeba wstawać- pomyślałam i przetarłam oczy. Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej. Wzięłam telefon z szafki i popatrzyłam na godzinę. Dobra jest 9:45, a Louis przyjeżdża po mnie o 14. Mam dużo czasu, ale muszę się zacząć zbierać- pomyślałam i odłożyłam oczy. Dzisiaj miałam razem z Lou jechać do Doncaster. Do świąt został jeszcze tydzień, ale Tommo chciał pojechać wcześniej. Wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę łazienki. Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Rozebrałam się i związałam włosy w luźnego koka. Weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę. Po moim ciele momentalnie zaczęło spływać tysiące kropel. Jak przyjemnie- pomyślałam i zaczęłam się myć. Po umyciu się, zakręciłam wodę i wyszłam z pod prysznica. Wzięłam ręcznik i wytarłam się. Owinęłam go sobie w okół i otworzyłam drzwi. Wyszłam z łazienki i ruszyłam do garderoby. Kiedy się tam znalazłam zaczęłam szukać czegoś odpowiedniego do takiego pochodzenia po domu. W końcu wybrałam szare dresy i luźną białą koszulkę. Wzięłam jeszcze bieliznę i ruszyłam z powrotem do łazienki. Zdjęłam ręczniki i ubrałam się w wybrane rzeczy. Włosy rozwiązałam i rozczesałam. Następnie ponownie związałam je w luźnego koka. Wyszłam z pomieszczenia i podeszłam do komody. Wyjęłam z niej puchowe skarpetki w renifery. Uśmiechnęłam się sama do siebie i założyłam je na nogi. Były to moje ulubione skarpetki. Dostałam je od Michała na święta przed wyjazdem do Londynu. Zamknęłam komodę i wyszłam z pokoju. Skierowałam się na dół po schodach. Kiedy znalazłam się na dole, weszłam do kuchni. Były już tam dziewczyny. Carrie jadła śniadanie, a Ashley piła kawę.
- Dzień dobry- przywitałam się i podeszłam do blatu.
- Cześć- odpowiedziały równocześnie. Ja nalałam sobie do kupka kawy i zrobiłam sobie kanapki. Wzięłam talerz i usiadłam przy stole. Zaczęłam jeść.
- To kiedy jedziecie do chłopaków?- zapytałam się ich po między kęsami.
- Dzisiaj mamy samolot o 19- odpowiedziała Car.
- Ja też dzisiaj około 18- dodała As.
- Ja tak samo dzisiaj, ale około 16- powiedziałam i się uśmiechnęłam do nich. Porozmawiałyśmy jeszcze trochę w kwestii prezentów. Miałyśmy zrobić tak, że damy sobie prezenty dzisiaj, ale otworzymy je dopiero w święta. Dałyśmy już prezenty reszcie. Kiedy zjadłyśmy i posprzątałyśmy po sobie, postanowiłyśmy zacząć się pakować. Poszłyśmy na górę i każda poszła do swojego pokoju. Weszłam do siebie i skierowałam się do garderoby. Wzięłam walizkę i położyłam ją na łóżku. Podeszłam do komody i włączyłam wieżę. Włożyłam płytę i nacisnęłam Play. Usłyszałam pierwsze dźwięki Live While We're Young. Uśmiechnęłam się sama do siebie i pogłośniłam na fulla.
                                                  muzyka

- Dobra zaczynamy pakowanie- powiedziałam sama do siebie i weszłam do garderoby. Zaczęłam wybierać rzeczy, które wezmę ze sobą. Wybrałam kilka par kolorowych rurek, dwie pary leginsów, dresy, kilkanaście koszulek i moją ulubioną sukienkę. Wzięłam te rzeczy i zaniosłam je do pokoju. Położyłam je na łóżku i ponownie wróciłam do garderoby. Wzięłam jeszcze kilka swetrów i jakąś bluzę i położyłam je również na łóżko. Podeszłam do komody i wyjęłam bieliznę. Wróciłam jeszcze na moment do garderoby i wzięłam prezenty. Dobra spakuję to i zobaczę ile mi miejsca zostanie- pomyślałam i podeszłam do łóżka. Położyłam bieliznę i zaczęłam się pakować. Pod śpiewałam sobie w tym czasie pod nosem tekst piosenki, która teraz leciała. Po jakimś czasie udało mi się spakować wszystkie rzeczy. Mam jeszcze trochę miejsca. Sądzę, że się zmieszczę- pomyślałam  i podeszłam do komody. Zaczęłam wybierać jaką biżuterię wezmę ze sobą. Kiedy już udało mi się to zrobić, włożyłam ją do małej torebeczki i schowałam do walizki. Teraz buty- pomyślałam i zaczęłam wybierać buty. Wybrałam dwie pary trampek do pochodzenia po domu i zaczęłam szukać swoich czarnych wiązanych botków. Cholera gdzie one są- pomyślałam, kiedy przeszukałam cały pokoju. Dziewczyny- pomyślałam.
- Collins, Carter gdzie są moje czarne botki- wydarłam się.
- Nie wiem. Po cholerę by mi było twoje botki, jak mam większą stopę od ciebie- usłyszałam krzyk As.
- Ja je chyba znalazłam- odkrzyknęła Car. Co za ludzie- pomyślałam i wyłączyłam wieżę. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do pokoju Carrie.
- O matko, ale tu syf- powiedziałam kiedy przekroczyłam próg jej pokoju.
- Nie wiem kompletnie co wziąć, a chcę wypaść dobrze przed rodziną Horana- odpowiedziała zrezygnowana i usiadła na łóżku.
- No już nie martw się kochana. My ci pomożemy- powiedziałam i zawołałam Ashley.
- No to co zaczynamy wybieranie odpowiednich rzeczy- powiedziała As i zabrałyśmy się do roboty. Razem robiłyśmy to o wiele szybciej. Po około dwóch godzinach Carter była już spakowana i miała wybrane rzeczy w jakich poleci dzisiaj.
- Jesteście kochane. Nie wiem co bym bez was zrobiła- powiedziała i nas przytuliła. Usłyszałyśmy w pewnym momencie dzwonek do drzwi.
- To Louis. Cholera- krzyknęłam i wzięłam moje botki, które leżały na podłodze. Wybiegłam z pokoju Car i zbiegłam na dół. Podbiegłam do drzwi i otworzyłam je.
- Cześć- powiedziałam do Lou.
- Hej. To co gotowa?- zapytał się mnie.
- Tak nie do końca, ale daj mi pół godziny i będę- odpowiedziałam i zaprosiłam go do środka. Tommo zdjął kurtkę i buty.
- Chodź do mnie do pokoju- powiedziałam i ruszyliśmy na górę. Przy schodach stały dziewczyny. Przywitały się z Lou i poszły do siebie. Weszliśmy do mojego pokoju.
- Siadaj gdzie chcesz- powiedziałam i podeszłam do łóżka. Włożyłam botki do walizki i ruszyłam do garderoby. Louis stanął przy wejściu i oparł się o framugę.
- Muszę się tylko ogarnąć i będziemy mogli jechać- powiedziałam i zaczęłam szukać czegoś odpowiedniego do ubrania. W końcu zdecydowałam się na czarno-białe legginsy w renifery i do tego biały sweter z napisem "I'm Cute". Wzięłam te rzeczy i ruszyłam do łazienki. W między czasie Lou usiadł na łóżku. Weszłam do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę i zaczęłam się myć. Kiedy już cała była umyta, zakręciłam wodę i wyszłam z pod prysznica. Wzięłam ręcznik i wytarłam się. Następnie ubrałam się w wybrane wcześniej rzeczy. Rozwiązałam włosy i splotłam je w kłosa. Zrobiłam lekki makijaż. Wzięłam skarpetki i kosmetyczkę. Następnie wyszłam z łazienki. Podeszłam do łóżka i spakowałam rzeczy. Tommo przyglądał mi się ciągle. Zaczęłam zapinać walizkę. Prawie udało mi się ją zapiąć, ale pod koniec napotkałam trudność. Louis popatrzył na mnie z uśmiechem i wstał z łóżka.
- Usiądź na walizce, a ja będę zapinał- powiedziała, a ja wykonałam jego polecenie. Po chwili męczenia się Lou zapiął na reszcie moją walizkę. Zdjął ją z łóżka i postawił.
- Nigdy nie zrozumiem kobiet. One zawsze pakują tyle rzeczy- powiedział i chwycił rączkę- Ja sprowadzę walizkę na dół, a ty weź jeszcze jakieś rzeczy, które chcesz.
- Okej- odpowiedziałam i on wyszedł. Wyjęłam brązową torbę i spakowałam tam laptopa, pieniądze i inne potrzebne rzeczy. Chyba mam wszystko- pomyślałam i wzięłam torbę. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Louis czekał na mnie w salonie, tak samo Car i As.
- Bawcie się obie dobrze i nie zaszalejcie zbytnio. Nie chcę być jak na razie ciocią- powiedziałam i je przytuliłam.
- Bardzo śmieszne. Ty też się baw dobrze- odpowiedziały. Pożegnały się jeszcze z Lou i ruszyliśmy do holu. Tam założyliśmy kurtki i buty. Ja założyłam jeszcze czapkę i szalik. Otworzyłam drzwi i wyszliśmy z domu. Podeszliśmy do samochodu Tommo. On go otworzył i schował do bagażnika moją walizkę. Ja w tym czasie wsiadłam do samochodu i zdjęłam płaszcz. Zapięłam się i usiadłam wygodnie. Postanowiłam zdjąć buty. Rozwiązałam je i zdjęłam. Po chwili drzwi od strony kierowcy otworzyły się i do środka wsiadł Louis. On też zdjął kurtkę i odpalił samochód.
- To co jedziemy- powiedział i wyjechaliśmy z podjazdu. Lou zaczął jechać w odpowiednim kierunku, a ja poczułam się strasznie śpiąca. Nawet nie wiem kiedy moje oczy się zamknęły i odpłynęłam do krainy Morfeusza.


I jest XXV. Myślałam na początku, że nie uda mi się go napisać na czas, ale miałam jednak dobrą wenę i oto jest nowy rozdział. Miałam pomysł, żeby go połączyć z XXVI, ale postanowiłam jednak nie. Sądzę, że wyszedł całkiem nieźle. Następny rozdział powinien się pojawić za tydzień jeśli nie będę miała dużo nauki.

6 komentarzy: