muzyka
*tego samego dnia rano, oczami Ashley*
Jak codziennie przetarłam oczy i podniosłam się z łóżka. Dzisiaj miała się odbyć moja randka z Liamem. Strasznie się cieszyłam z tego powodu. Wyszłam z pokoju i skierowałam się na dół do kuchni. Siedziała już tam Carrie.
- Siema- przywitałam się z nią i podeszłam do blatu. Wyjęłam potrzebne rzeczy i zabrałam się za robienie sobie kanapki. W między czasie włączyłam wodę na kawę. Wiedziałam., że Carrie uwielbia kawę z rana. Nie musiałam się jej nawet pytać czy chce. Po prostu wiedziałam. Po kilku minutach moja kanapka była gotowa i kawa Carrie również. Postawiłam kubek z ciepłym płynem przed Carter, a sama zajęłam miejsce obok i zaczęłam jeść. Po jakimś czasie zeszła do nas Jessica. Przywitała się z nami i zaczęła robić sobie śniadanie. Kiedy już zjadłam, pożegnała się z nami i wyszła do studia. ja dokończyłam swoją kanapkę i wstałam od stołu. Włożyłam brudne naczynia do zmywarki i popatrzyłam na Carrie, która również wstała od stołu.
- Leć teraz do łazienki, a ja pójdę do ciebie po pokoju i zacznę wybierać w co się ubierzesz- powiedziała i popchnęła mnie w stronę łazienki. Zaśmiałam się i weszłam do środka. Wzięłam prysznic i umyłam włosy. Następnie założyłam szlafrok i wyszłam z pomieszczenia. Ruszyłam w stronę swojego pokoju. Znalazłam tam Carrie, która grzebała mi w szafie. Uśmiechnęłam się sama do siebie, usiadłam przy biurku i wzięłam telefon do ręki. Weszłam na TT i dodałam wpis.
Szykuję się na randkę i moja przyjaciółka przetrząsa moją szafę. Jak to zabawnie wygląda :)
Odłożyłam telefon na miejsce i ruszyłam do Carrie, bo ta mnie wołała.
- Znalazłam coś odpowiedniego- powiedziała i wyciągnęła za pleców. Ubranie. Była to miętowa sukienka i miętowe balerinki. Do tego mała czarna torebka i czarne kolczyki.
- To jest niesamowite- powiedziałam i się uśmiechnęłam do niej.
- Nie gadaj tylko leć do łazienki to założyć- powiedziała i podała mi sukienkę i balerinki. Wzięłam od niej rzeczy i poszłam do łazienki. Założyłam ubranie i wyszłam pokazać się Carrie.
- Wyglądasz ekstra. Teraz jeszcze makijaż i fryzura i będziesz wyglądać zjawiskowo- powiedziała i poklepała krzesło przy biurku. Zajęłam je i Carrie zabrała się do roboty. Na początku rozczesała moje włosy i pozostawiła rozpuszczone. Potem zrobiła mi lekki makijaż i założyła kolczyki. Podała mi lusterko, żebym mogła się przejrzeć. Wyglądałam oszałamiająco. Podziękowałam jej i usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Chwyciłam torebkę, telefon i zbiegłam na dół. Poprawiłam jeszcze sukienkę i otworzyłam. Ujrzałam tam bruneta uśmiechającego się z bukietem kwiatów w ręku. Był ubrany w czarne rurki i biały T-Shirt. Do tego czarne vansy i czarna marynarka.
- Hej kochanie. Wyglądasz niesamowicie. To dla ciebie- powiedział i wręczył mi bukiet.
- Cześć. Dziękuję, ty też ładnie wyglądasz i nie musiałeś- odpowiedziałam i zaprowadziłam go do salonu. Wyjęłam wazon, nalałam wodę do niego i włożyłam do środka kwiaty.
- To co jedziemy?- zapytałam się bruneta.
- Oczywiście- powiedział i wyszliśmy z domu. Liam otworzył mi drzwi od strony pasażera, a sam zajął miejsce kierowcy. Ruszyliśmy. Po 10 minutach znaleźliśmy się w centrum Londynu. Zaparkowaliśmy i wyszliśmy z samochodu. Brunet chwycił mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę London Eye. Po jakimś czasie staliśmy pod wielkim kołem. Zawsze chciałam się nim przejechać, ale nie miałam nigdy okazji. Ustaliśmy w kolejce. Po jakimś czasie wsiadaliśmy do ogromnego szklanego pomieszczenia. Zajęliśmy miejsca i ruszyliśmy. Podziwiałam panoramę Londynu. Kiedy znaleźliśmy się na samej górze wagonik nagle stanął. Myślałam, że takie rzeczy zdarzają się tylko w kinach- pomyślałam. Wstałam z ławeczki i popatrzyłam w dół. Trochę zakręciło mi się w głowie, więc szybko usiadłam. Liam zauważył to i szybko do mnie podszedł. Uklęknął obok mnie i złapał mnie za dłonie.
- Nic ci nie jest Ashley?- zapytał z czułością.
- Nie. Tylko zakręciło mi się trochę w głowie- powiedziałam.
- To dobrze- powiedział i zajął miejsce obok mnie. Objął cię ramieniem. Ja się tylko mocniej w niego wtuliłam. Siedzieliśmy tak w milczeniu. Nie potrzebowaliśmy słów. Po jakimś czasie nasza kabina ruszyła się i zaczęliśmy zjeżdżać na dół. Po chwili już wysiadaliśmy z wielkiego szklanego pomieszczenia. Wyciągnęłam telefon i sprawdziłam która godzina. Okazało się, że spędziliśmy na górze półtorej godziny. Liam objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę parku. Po drodze spotkaliśmy kilka fanek. Brunet zrobił sobie z nimi zdjęcia i rozdał autografy. Ja stanęłam z boku. W pewnym momencie jedna podeszła do mnie.
- Ty jesteś dziewczyną Liama, Ashley?- zapytała się mnie.
- Tak- odpowiedziałam.
- Życzę wam szczęścia. Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie?- zapytała się ponownie. Zgodziłam się. Zrobiłyśmy sobie kilka fotek, a na koniec ona przytuliła się do mnie i odeszła. Ja stałam tam przez chwilę oszołomiona. Stałam tak chwilę i podeszłam do bruneta. Ten kiedy znalazłam się w zasięgu jego rąk, przytulił mnie do siebie. Wszystkie fanki już sobie poszły.
- Ashley coś się stało?- zapytał się mnie z troską w głosie.
- Nie nic się nie stało. Jedna fanka podeszła do mnie. Życzyła nam szczęścia, zrobiła sobie ze mną kilka zdjęć i przytuliła mnie- powiedziałam.
- To świetnie- powiedział i pocałował mnie w głowę.
- Gdzie teraz idziemy?- zapytałam się go i popatrzyłam mu w oczy.
- Do restauracji- powiedział.
- Nie przestajesz mnie zaskakiwać- powiedziałam. Złapaliśmy się za ręce i ruszyliśmy w stronę restauracji. Po 20 minutach byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsca. Wzięliśmy menu i zaczęliśmy się zastanawiać co zamówić. Po chwili podszedł do nas kelner.
- Dzień dobry. Co podać?- zapytał się nas.
- Ja poproszę spaghetti bolognese i do picia sok pomarańczowy- powiedziałam.
- Ja poproszę to samo, tylko do picia sok jabłkowy. Na deser poprosimy danie szefa kuchni- powiedział i mrugnął do kelnera. Ten pokiwał głową i zabrał menu. Popatrzyłam dziwnie na bruneta. On coś knuł. Tylko nie wiedziałam co. Zaczęliśmy rozmawiać. Po jakimś czasie kelner przyniósł nasze dania i napoje. podziękowaliśmy i zaczęliśmy jeść. Jedzenie było przepyszne. Później kelner zabrał puste talerze i szepnął coś do Liama na ucho. Ten przytaknął i kelner odszedł.
- O co chodzi kochanie?- zapytałam go.
- O nic- odpowiedział trochę zmieszany- Powiedzieli, że musimy się przenieść do innego stolika, bo ten był już wcześniej zarezerwowany.
- Dobrze- odpowiedziałam trochę zdziwiona. Wstaliśmy i Liam zaprowadził mnie do jakiegoś innego stolika. prawie ze wszystkich stron stolik był otoczony ścianami ze szkła. Na stole leżał ogromny tort w kształcie serca, a na nim napis "Liam & Ashley Forever". Nie mogłam w to uwierzyć. Liam strasznie się postarał z tym tortem.
- Jeju to wszystko dla mnie- powiedziałam.
- Tak. Podoba ci się?- zapytał mnie.
- Oczywiście- powiedziałam i pocałowałam go czule w usta.
- Zapraszam panienkę do stołu- powiedział i zajęliśmy miejsca. Specjalnie przysunęłam się do bruneta bliżej. Nabrałam trochę tortu na łyżeczkę i włożyłam ją do usta Liama. Ten chyba już zrozumiał o co mi chodziło. Zaczęliśmy się na zmianę karmić. Po jakimś czasie cały tort był już zjedzony. Liam zapłacił i wyszliśmy z restauracji. Wróciliśmy pod London Eve, bo zostawiliśmy tam samochód. Wsiedliśmy do niego i ruszyliśmy. Po jakimś czasie zdałam sobie sprawę, że wyjechaliśmy za Londyn. Zdziwiłam się trochę.
- Liam gdzie jedziemy?- zapytałam się go.
- Niespodzianka- powiedział i uśmiechnął się tajemniczo.
- Strasznie dużo tych niespodzianek- powiedziałam, a ten tylko posłał mi uśmiech. Ponownie między nami zapanowała cisza. Po 20 minutach zatrzymaliśmy się obok jakiegoś lasu. Popatrzyłam zdziwiona na bruneta. ten tylko się uśmiechnął i wysiadł. Podszedł od strony pasażera i pomógł mi wysiąść. Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w głąb lasu. Szczerze, że to się trochę bałam, ale wiedziałam, że Liam mnie ochroni. Nagle Daddy zatrzymał się. Ja również stanęłam.
- Ufasz mi?- zapytał.
- Ufam- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam do niego.
- Jeśli mi ufasz, to zamknij oczy- rozkazał. Ja zamknęłam oczy. Brunet ponownie chwycił moją rękę i dalej ruszyliśmy. W końcu po jakimś czasie zatrzymaliśmy się.
- Możesz otworzyć oczy- powiedział Liam. Ja otworzyłam oczy i nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Znajdowaliśmy się na małej polanie w środku lasu. W okół niej były porozstawiane świece. Na środku leżał ogromny koc i kilka poduszek. Obok stał kosz piknikowy i bezprzewodowy odtwarzacz CD. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko było dla mnie. Liam strasznie się nad tym pewnie zamęczył. Miałam straszne szczęście, że mam takiego chłopaka. Odwróciłam się w jego stronę.
- Podoba ci się?- zapytał ze zdenerwowaniem.
- Jest niesamowicie- odpowiedziałam. Podeszłam do niego i przytuliłam się. Ten objął mnie ramieniem i głaskał po plecach.
- Cieszę się, że ci się podoba- odpowiedział. Zaprowadził mnie w stronę kocu. Usiedliśmy wygodnie, a on zaczął wyjmować rzeczy z koszyka. Postawił przede mną butelkę szampana i dwa kieliszki i miseczkę truskawek z bitą śmietaną.
- Nie trzeba było Liam- powiedziałam, kiedy ten otwierał szampana.
- Oj trzeba było- odpowiedział z uśmiechem. Po chwili mocowania się z nim, nalał do kieliszków po trochę i podał mi jeden. Wzięłam kieliszek od niego i upiłam mały łyk. Brunet również upił trochę ze swojego. Odstawił następnie kieliszek i włączył muzykę. Podniósł się i pomógł mi wstać. Zaprowadził mnie na bok polanki. Położył swoje ręce na moich biodrach, a ja swoje zawiesiłam mu swoje na szyi. Zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki. Co jakiś czas Liam obracał mnie. Patrzyliśmy sobie ciągle w oczy. Zatrzymał się dla nas czas. Mogliśmy tak tańczyć do końca życia. Czułam, że on jest mężczyzną mojego życia. W pewnym momencie, brunet przysunął się do mnie jeszcze bliżej i złączył nasze usta w czuły pocałunku. Teraz czułam, że jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. W moim brzuchu latało miliony motyli. Żadne z nas nie chciało kończyć tej magicznej chwili. W końcu jednak musieliśmy się od siebie oderwać, bo zabrakło nam powietrza. Liam oparł swoje czoło o moje. Staliśmy tak przez kilka minut w milczeniu, a może godzin. Liczyło się teraz tylko to, że jesteśmy ze sobą razem. W końcu brunet złapał mnie za rękę i przenieśliśmy się na koc. Zaczęliśmy się nawzajem karmić truskawkami. Rozmawialiśmy w tym czasie o wszystkim i o niczym.
Nie potrzebowaliśmy jakiegoś konkretnego tematu, żeby rozmowa się kleiła. Wystarczyło tylko to, że jesteśmy ze sobą szczęśliwi. Kiedy wszystkie truskawki zniknęły, postanowiliśmy się położyć i pooglądać chmury. Może dla niektórych to dziwne zajęcie, ale my mieliśmy masę zabawy przy tym. Leżałam na torsie Liama i razem staraliśmy się rozpoznawać chmury. Nie wiedzieliśmy ile tak leżeliśmy, ale w pewnym momencie słońce zaczęło zachodzić. My patrzeliśmy na to piękne zjawisko, przytuleni do siebie. Kiedy zachód słońca się już skończył, postanowiliśmy wracać już do domu. Spakowaliśmy wszystkie rzeczy i ruszyliśmy w stronę domu. Zaczęło mi się robić trochę zimno. Brunet to zauważył, okrył mnie swoją marynarką i przytulił do siebie. Tak szliśmy przez las, przytuleni do siebie. W końcu dotarliśmy do samochodu. Schowaliśmy rzeczy i wsiedliśmy do środka. Liam odpalił samochód i ruszyliśmy w stronę domu. Poczułam się strasznie zmęczona, więc postanowiłam, że się prześpię. Odchyliłam sobie fotel i zamknęłam oczy. Momentalnie zasnęłam.
*pod domem dziewczyn*
- Ashley, kochanie wstawaj. Jesteśmy na miejscu- usłyszałam głos Liam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego bruneta, pochylającego się na de mną.
- Nie przeszkadzało ci to, że się przespałam?- zapytałam go.
- Wcale. Słodko wyglądasz jak śpisz- powiedział. Ja podniosłam się do pozycji siedzącej i zdjęłam jego marynarkę. Podałam mu ją następnie.
- Masz. Oddaję- powiedziałam i miałam już wysiadać, ale ktoś chwyciło mnie za nadgarstek i pociągnął do siebie.
- A buziak?- zapytał Liam ze smutną minką. Zaśmiałam się na ten widok. Przybliżyłam swoją twarz do jego i złączyłam nasze usta w pocałunku. Oderwaliśmy się od siebie po dłuższej chwili.
- Pa pa- powiedziałam i wysiadłam z samochodu. Pomachałam jeszcze brunetowi i ruszyłam w stronę domu. Usłyszałam jeszcze odpalanie silnika, za nim weszłam do domu.
*powrót do teraźniejszości, oczami Jess*
- Resztę historii znacie- zakończyła z uśmiechem As.
- Nie wiedziałam, że Liam to taki romantyk- powiedziała Carrie.
- Ja też nie wiedziałam- powiedziałam.
- A wy jak spędziłyście dzień?- zapytała się nas Ashley.
- Ja siedziałam ciągle w domu z Horanem i oglądaliśmy telewizję- powiedziała Carrie.
- Po próbie Louis przyjechał po mnie i pojechaliśmy do sklepu na zakupy. Potem wróciliśmy do domu- powiedziałam i się smutno uśmiechnęłam.
- Nie martw się ruda na pewno zostaniecie parą razem z Lou. To widać, że się kochacie- powiedziała Carrie
i razem z As przytulił mnie. Nie wiedziałyśmy, że podobna rozmowa odbywa się u chłopaków.
*u chłopaków*
- Stary na pewno ci się uda z Jess. Mówię ci to- pocieszał mnie Harry.
- Dzięki Hazz. Wiem, że jest to trochę męczące, że tak ciągle nawijam o niej, ale strasznie mi na niej zależy- powiedziałem.
- Lou to widać, że się kochacie oboje- wtrącił się Niall.
- On ma rację- poparł go Zayn.
- Zgadzam się- dodał Liam.
- Więcej was nie było?- zapytałem się sam siebie.
- Nie- odpowiedzieli chórem i zaczęliśmy się śmiać. Wiedziałem, że mogę mieć w nich wsparcie.
*z powrotem u dziewczyn*
- Dobra dziewczyny puści mnie, bo nie udusicie- powiedziałam, a one mnie puściły- Idziemy spać dziewczynki.
- Ale mamo- powiedziały ze smutkiem.
- Nie ma żadnego ale- powiedziałam i zaczęłyśmy się śmiać- Ale na serio trzeba iść spać.
- Dobra- odpowiedziały i skierowałyśmy się do swoich pokoi. Weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i przebrałam się w pidżamę. Następnie poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Długo nie mogłam zasnąć, bo ciągle myślałam o tym, czy ułoży się nam z Lou. Nie wiedziałam, że on też o tym myślał.
I jest XIV rozdział. Na początku nie wiedziałam co pisać, ale później wszystko poszło gładko. Następny rozdział powinien pojawić się za tydzień. Mile widziane są komentarze :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz