4.06.2013

Rozdział XII

                                                    muzyka  

*tydzień później, piątek, oczami Jess*
Przetarłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Dzisiaj miałam iść razem z dziewczynami i chłopakami do sierocińca. Trochę się bałam jak oni to przyjmą. Czy zechcą naprawdę pomóc tym dzieciom. Jednak wierzyłam, że pomogą mi. Z takim nastawieniem podniosłam się z łóżka i podeszłam do okna. Wyjrzałam na zewnątrz. Za chmurami przebijało się słońce. To było dziwne, bo jesteśmy w Londynie. Skierowałam się w stronę łazienki. Wzięłam prysznic. Następnie poszłam do garderoby i zaczęłam szukać czegoś do ubrania. Wybrałam granatowe rurki i białą bluzkę z kulą ziemską. Do tego czarne vansy i czarna torba na ramię. Ubrałam się. Włosy rozczesałam i związałam w luźnego koka. Zrobiłam lekki makijaż. Spakowałam do torby rzeczy na przebranie, wzięłam telefon i zeszłam na dół do kuchni. Nikogo tam jeszcze nie było. Położyłam torbę na blat i zaczęłam robić śniadanie. Zdecydowałam się na naleśniki. W miedzy czasie przyszły dziewczyny już ubrane. Carrie założyła na siebie w niebieskie rurki i niebieską koszulę w kratę. Do tego czarne vansy i brązowa torba na ramię. Włosy związała w wysokiego kucyka. Ashley ubrała się w czerwone rurki i białą bluzkę z napisem "Love It". Do tego różowe vansy i biała torba na ramię z wąsami. Włosy związała podobnie jak Carrie w wysokiego kucyka. Przywitały się ze mną i usiadły przy stole. Zaczęłyśmy rozmawiać. W pewnej chwili ktoś zadzwonił dzwonkiem od drzwi. Ashley ruszyła otworzyć. Po głosach domyśliłam się, że to chłopcy. Po chwili przyszli tutaj i zasiedli przy stole.
- Mmm co tak pięknie pachnie?- zapytał się Niall. Głodomór- pomyślałam.
- Naleśniki- odpowiedziałam i postawiłam na stole talerz zapełniony naleśnikami. Każdy zaczął je jeść. Po skończonym posiłku odłożyłam talerze do zlewu.
- Jedziemy?- zapytałam się.
- Tak- odpowiedzieli i wyszliśmy z domu. Wiedliśmy do ich samochodu i ruszyliśmy w stronę domu dziecka. Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy. Chłopcy otworzyli bagażnik i po prostu zaniemówiłam. Było tam pełno zabawek, kolorowanek, lalek, samochodzików i klocków. To było wspaniałe. Popatrzyłam na nich i pojedyncza łza popłynęła po moim policzku.
- Hej mała wszystko w porządku?- zapytał się mnie Louis. Ja wytarłam szybko łzę.
- Po prostu się wzruszyłam. Dziękuję wam- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego promiennie. Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się w stronę głównej sali. Powiedziałam chłopakom, Carrie i Ashley, żeby poczekali za ściana. Weszłam jako pierwsza do sali. Przywitałam się z dziećmi i dyrektorką.
- Dzisiaj nie jestem sama. Przyprowadziłam jeszcze kogoś. Poznajcie dzieci moich przyjaciół- powiedziałam i zaprosiłam ich. Po kolei przedstawiłam ich. Dzieci od razu zaczęły ich przytulać i bawić się z nimi. Chłopaki rozdali prezenty. Ja w tym czasie podeszłam do dyrektorki.
- Jessica jesteś niesamowita. Po prostu dziękuję ci- powiedziała i przytuliła mnie.
- Nie ma za co. To dla mnie przyjemność pomagać tym dzieciakom- powiedziałam.
- Dzień dobry. Nazywam się Louis- podszedł do nas Lou i przedstawił się. Dyrektorka przywitała się z nim.
- Pewnie chcesz zobaczyć się z Kate?- zapytała się mnie. Ja tylko pokiwałam głową i ruszyłam w stronę jej pokoju. Dołączył do nas Louis. Dyrektorka zostawiła nas pod drzwiami i poszła zająć się dziećmi. Zapukałam cicho i weszłam do środka razem z Lou. Kiedy Kate mnie zobaczyła od razu się uśmiechnęła.
- Cześć Kate- przywitałam się z nią i usiadłam obok niej na łóżku. Tommo stanął obok mnie- Przyprowadziłam ze sobą mojego przyjaciela. Kate to jest Louis- tu wskazałam na szatyna. Dziewczynka z uśmiechem przywitała się z nim. On też wydawał się szczęśliwy. Porozmawialiśmy trochę z nią. Po jakimś czasie pożegnaliśmy się z nią i wyszliśmy.
- Jessica co się stało tej dziewczynce, że nie bawi się z resztą?- zapytał się mnie.
- Jest chora na raka. Sierociniec nie ma pieniędzy, żeby zapłacić za chemioterapię- powiedziałam.
- Pomożemy je. Mogę się dołożyć razem z chłopakami. Na pewno się zgodzą- powiedział.
- Dziękuję ci Louis. To dla mnie wiele znaczy- powiedziałam i przytuliłam się do niego. Następnie zabraliśmy resztę i poszliśmy się przebrać. Kiedy byliśmy już przebrani poszliśmy do wyznaczonych pokoi. Zabraliśmy się do pracy.
*dwie godziny później, oczami Louisa*
Postanowiliśmy sobie zrobić przerwę z Jess. Właśnie siedzieliśmy obok siebie i rozmawialiśmy na różne tematy.
- Louis mogę cię o coś zapytać?- zapytała się mnie.
- Dawaj- odpowiedziałem i posłałem je zachęcający uśmiech.
- O co ci chodziło na koncercie?- zapytała się mnie. Zamurowało mnie. Myślałem, że mnie już nie zapyta o to. Co ja mam jej kurwa powiedzieć? Przecież nie powiem jej, że chodziło mi o nią. Jeszcze nie teraz. Wiem powiem jaki jest problemy, ale nie powiem o kogo chodzi- wymyśliłem.
- Bo mam taką bliską przyjaciółkę. Zakochałem się w niej. Chce na razie się do niej zbliżyć i później jej to wyznać- powiedziałem. Mam nadzieję, że się nie domyśli- pomyślałem.
- Hmm. Twój tok myślenia jest dobry. Tylko pamiętaj, że jak będzie chciał jej to powiedzieć, zrób to delikatnie- powiedziała, a ja odetchnąłem z ulgą. Nie domyśla się- pomyślałem.
- Okej. Zapamiętam radę. Dobra może zaczniemy dalej malować- powiedziałem i pomogłem jej wstać. Zabraliśmy się ponownie do pracy. Bawiliśmy się przy tym świetnie. Wyglądała nieziemsko, kiedy się uśmiechała. Kochałem jej uśmiech. Kochałem ją całą. Miałem tylko jedną nadzieję, że ona odwzajemnia moje uczucia.
*dwie godziny później, oczami Jess*
Kiedy skończyliśmy pracę, Louis poszedł po resztę. Ja w tym czasie włączyłam Twittera na telefonie i dodałam wpis. Nie ma jak spędzić cały dzień z przyjaciółmi. Z nimi zawsze jest zabawnie :) Odłożyłam  go na bok i zaczęłam wpatrywać w ścianę. Usłyszałam po chwili pierwsze takty Heart Attack. Był to mój dzwonek. Wzięłam telefon do ręki i popatrzyłam na wyświetlacz. To dziwne. Numer zastrzeżony- pomyślałam, ale postanowiłam odebrać. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Dzień dobry. Czy mam przyjemność z panną Evans?- odezwał się tajemniczy głos w telefonie.
- Tak- odpowiedziałam.
- Jestem asystentką panny Taylor Swift. Pani Swift oglądała twój występ z zeszłego roku i postanowiła złożyć ci propozycję. Nie chciała by pani być tancerką panny Swift podczas występu na Brit Awards- powiedziała kobieta. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Miałam zatańczyć na Brit. Od zawsze było to moje marzenie.
- Oczywiście, że się zgadzam- odpowiedziałam.
- Dobrze. Niech panienka stawi się w studio nagraniowym Rock jutro o godzinie 11- powiedziała.
- Dobrze. Na pewno będę. Dziękuję za propozycje- powiedziałam.
- Do widzenia- powiedziała i rozłączyła się. w tym samym momencie weszła reszta paczki.
- Z kim rozmawiałaś?- zapytała się mnie Carrie.
- Z jakąś asystentkę Swift. Będę występowała na Brit- krzyknęłam.
- To wspaniale- powiedział Harry. Wszyscy mnie przytulali i gratulowali. Ja nadal nie mogłam do końca w to uwierzyć. Postanowiliśmy jechać do nas i obejrzeć jakiś film. Skierowaliśmy się najpierw do łazienek. Przebraliśmy się i zeszliśmy na dół. Pożegnaliśmy się z dziećmi i wyszliśmy z sierocińca. Wsiedliśmy do samochodu chłopaków i ruszyliśmy. Po 20 minutach byliśmy już pod naszym domem. Wysiedliśmy i weszliśmy do środka. Skierowaliśmy się do salonu. Oczywiście Niall poszedł jeszcze po popcorn. My w tym czasie wybraliśmy film. Po chwili dołączył do nas Horan. Usiedliśmy wygodnie. Zayn zajął fotel, a Pezz ułożyła się na jego kolanach. Na drugim fotelu podobnie siedzieli Harry i Lily. Liam, Ashley, Carrie i Niall zajęli kanapę. My razem z Lou usiedliśmy na podłodze, opierając się plecami o kanapę. Włączyliśmy film i zaczęliśmy oglądać.
*kilka godzin później, oczami Ashley*
Film się skończył i chłopcy, Lily i Perrie zaczęli się zbierać. Pożegnali się z nami i zaczęli wychodzić. Liam zanim wyszedł zaciągnął mnie na chwilę do szafy z butami w holu.
- Chciałem się z tobą pożegnać- powiedział i przysunął się do mnie. Objął mnie w pasie i złączył nasze usta w pocałunku. Zawiesiłam mu ręce na szyje i całkowicie się mu oddałam. Kiedy się od siebie oderwaliśmy oparł swoje czoło o moje.
- Do zobaczenia- powiedział i wyszedł. Ja jeszcze przez chwilę tam stałam i uśmiechałam się sama do siebie. Włożyłam ręce do kieszeń i wyszłam z pomieszczenia. Poczułam kawałek papieru w kieszeni. Wyciągnęłam go i przeczytałam co na nim pisało. Spotkajmy się jutro. Przyjadę po ciebie o 12. Do zobaczenia. Twój Liam. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Zapowiadało się, że jutro nie będę się nudzić. Poszłam na górę do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w pidżamę. Położyłam się na łóżku i po chwili zasnęłam.


Udało mi się napisać XII rozdział. Na początku nie byłam pewna czy wyszedł, ale teraz jestem z niego bardzo zadowolona. Komentujcie rozdziały. To naprawdę mobilizuje człowieka. Następny rozdział powinien się pojawić za tydzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz