muzyka
*oczami Lou*
- Louis mam do ciebie pytanie. Dlaczego zerwałeś z El?- zapytała się mnie Jess, a moje mięśnie momentalnie się napięły. Wiedziałem, że kiedyś Jessica zada to pytanie, ale nie byłem teraz przygotowany. Muszę coś wymyślić- pomyślałem. Dotknąłem jej dłoni przez rękawiczkę. Była cała zimna.
- Chodźmy do jakieś kawiarni. Jesteś cała przemarznięta. Jeszcze się przeziębisz- powiedziałem i się podniosłem. Podałem rękę Jess, ale ona jej nie chwyciła.
- Nie Lou. Chcesz się tylko wymigać od odpowiedzi na moje pytanie. Będę tu siedzieć dopóki mi nie odpowiesz- powiedziała, a ja zacząłem się zniżać, żeby ją podnieść- Nawet nie próbuj. Zacznę krzyczeć, jeśli spróbujesz mnie podnieść- powiedziała groźnym głosem. Cholera nie wygram z nią. Musze jej coś powiedzieć- pomyślałem.
- Niech ci będzie. Powiem ci dlaczego zerwałem z Calder, ale chodźmy do kawiarni po kawę. Nie chce, żebyś się przeziębiła. Powiem co naprawdę. Obiecuje- powiedziałem zrezygnowany. Jess mierzyła mnie chwilę spojrzeniem, ale w końcu przystała na moją propozycje. Chwyciłam moją rękę i podniosła się.
- Może to dobry pomysł, żeby iść po tą kawę. Zimno mi trochę- powiedziała, a ja przytuliłem ją do siebie. Ona wtuliła się we mnie mocno. Wtedy poczułem, że jest strasznie zimna. Ruszyliśmy w stronę najbliższej kawiarni. Nie przejmowałem się teraz fotografami, którzy mogli nam zrobić zdjęcie. Teraz liczyło się tylko to, żeby dostać się do jakieś kawiarni i kupić Jess kawę. Po 10 minutach byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do środka. Jessica poszła nam zająć miejsce, a ja poszedłem po kawę. Kiedy wracałem zobaczyłem, że obok niej zebrała się mała grupka dziewczyn. Oby nie psychofanki- pomyślałem i ruszyłem szybko w kierunku Jess. Kiedy podeszłem do stolika dziewczyny już odchodziły. Jessica obdarzyła mnie uśmiechem i wzięła ode mnie kawę.
- Co to za dziewczyny?- popatrzyłem na nią zdenerwowany. Usiadłem obok niej na krześle.
- Te dziewczyny to tak jakby moje fanki. Strasznie mi się podobał mój "występ" na waszym koncercie. Podeszły do mnie przytulił, poprosiły o autograf. Były naprawdę miłe. Zapytały się mnie nawet czy bym nie mogła zrobić sobie konta na YouTube'ie i dodawać tam filmików jak śpiewam. Nie denerwuj się tak Lou- powiedziała i uścisnęła moją dłoń.
- Ja przepraszam. Bałem się po prostu, że to psychofanki. Martwię się o ciebie. Psychofanki są nie przewidywalne- powiedziałem i się uśmiechnąłem do niej.
- Ja to wiem Lou. Tylko nie myśl sobie, że zapomniałam o tym, że masz mi powiedzieć czemu zerwałeś z Calder.
- Muszę?
- Tak. Chce to wiedzieć. To na pewno ci pomoże, jeśli to wyrzucisz z siebie. Pamiętasz sam mi to powiedziałeś- powiedziała, a ja skapitulowałem. Powiem jej- pomyślałem.
- Niech ci będzie. Zerwałem z Calder ponieważ ona mnie zdradziła- powiedziałem i spuściłem głowę.
- Boże Louis ja nie powinnam o to w ogóle pytać. Ja ... - zaczęła Jess.
- Nie Jessica nie przepraszaj. Dobrze, że o to zapytałaś. Muszę to w końcu z siebie wydusić. Jak powiedziałem wcześniej El zdradziła mnie. Raz zobaczyłem ją na ulicy jak całuje się z jakimś kolesie. Okazało się później, że to jej prawdziwy chłopak. Ze mną była tylko dla kasy. Kiedy mnie zobaczyła po prostu podeszła do mnie i powiedziała, że jest ze mną dla kasy. Ja tylko powiedziałem, że z nią zrywam. Ona powiedziała, że spoko i jakby nic się nie stało poszła do tego faceta. Ja poszedłem z stamtąd- zakończyłem swoją wypowiedź.
- Louis przykro mi. Pewnie ci się zrobiło smutno jak zobaczyłeś, że ona całuje się z innym facetem- powiedziała Jess i ponownie uścisnęła moja dłoń.
- A wiesz Jessica, że wcale nie było mi smutno. Cieszyłem się z tego, że z nią zerwałem. Ja jej po prostu chyba nie kochałem, ale chciałem sobie wmówić, że jest inaczej.
- Czasami tak bywa. Ale zakończmy temat o Calder. Gdzie teraz idziemy?- zapytała się mnie Jessica.
- Czekaj którą mamy godzinę?
- Jest 14:45.
- To co idziemy do Nando's na obiad, a potem się zobaczy. Może być?
- Jasne to chodź- powiedziała Jess. Zapłaciliśmy za kawę i założyliśmy płaszcze. Następnie wyszliśmy z kawiarni. Ruszyliśmy w stronę najbliższego Nando's. Rozmawialiśmy w tym czasie. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka i zajęliśmy stolik.
*kilka godzin później, oczami Jess*
Chodziliśmy właśnie z Lou po parku, kiedy mój telefon zaczął dzwonić. Uśmiechnęłam się do Louisa i odeszłam kawałek od niego. Wyjęłam telefon z kieszeni i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo- powiedział.
- Jessica możesz już wracać z Lou do domu- usłyszałam głos Car.
- Okej. Jesteśmy w parku. Będziemy za 15 minut- powiedziałam i się rozłączyłam. Schowałam telefon i podeszłam do Lou.
- Może pójdziemy do mnie- zaproponowałam.
- Okej. Możemy iść- odpowiedział i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Rozmawialiśmy w tym czasie. Kiedy dotarliśmy pod drzwi, weszliśmy do środka i zatrzymaliśmy sie w holu
- Poczekaj chwilę Lou, ja muszę troszkę ogarnąć w salonie. Jak tylko skończę to cię zawołam- powiedziałam i zdjęłam buty i płaszcz. Ruszyłam do salonu. Zobaczyłam pochowanych wszędzie chłopaków i dziewczyny. Ja też się schowałam, za kanapą i krzyknęłam:
- Już Louis.
*oczami Lou*
Kiedy Jess poszła do salonu, ja rozebrałem się i oparłem o komodę. Czekałem chyba z 5 minut, gdy usłyszałem krzyk Jess:
- Już Louis.
Ruszyłem do salonu. Kiedy dotarłem do salonu, zauważyłem, że jest zgaszone światło. Znalazłem włącznik ręką i włączyłem światło. Kiedy tylko się zapaliło, cała nasza paczka wyskoczyła za różnych mebli i krzyknęła:
- Niespodzianka!
Oto i rozdział XXIII. Na początku nie wiedziałam kompletnie jak go napisać, ale teraz sądzę, że jest nieźle. Czekam na komentarze z Waszej strony. To bardzo motywuje. Następny rozdział powinien się pojawić za tydzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz