29.06.2013
Informacja
Przepraszam Was, ale nie dodam w tym tygodniu nowego rozdziału. Po prostu nie miałam kiedy go skończyć. Zakończenie roku, wycieczki i takie tam. Następny rozdział pojawi się gdzieś tak w sierpniu. Zdziwicie się na pewno, że tak późno, ale wcześniej nie będzie mnie w domu. Jutro wyjeżdżam z rodzicami nad Morze Śródziemne, potem jadę na obóz taneczny. Nie będę miała tam niestety dostępu do internetu. Jednak postaram się napisać kilka rozdziałów na kartkach. Mam nadzieję, że przybędzie tutaj czytelników. Teraz się z wami żegnam.
24.06.2013
Rozdział XV
muzyka
*kilka tygodni później, oczami Jess*
- Dryń, dryń.
- Cholera- powiedziałam zlatując z łóżka. Starałam się wczołgać z powrotem na łóżko, ale ponownie leżałam na podłodze. W końcu zrezygnowana wyciągnęłam rękę po telefon i sprawdziłam, która godzina. Była 10:05. Trzeba się podnieść- pomyślałam i odplątałam się z kołdry. Powoli wstałam i przeciągnęłam się. Następnie skierowałam się do łazienki. Tam opłukałam sobie twarz zimną wodą. Od razu lepiej mi się myślało. Potem wyszłam z łazienki i weszłam do garderoby. Zaczęłam szukać czegoś odpowiedniego. Był już prawie grudzień, więc nie było za ciepło. W końcu zdecydowałam się na bordowe rurki i biały sweter. Skierowałam się ponownie do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Gdy byłam już umyta, ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż. Włosy rozczesałam i pozostawiłam rozpuszczone. Wzięłam czarną torbę i spakowałam do niej rzeczy na przebranie i buty. Wzięłam telefon i zeszłam na dół. Nie zdziwiłam się, że nie zastałam w kuchni nikogo. Dziewczyny lubiły pospać w weekendy. Odłożyłam torbę na blat i zabrałam się do robienia śniadania. Zdecydowałam się na kanapki. Wyciągnęłam potrzebne rzeczy i zaczęłam je robić. Po kilku minutach moje śniadanie było gotowe. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Gdy już wszystko było zjedzone, odstawiłam brudny talerz do zlewu. Wyjęłam z szafki wodę i schowałam ją do torby. Napisałam dziewczyną kartkę, że wrócę o 17. Wzięłam torbę i telefon i ruszyłam do holu. Założyłam czarny płaszcz, bordowy szalik i takiego samego koloru czapkę na głowę. Na nogi założyłam czarne wiązane kozaki. Wzięłam kluczyki od samochodu i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam do studia. Po drodze zajechałam jeszcze do Starbucksa i kupiłam dla każdego kawę. To była nasza taka tradycja w zespole. Umawialiśmy się kto kupuje kawę i ta osoba musiała to zrobić. Po 15 minutach była już na miejscu. Wzięłam wszystkie rzeczy i weszłam do środka. Skierowałam się w stronę szatni. Była już tam reszta grupy.
- Hej wszystkim. Mam kawę- przywitałam się z nimi, wchodząc do środka.
- Cześć. To dobrze- usłyszałam w odpowiedzi. Podałam każdemu napój, a sama rozebrałam się. Wzięłam torbę i poszłam do przebieralni. Tam przebrałam się w czarne dresy i białą koszulkę mojego brata, w której grał w drużynie piłkarskiej. Na nogi założyłam czarne vansy. Włosy związałam w wysokiego kucyka. Wzięłam swoje rzeczy i dołączyłam do reszty grupy. Usiadłam obok Alex i zaczęłam pić kawę. Zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Po 20 minutach przyszedł do nas trener i zaprosił nas na salę. Wzięliśmy wszyscy po wodzie i ruszyliśmy za nim. Kiedy przekroczyłam próg sali, ujrzałam Swift. Trochę śmiesznie wyglądała w dresie. Postawiliśmy wody i stanęliśmy przed trenerem.
- Dzisiejsze zajęcia będą z panną Swift. Znacie już całą choreografię, więc na pewno dacie sobie radę. Ja nie będę wam pomagał. Ustawcie się i zaczynamy- powiedział, a my spełniliśmy jego prośbę. On włączył muzykę i rozpoczęła się próba.
*kilka godzin później*
- Wreszcie udało wam się zatańczyć jak należy. Koniec próby- powiedziała Taylor i wyszła. My padliśmy na podłogę ze zmęczenia. Ćwiczyliśmy układ ponad cztery godziny bez przerwy. Podczołgałam się do wody i zaczęłam ją łapczywie pić. Trener popatrzyła na nas z uśmiechem.
- Wyszło wam świetnie- powiedział i również wyszedł. My powoli się ogarnialiśmy. W końcu podnieśliśmy się i ruszyliśmy w stronę szatni. Wzięłam swoje rzeczy i skierowałam się w stronę pryszniców. Umyłam się i przebrałam. Następnie pożegnałam się z resztą i ruszyłam w stronę wyjścia. Poczułam wibracje w kieszenie. Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam nową wiadomość od Carrie.
Jessica urządzamy dzisiaj seans u nas. Będą wszyscy z paczki. Zajedź do sklepu i kup coś do jedzenia i picia. Carrie.
Odpisałam jej, że okej. Wyszłam na zewnątrz i wsiadłam do samochodu. Ruszyłam w stronę sklepu. Po jakimś czasie byłam już na miejscu. Wysiadłam i ruszyłam do środka. Wzięłam koszyk i zaczęłam chodzić po między pólkami. W końcu zdecydowałam się kupić dwie paczki popcornu, jakieś chipsy i dwie butelki Ice Tea. Ruszyłam w stronę kasy. Zapłaciłam za wszystko i wsiadłam do samochodu. Ruszyłam w stronę domu. Po 15 minutach byłam już pod naszym domem. Wzięłam wszystkie rzeczy i weszłam do domu. Usłyszałam rozmowę w salonie, więc tam się skierowałam. Kiedy przekroczyłam próg salonu, zobaczyłam wszystkim oprócz Louisa.
- Gdzie Louis?- zapytałam się Liama.
- A może najpierw cześć?- odpowiedział mi pytaniem.
- Cześć. Teraz mów gdzie Lou?- zapytałam ponownie.
- Wyszedł gdzieś ze swoją nową "znajomą" Eleanor Calder- celowo zrobił cudzysłów przy słowie
znajomą. Upuściłam wszystko co miałam w rękach. Czułam, że mój świat się załamał.
I mamy XV. Wyszła całkiem nieźle. Nie wiedziałam co pisać pod koniec, ale teraz jestem zadowolona. Zapraszam do komentowania. To naprawdę miłe uczucie, jeśli widzisz komentarz i wtedy chce się pisać dalej :) Następny rozdział powinien pojawić się jeszcze w tym tygodniu.
*kilka tygodni później, oczami Jess*
- Dryń, dryń.
- Cholera- powiedziałam zlatując z łóżka. Starałam się wczołgać z powrotem na łóżko, ale ponownie leżałam na podłodze. W końcu zrezygnowana wyciągnęłam rękę po telefon i sprawdziłam, która godzina. Była 10:05. Trzeba się podnieść- pomyślałam i odplątałam się z kołdry. Powoli wstałam i przeciągnęłam się. Następnie skierowałam się do łazienki. Tam opłukałam sobie twarz zimną wodą. Od razu lepiej mi się myślało. Potem wyszłam z łazienki i weszłam do garderoby. Zaczęłam szukać czegoś odpowiedniego. Był już prawie grudzień, więc nie było za ciepło. W końcu zdecydowałam się na bordowe rurki i biały sweter. Skierowałam się ponownie do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Gdy byłam już umyta, ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż. Włosy rozczesałam i pozostawiłam rozpuszczone. Wzięłam czarną torbę i spakowałam do niej rzeczy na przebranie i buty. Wzięłam telefon i zeszłam na dół. Nie zdziwiłam się, że nie zastałam w kuchni nikogo. Dziewczyny lubiły pospać w weekendy. Odłożyłam torbę na blat i zabrałam się do robienia śniadania. Zdecydowałam się na kanapki. Wyciągnęłam potrzebne rzeczy i zaczęłam je robić. Po kilku minutach moje śniadanie było gotowe. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Gdy już wszystko było zjedzone, odstawiłam brudny talerz do zlewu. Wyjęłam z szafki wodę i schowałam ją do torby. Napisałam dziewczyną kartkę, że wrócę o 17. Wzięłam torbę i telefon i ruszyłam do holu. Założyłam czarny płaszcz, bordowy szalik i takiego samego koloru czapkę na głowę. Na nogi założyłam czarne wiązane kozaki. Wzięłam kluczyki od samochodu i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam do studia. Po drodze zajechałam jeszcze do Starbucksa i kupiłam dla każdego kawę. To była nasza taka tradycja w zespole. Umawialiśmy się kto kupuje kawę i ta osoba musiała to zrobić. Po 15 minutach była już na miejscu. Wzięłam wszystkie rzeczy i weszłam do środka. Skierowałam się w stronę szatni. Była już tam reszta grupy.
- Hej wszystkim. Mam kawę- przywitałam się z nimi, wchodząc do środka.
- Cześć. To dobrze- usłyszałam w odpowiedzi. Podałam każdemu napój, a sama rozebrałam się. Wzięłam torbę i poszłam do przebieralni. Tam przebrałam się w czarne dresy i białą koszulkę mojego brata, w której grał w drużynie piłkarskiej. Na nogi założyłam czarne vansy. Włosy związałam w wysokiego kucyka. Wzięłam swoje rzeczy i dołączyłam do reszty grupy. Usiadłam obok Alex i zaczęłam pić kawę. Zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Po 20 minutach przyszedł do nas trener i zaprosił nas na salę. Wzięliśmy wszyscy po wodzie i ruszyliśmy za nim. Kiedy przekroczyłam próg sali, ujrzałam Swift. Trochę śmiesznie wyglądała w dresie. Postawiliśmy wody i stanęliśmy przed trenerem.
- Dzisiejsze zajęcia będą z panną Swift. Znacie już całą choreografię, więc na pewno dacie sobie radę. Ja nie będę wam pomagał. Ustawcie się i zaczynamy- powiedział, a my spełniliśmy jego prośbę. On włączył muzykę i rozpoczęła się próba.
*kilka godzin później*
- Wreszcie udało wam się zatańczyć jak należy. Koniec próby- powiedziała Taylor i wyszła. My padliśmy na podłogę ze zmęczenia. Ćwiczyliśmy układ ponad cztery godziny bez przerwy. Podczołgałam się do wody i zaczęłam ją łapczywie pić. Trener popatrzyła na nas z uśmiechem.
- Wyszło wam świetnie- powiedział i również wyszedł. My powoli się ogarnialiśmy. W końcu podnieśliśmy się i ruszyliśmy w stronę szatni. Wzięłam swoje rzeczy i skierowałam się w stronę pryszniców. Umyłam się i przebrałam. Następnie pożegnałam się z resztą i ruszyłam w stronę wyjścia. Poczułam wibracje w kieszenie. Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam nową wiadomość od Carrie.
Jessica urządzamy dzisiaj seans u nas. Będą wszyscy z paczki. Zajedź do sklepu i kup coś do jedzenia i picia. Carrie.
Odpisałam jej, że okej. Wyszłam na zewnątrz i wsiadłam do samochodu. Ruszyłam w stronę sklepu. Po jakimś czasie byłam już na miejscu. Wysiadłam i ruszyłam do środka. Wzięłam koszyk i zaczęłam chodzić po między pólkami. W końcu zdecydowałam się kupić dwie paczki popcornu, jakieś chipsy i dwie butelki Ice Tea. Ruszyłam w stronę kasy. Zapłaciłam za wszystko i wsiadłam do samochodu. Ruszyłam w stronę domu. Po 15 minutach byłam już pod naszym domem. Wzięłam wszystkie rzeczy i weszłam do domu. Usłyszałam rozmowę w salonie, więc tam się skierowałam. Kiedy przekroczyłam próg salonu, zobaczyłam wszystkim oprócz Louisa.
- Gdzie Louis?- zapytałam się Liama.
- A może najpierw cześć?- odpowiedział mi pytaniem.
- Cześć. Teraz mów gdzie Lou?- zapytałam ponownie.
- Wyszedł gdzieś ze swoją nową "znajomą" Eleanor Calder- celowo zrobił cudzysłów przy słowie
znajomą. Upuściłam wszystko co miałam w rękach. Czułam, że mój świat się załamał.
I mamy XV. Wyszła całkiem nieźle. Nie wiedziałam co pisać pod koniec, ale teraz jestem zadowolona. Zapraszam do komentowania. To naprawdę miłe uczucie, jeśli widzisz komentarz i wtedy chce się pisać dalej :) Następny rozdział powinien pojawić się jeszcze w tym tygodniu.
18.06.2013
Rozdział XIV
muzyka
*tego samego dnia rano, oczami Ashley*
Jak codziennie przetarłam oczy i podniosłam się z łóżka. Dzisiaj miała się odbyć moja randka z Liamem. Strasznie się cieszyłam z tego powodu. Wyszłam z pokoju i skierowałam się na dół do kuchni. Siedziała już tam Carrie.
- Siema- przywitałam się z nią i podeszłam do blatu. Wyjęłam potrzebne rzeczy i zabrałam się za robienie sobie kanapki. W między czasie włączyłam wodę na kawę. Wiedziałam., że Carrie uwielbia kawę z rana. Nie musiałam się jej nawet pytać czy chce. Po prostu wiedziałam. Po kilku minutach moja kanapka była gotowa i kawa Carrie również. Postawiłam kubek z ciepłym płynem przed Carter, a sama zajęłam miejsce obok i zaczęłam jeść. Po jakimś czasie zeszła do nas Jessica. Przywitała się z nami i zaczęła robić sobie śniadanie. Kiedy już zjadłam, pożegnała się z nami i wyszła do studia. ja dokończyłam swoją kanapkę i wstałam od stołu. Włożyłam brudne naczynia do zmywarki i popatrzyłam na Carrie, która również wstała od stołu.
- Leć teraz do łazienki, a ja pójdę do ciebie po pokoju i zacznę wybierać w co się ubierzesz- powiedziała i popchnęła mnie w stronę łazienki. Zaśmiałam się i weszłam do środka. Wzięłam prysznic i umyłam włosy. Następnie założyłam szlafrok i wyszłam z pomieszczenia. Ruszyłam w stronę swojego pokoju. Znalazłam tam Carrie, która grzebała mi w szafie. Uśmiechnęłam się sama do siebie, usiadłam przy biurku i wzięłam telefon do ręki. Weszłam na TT i dodałam wpis.
Szykuję się na randkę i moja przyjaciółka przetrząsa moją szafę. Jak to zabawnie wygląda :)
Odłożyłam telefon na miejsce i ruszyłam do Carrie, bo ta mnie wołała.
- Znalazłam coś odpowiedniego- powiedziała i wyciągnęła za pleców. Ubranie. Była to miętowa sukienka i miętowe balerinki. Do tego mała czarna torebka i czarne kolczyki.
- To jest niesamowite- powiedziałam i się uśmiechnęłam do niej.
- Nie gadaj tylko leć do łazienki to założyć- powiedziała i podała mi sukienkę i balerinki. Wzięłam od niej rzeczy i poszłam do łazienki. Założyłam ubranie i wyszłam pokazać się Carrie.
- Wyglądasz ekstra. Teraz jeszcze makijaż i fryzura i będziesz wyglądać zjawiskowo- powiedziała i poklepała krzesło przy biurku. Zajęłam je i Carrie zabrała się do roboty. Na początku rozczesała moje włosy i pozostawiła rozpuszczone. Potem zrobiła mi lekki makijaż i założyła kolczyki. Podała mi lusterko, żebym mogła się przejrzeć. Wyglądałam oszałamiająco. Podziękowałam jej i usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Chwyciłam torebkę, telefon i zbiegłam na dół. Poprawiłam jeszcze sukienkę i otworzyłam. Ujrzałam tam bruneta uśmiechającego się z bukietem kwiatów w ręku. Był ubrany w czarne rurki i biały T-Shirt. Do tego czarne vansy i czarna marynarka.
- Hej kochanie. Wyglądasz niesamowicie. To dla ciebie- powiedział i wręczył mi bukiet.
- Cześć. Dziękuję, ty też ładnie wyglądasz i nie musiałeś- odpowiedziałam i zaprowadziłam go do salonu. Wyjęłam wazon, nalałam wodę do niego i włożyłam do środka kwiaty.
- To co jedziemy?- zapytałam się bruneta.
- Oczywiście- powiedział i wyszliśmy z domu. Liam otworzył mi drzwi od strony pasażera, a sam zajął miejsce kierowcy. Ruszyliśmy. Po 10 minutach znaleźliśmy się w centrum Londynu. Zaparkowaliśmy i wyszliśmy z samochodu. Brunet chwycił mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę London Eye. Po jakimś czasie staliśmy pod wielkim kołem. Zawsze chciałam się nim przejechać, ale nie miałam nigdy okazji. Ustaliśmy w kolejce. Po jakimś czasie wsiadaliśmy do ogromnego szklanego pomieszczenia. Zajęliśmy miejsca i ruszyliśmy. Podziwiałam panoramę Londynu. Kiedy znaleźliśmy się na samej górze wagonik nagle stanął. Myślałam, że takie rzeczy zdarzają się tylko w kinach- pomyślałam. Wstałam z ławeczki i popatrzyłam w dół. Trochę zakręciło mi się w głowie, więc szybko usiadłam. Liam zauważył to i szybko do mnie podszedł. Uklęknął obok mnie i złapał mnie za dłonie.
- Nic ci nie jest Ashley?- zapytał z czułością.
- Nie. Tylko zakręciło mi się trochę w głowie- powiedziałam.
- To dobrze- powiedział i zajął miejsce obok mnie. Objął cię ramieniem. Ja się tylko mocniej w niego wtuliłam. Siedzieliśmy tak w milczeniu. Nie potrzebowaliśmy słów. Po jakimś czasie nasza kabina ruszyła się i zaczęliśmy zjeżdżać na dół. Po chwili już wysiadaliśmy z wielkiego szklanego pomieszczenia. Wyciągnęłam telefon i sprawdziłam która godzina. Okazało się, że spędziliśmy na górze półtorej godziny. Liam objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę parku. Po drodze spotkaliśmy kilka fanek. Brunet zrobił sobie z nimi zdjęcia i rozdał autografy. Ja stanęłam z boku. W pewnym momencie jedna podeszła do mnie.
- Ty jesteś dziewczyną Liama, Ashley?- zapytała się mnie.
- Tak- odpowiedziałam.
- Życzę wam szczęścia. Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie?- zapytała się ponownie. Zgodziłam się. Zrobiłyśmy sobie kilka fotek, a na koniec ona przytuliła się do mnie i odeszła. Ja stałam tam przez chwilę oszołomiona. Stałam tak chwilę i podeszłam do bruneta. Ten kiedy znalazłam się w zasięgu jego rąk, przytulił mnie do siebie. Wszystkie fanki już sobie poszły.
- Ashley coś się stało?- zapytał się mnie z troską w głosie.
- Nie nic się nie stało. Jedna fanka podeszła do mnie. Życzyła nam szczęścia, zrobiła sobie ze mną kilka zdjęć i przytuliła mnie- powiedziałam.
- To świetnie- powiedział i pocałował mnie w głowę.
- Gdzie teraz idziemy?- zapytałam się go i popatrzyłam mu w oczy.
- Do restauracji- powiedział.
- Nie przestajesz mnie zaskakiwać- powiedziałam. Złapaliśmy się za ręce i ruszyliśmy w stronę restauracji. Po 20 minutach byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsca. Wzięliśmy menu i zaczęliśmy się zastanawiać co zamówić. Po chwili podszedł do nas kelner.
- Dzień dobry. Co podać?- zapytał się nas.
- Ja poproszę spaghetti bolognese i do picia sok pomarańczowy- powiedziałam.
- Ja poproszę to samo, tylko do picia sok jabłkowy. Na deser poprosimy danie szefa kuchni- powiedział i mrugnął do kelnera. Ten pokiwał głową i zabrał menu. Popatrzyłam dziwnie na bruneta. On coś knuł. Tylko nie wiedziałam co. Zaczęliśmy rozmawiać. Po jakimś czasie kelner przyniósł nasze dania i napoje. podziękowaliśmy i zaczęliśmy jeść. Jedzenie było przepyszne. Później kelner zabrał puste talerze i szepnął coś do Liama na ucho. Ten przytaknął i kelner odszedł.
- O co chodzi kochanie?- zapytałam go.
- O nic- odpowiedział trochę zmieszany- Powiedzieli, że musimy się przenieść do innego stolika, bo ten był już wcześniej zarezerwowany.
- Dobrze- odpowiedziałam trochę zdziwiona. Wstaliśmy i Liam zaprowadził mnie do jakiegoś innego stolika. prawie ze wszystkich stron stolik był otoczony ścianami ze szkła. Na stole leżał ogromny tort w kształcie serca, a na nim napis "Liam & Ashley Forever". Nie mogłam w to uwierzyć. Liam strasznie się postarał z tym tortem.
- Jeju to wszystko dla mnie- powiedziałam.
- Tak. Podoba ci się?- zapytał mnie.
- Oczywiście- powiedziałam i pocałowałam go czule w usta.
- Zapraszam panienkę do stołu- powiedział i zajęliśmy miejsca. Specjalnie przysunęłam się do bruneta bliżej. Nabrałam trochę tortu na łyżeczkę i włożyłam ją do usta Liama. Ten chyba już zrozumiał o co mi chodziło. Zaczęliśmy się na zmianę karmić. Po jakimś czasie cały tort był już zjedzony. Liam zapłacił i wyszliśmy z restauracji. Wróciliśmy pod London Eve, bo zostawiliśmy tam samochód. Wsiedliśmy do niego i ruszyliśmy. Po jakimś czasie zdałam sobie sprawę, że wyjechaliśmy za Londyn. Zdziwiłam się trochę.
- Liam gdzie jedziemy?- zapytałam się go.
- Niespodzianka- powiedział i uśmiechnął się tajemniczo.
- Strasznie dużo tych niespodzianek- powiedziałam, a ten tylko posłał mi uśmiech. Ponownie między nami zapanowała cisza. Po 20 minutach zatrzymaliśmy się obok jakiegoś lasu. Popatrzyłam zdziwiona na bruneta. ten tylko się uśmiechnął i wysiadł. Podszedł od strony pasażera i pomógł mi wysiąść. Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w głąb lasu. Szczerze, że to się trochę bałam, ale wiedziałam, że Liam mnie ochroni. Nagle Daddy zatrzymał się. Ja również stanęłam.
- Ufasz mi?- zapytał.
- Ufam- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam do niego.
- Jeśli mi ufasz, to zamknij oczy- rozkazał. Ja zamknęłam oczy. Brunet ponownie chwycił moją rękę i dalej ruszyliśmy. W końcu po jakimś czasie zatrzymaliśmy się.
- Możesz otworzyć oczy- powiedział Liam. Ja otworzyłam oczy i nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Znajdowaliśmy się na małej polanie w środku lasu. W okół niej były porozstawiane świece. Na środku leżał ogromny koc i kilka poduszek. Obok stał kosz piknikowy i bezprzewodowy odtwarzacz CD. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko było dla mnie. Liam strasznie się nad tym pewnie zamęczył. Miałam straszne szczęście, że mam takiego chłopaka. Odwróciłam się w jego stronę.
- Podoba ci się?- zapytał ze zdenerwowaniem.
- Jest niesamowicie- odpowiedziałam. Podeszłam do niego i przytuliłam się. Ten objął mnie ramieniem i głaskał po plecach.
- Cieszę się, że ci się podoba- odpowiedział. Zaprowadził mnie w stronę kocu. Usiedliśmy wygodnie, a on zaczął wyjmować rzeczy z koszyka. Postawił przede mną butelkę szampana i dwa kieliszki i miseczkę truskawek z bitą śmietaną.
- Nie trzeba było Liam- powiedziałam, kiedy ten otwierał szampana.
- Oj trzeba było- odpowiedział z uśmiechem. Po chwili mocowania się z nim, nalał do kieliszków po trochę i podał mi jeden. Wzięłam kieliszek od niego i upiłam mały łyk. Brunet również upił trochę ze swojego. Odstawił następnie kieliszek i włączył muzykę. Podniósł się i pomógł mi wstać. Zaprowadził mnie na bok polanki. Położył swoje ręce na moich biodrach, a ja swoje zawiesiłam mu swoje na szyi. Zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki. Co jakiś czas Liam obracał mnie. Patrzyliśmy sobie ciągle w oczy. Zatrzymał się dla nas czas. Mogliśmy tak tańczyć do końca życia. Czułam, że on jest mężczyzną mojego życia. W pewnym momencie, brunet przysunął się do mnie jeszcze bliżej i złączył nasze usta w czuły pocałunku. Teraz czułam, że jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. W moim brzuchu latało miliony motyli. Żadne z nas nie chciało kończyć tej magicznej chwili. W końcu jednak musieliśmy się od siebie oderwać, bo zabrakło nam powietrza. Liam oparł swoje czoło o moje. Staliśmy tak przez kilka minut w milczeniu, a może godzin. Liczyło się teraz tylko to, że jesteśmy ze sobą razem. W końcu brunet złapał mnie za rękę i przenieśliśmy się na koc. Zaczęliśmy się nawzajem karmić truskawkami. Rozmawialiśmy w tym czasie o wszystkim i o niczym.
Nie potrzebowaliśmy jakiegoś konkretnego tematu, żeby rozmowa się kleiła. Wystarczyło tylko to, że jesteśmy ze sobą szczęśliwi. Kiedy wszystkie truskawki zniknęły, postanowiliśmy się położyć i pooglądać chmury. Może dla niektórych to dziwne zajęcie, ale my mieliśmy masę zabawy przy tym. Leżałam na torsie Liama i razem staraliśmy się rozpoznawać chmury. Nie wiedzieliśmy ile tak leżeliśmy, ale w pewnym momencie słońce zaczęło zachodzić. My patrzeliśmy na to piękne zjawisko, przytuleni do siebie. Kiedy zachód słońca się już skończył, postanowiliśmy wracać już do domu. Spakowaliśmy wszystkie rzeczy i ruszyliśmy w stronę domu. Zaczęło mi się robić trochę zimno. Brunet to zauważył, okrył mnie swoją marynarką i przytulił do siebie. Tak szliśmy przez las, przytuleni do siebie. W końcu dotarliśmy do samochodu. Schowaliśmy rzeczy i wsiedliśmy do środka. Liam odpalił samochód i ruszyliśmy w stronę domu. Poczułam się strasznie zmęczona, więc postanowiłam, że się prześpię. Odchyliłam sobie fotel i zamknęłam oczy. Momentalnie zasnęłam.
*pod domem dziewczyn*
- Ashley, kochanie wstawaj. Jesteśmy na miejscu- usłyszałam głos Liam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego bruneta, pochylającego się na de mną.
- Nie przeszkadzało ci to, że się przespałam?- zapytałam go.
- Wcale. Słodko wyglądasz jak śpisz- powiedział. Ja podniosłam się do pozycji siedzącej i zdjęłam jego marynarkę. Podałam mu ją następnie.
- Masz. Oddaję- powiedziałam i miałam już wysiadać, ale ktoś chwyciło mnie za nadgarstek i pociągnął do siebie.
- A buziak?- zapytał Liam ze smutną minką. Zaśmiałam się na ten widok. Przybliżyłam swoją twarz do jego i złączyłam nasze usta w pocałunku. Oderwaliśmy się od siebie po dłuższej chwili.
- Pa pa- powiedziałam i wysiadłam z samochodu. Pomachałam jeszcze brunetowi i ruszyłam w stronę domu. Usłyszałam jeszcze odpalanie silnika, za nim weszłam do domu.
*powrót do teraźniejszości, oczami Jess*
- Resztę historii znacie- zakończyła z uśmiechem As.
- Nie wiedziałam, że Liam to taki romantyk- powiedziała Carrie.
- Ja też nie wiedziałam- powiedziałam.
- A wy jak spędziłyście dzień?- zapytała się nas Ashley.
- Ja siedziałam ciągle w domu z Horanem i oglądaliśmy telewizję- powiedziała Carrie.
- Po próbie Louis przyjechał po mnie i pojechaliśmy do sklepu na zakupy. Potem wróciliśmy do domu- powiedziałam i się smutno uśmiechnęłam.
- Nie martw się ruda na pewno zostaniecie parą razem z Lou. To widać, że się kochacie- powiedziała Carrie
i razem z As przytulił mnie. Nie wiedziałyśmy, że podobna rozmowa odbywa się u chłopaków.
*u chłopaków*
- Stary na pewno ci się uda z Jess. Mówię ci to- pocieszał mnie Harry.
- Dzięki Hazz. Wiem, że jest to trochę męczące, że tak ciągle nawijam o niej, ale strasznie mi na niej zależy- powiedziałem.
- Lou to widać, że się kochacie oboje- wtrącił się Niall.
- On ma rację- poparł go Zayn.
- Zgadzam się- dodał Liam.
- Więcej was nie było?- zapytałem się sam siebie.
- Nie- odpowiedzieli chórem i zaczęliśmy się śmiać. Wiedziałem, że mogę mieć w nich wsparcie.
*z powrotem u dziewczyn*
- Dobra dziewczyny puści mnie, bo nie udusicie- powiedziałam, a one mnie puściły- Idziemy spać dziewczynki.
- Ale mamo- powiedziały ze smutkiem.
- Nie ma żadnego ale- powiedziałam i zaczęłyśmy się śmiać- Ale na serio trzeba iść spać.
- Dobra- odpowiedziały i skierowałyśmy się do swoich pokoi. Weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i przebrałam się w pidżamę. Następnie poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Długo nie mogłam zasnąć, bo ciągle myślałam o tym, czy ułoży się nam z Lou. Nie wiedziałam, że on też o tym myślał.
I jest XIV rozdział. Na początku nie wiedziałam co pisać, ale później wszystko poszło gładko. Następny rozdział powinien pojawić się za tydzień. Mile widziane są komentarze :)
*tego samego dnia rano, oczami Ashley*
Jak codziennie przetarłam oczy i podniosłam się z łóżka. Dzisiaj miała się odbyć moja randka z Liamem. Strasznie się cieszyłam z tego powodu. Wyszłam z pokoju i skierowałam się na dół do kuchni. Siedziała już tam Carrie.
- Siema- przywitałam się z nią i podeszłam do blatu. Wyjęłam potrzebne rzeczy i zabrałam się za robienie sobie kanapki. W między czasie włączyłam wodę na kawę. Wiedziałam., że Carrie uwielbia kawę z rana. Nie musiałam się jej nawet pytać czy chce. Po prostu wiedziałam. Po kilku minutach moja kanapka była gotowa i kawa Carrie również. Postawiłam kubek z ciepłym płynem przed Carter, a sama zajęłam miejsce obok i zaczęłam jeść. Po jakimś czasie zeszła do nas Jessica. Przywitała się z nami i zaczęła robić sobie śniadanie. Kiedy już zjadłam, pożegnała się z nami i wyszła do studia. ja dokończyłam swoją kanapkę i wstałam od stołu. Włożyłam brudne naczynia do zmywarki i popatrzyłam na Carrie, która również wstała od stołu.
- Leć teraz do łazienki, a ja pójdę do ciebie po pokoju i zacznę wybierać w co się ubierzesz- powiedziała i popchnęła mnie w stronę łazienki. Zaśmiałam się i weszłam do środka. Wzięłam prysznic i umyłam włosy. Następnie założyłam szlafrok i wyszłam z pomieszczenia. Ruszyłam w stronę swojego pokoju. Znalazłam tam Carrie, która grzebała mi w szafie. Uśmiechnęłam się sama do siebie, usiadłam przy biurku i wzięłam telefon do ręki. Weszłam na TT i dodałam wpis.
Szykuję się na randkę i moja przyjaciółka przetrząsa moją szafę. Jak to zabawnie wygląda :)
Odłożyłam telefon na miejsce i ruszyłam do Carrie, bo ta mnie wołała.
- Znalazłam coś odpowiedniego- powiedziała i wyciągnęła za pleców. Ubranie. Była to miętowa sukienka i miętowe balerinki. Do tego mała czarna torebka i czarne kolczyki.
- To jest niesamowite- powiedziałam i się uśmiechnęłam do niej.
- Nie gadaj tylko leć do łazienki to założyć- powiedziała i podała mi sukienkę i balerinki. Wzięłam od niej rzeczy i poszłam do łazienki. Założyłam ubranie i wyszłam pokazać się Carrie.
- Wyglądasz ekstra. Teraz jeszcze makijaż i fryzura i będziesz wyglądać zjawiskowo- powiedziała i poklepała krzesło przy biurku. Zajęłam je i Carrie zabrała się do roboty. Na początku rozczesała moje włosy i pozostawiła rozpuszczone. Potem zrobiła mi lekki makijaż i założyła kolczyki. Podała mi lusterko, żebym mogła się przejrzeć. Wyglądałam oszałamiająco. Podziękowałam jej i usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Chwyciłam torebkę, telefon i zbiegłam na dół. Poprawiłam jeszcze sukienkę i otworzyłam. Ujrzałam tam bruneta uśmiechającego się z bukietem kwiatów w ręku. Był ubrany w czarne rurki i biały T-Shirt. Do tego czarne vansy i czarna marynarka.
- Hej kochanie. Wyglądasz niesamowicie. To dla ciebie- powiedział i wręczył mi bukiet.
- Cześć. Dziękuję, ty też ładnie wyglądasz i nie musiałeś- odpowiedziałam i zaprowadziłam go do salonu. Wyjęłam wazon, nalałam wodę do niego i włożyłam do środka kwiaty.
- To co jedziemy?- zapytałam się bruneta.
- Oczywiście- powiedział i wyszliśmy z domu. Liam otworzył mi drzwi od strony pasażera, a sam zajął miejsce kierowcy. Ruszyliśmy. Po 10 minutach znaleźliśmy się w centrum Londynu. Zaparkowaliśmy i wyszliśmy z samochodu. Brunet chwycił mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę London Eye. Po jakimś czasie staliśmy pod wielkim kołem. Zawsze chciałam się nim przejechać, ale nie miałam nigdy okazji. Ustaliśmy w kolejce. Po jakimś czasie wsiadaliśmy do ogromnego szklanego pomieszczenia. Zajęliśmy miejsca i ruszyliśmy. Podziwiałam panoramę Londynu. Kiedy znaleźliśmy się na samej górze wagonik nagle stanął. Myślałam, że takie rzeczy zdarzają się tylko w kinach- pomyślałam. Wstałam z ławeczki i popatrzyłam w dół. Trochę zakręciło mi się w głowie, więc szybko usiadłam. Liam zauważył to i szybko do mnie podszedł. Uklęknął obok mnie i złapał mnie za dłonie.
- Nic ci nie jest Ashley?- zapytał z czułością.
- Nie. Tylko zakręciło mi się trochę w głowie- powiedziałam.
- To dobrze- powiedział i zajął miejsce obok mnie. Objął cię ramieniem. Ja się tylko mocniej w niego wtuliłam. Siedzieliśmy tak w milczeniu. Nie potrzebowaliśmy słów. Po jakimś czasie nasza kabina ruszyła się i zaczęliśmy zjeżdżać na dół. Po chwili już wysiadaliśmy z wielkiego szklanego pomieszczenia. Wyciągnęłam telefon i sprawdziłam która godzina. Okazało się, że spędziliśmy na górze półtorej godziny. Liam objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę parku. Po drodze spotkaliśmy kilka fanek. Brunet zrobił sobie z nimi zdjęcia i rozdał autografy. Ja stanęłam z boku. W pewnym momencie jedna podeszła do mnie.
- Ty jesteś dziewczyną Liama, Ashley?- zapytała się mnie.
- Tak- odpowiedziałam.
- Życzę wam szczęścia. Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie?- zapytała się ponownie. Zgodziłam się. Zrobiłyśmy sobie kilka fotek, a na koniec ona przytuliła się do mnie i odeszła. Ja stałam tam przez chwilę oszołomiona. Stałam tak chwilę i podeszłam do bruneta. Ten kiedy znalazłam się w zasięgu jego rąk, przytulił mnie do siebie. Wszystkie fanki już sobie poszły.
- Ashley coś się stało?- zapytał się mnie z troską w głosie.
- Nie nic się nie stało. Jedna fanka podeszła do mnie. Życzyła nam szczęścia, zrobiła sobie ze mną kilka zdjęć i przytuliła mnie- powiedziałam.
- To świetnie- powiedział i pocałował mnie w głowę.
- Gdzie teraz idziemy?- zapytałam się go i popatrzyłam mu w oczy.
- Do restauracji- powiedział.
- Nie przestajesz mnie zaskakiwać- powiedziałam. Złapaliśmy się za ręce i ruszyliśmy w stronę restauracji. Po 20 minutach byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsca. Wzięliśmy menu i zaczęliśmy się zastanawiać co zamówić. Po chwili podszedł do nas kelner.
- Dzień dobry. Co podać?- zapytał się nas.
- Ja poproszę spaghetti bolognese i do picia sok pomarańczowy- powiedziałam.
- Ja poproszę to samo, tylko do picia sok jabłkowy. Na deser poprosimy danie szefa kuchni- powiedział i mrugnął do kelnera. Ten pokiwał głową i zabrał menu. Popatrzyłam dziwnie na bruneta. On coś knuł. Tylko nie wiedziałam co. Zaczęliśmy rozmawiać. Po jakimś czasie kelner przyniósł nasze dania i napoje. podziękowaliśmy i zaczęliśmy jeść. Jedzenie było przepyszne. Później kelner zabrał puste talerze i szepnął coś do Liama na ucho. Ten przytaknął i kelner odszedł.
- O co chodzi kochanie?- zapytałam go.
- O nic- odpowiedział trochę zmieszany- Powiedzieli, że musimy się przenieść do innego stolika, bo ten był już wcześniej zarezerwowany.
- Dobrze- odpowiedziałam trochę zdziwiona. Wstaliśmy i Liam zaprowadził mnie do jakiegoś innego stolika. prawie ze wszystkich stron stolik był otoczony ścianami ze szkła. Na stole leżał ogromny tort w kształcie serca, a na nim napis "Liam & Ashley Forever". Nie mogłam w to uwierzyć. Liam strasznie się postarał z tym tortem.
- Jeju to wszystko dla mnie- powiedziałam.
- Tak. Podoba ci się?- zapytał mnie.
- Oczywiście- powiedziałam i pocałowałam go czule w usta.
- Zapraszam panienkę do stołu- powiedział i zajęliśmy miejsca. Specjalnie przysunęłam się do bruneta bliżej. Nabrałam trochę tortu na łyżeczkę i włożyłam ją do usta Liama. Ten chyba już zrozumiał o co mi chodziło. Zaczęliśmy się na zmianę karmić. Po jakimś czasie cały tort był już zjedzony. Liam zapłacił i wyszliśmy z restauracji. Wróciliśmy pod London Eve, bo zostawiliśmy tam samochód. Wsiedliśmy do niego i ruszyliśmy. Po jakimś czasie zdałam sobie sprawę, że wyjechaliśmy za Londyn. Zdziwiłam się trochę.
- Liam gdzie jedziemy?- zapytałam się go.
- Niespodzianka- powiedział i uśmiechnął się tajemniczo.
- Strasznie dużo tych niespodzianek- powiedziałam, a ten tylko posłał mi uśmiech. Ponownie między nami zapanowała cisza. Po 20 minutach zatrzymaliśmy się obok jakiegoś lasu. Popatrzyłam zdziwiona na bruneta. ten tylko się uśmiechnął i wysiadł. Podszedł od strony pasażera i pomógł mi wysiąść. Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w głąb lasu. Szczerze, że to się trochę bałam, ale wiedziałam, że Liam mnie ochroni. Nagle Daddy zatrzymał się. Ja również stanęłam.
- Ufasz mi?- zapytał.
- Ufam- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam do niego.
- Jeśli mi ufasz, to zamknij oczy- rozkazał. Ja zamknęłam oczy. Brunet ponownie chwycił moją rękę i dalej ruszyliśmy. W końcu po jakimś czasie zatrzymaliśmy się.
- Możesz otworzyć oczy- powiedział Liam. Ja otworzyłam oczy i nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Znajdowaliśmy się na małej polanie w środku lasu. W okół niej były porozstawiane świece. Na środku leżał ogromny koc i kilka poduszek. Obok stał kosz piknikowy i bezprzewodowy odtwarzacz CD. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko było dla mnie. Liam strasznie się nad tym pewnie zamęczył. Miałam straszne szczęście, że mam takiego chłopaka. Odwróciłam się w jego stronę.
- Podoba ci się?- zapytał ze zdenerwowaniem.
- Jest niesamowicie- odpowiedziałam. Podeszłam do niego i przytuliłam się. Ten objął mnie ramieniem i głaskał po plecach.
- Cieszę się, że ci się podoba- odpowiedział. Zaprowadził mnie w stronę kocu. Usiedliśmy wygodnie, a on zaczął wyjmować rzeczy z koszyka. Postawił przede mną butelkę szampana i dwa kieliszki i miseczkę truskawek z bitą śmietaną.
- Nie trzeba było Liam- powiedziałam, kiedy ten otwierał szampana.
- Oj trzeba było- odpowiedział z uśmiechem. Po chwili mocowania się z nim, nalał do kieliszków po trochę i podał mi jeden. Wzięłam kieliszek od niego i upiłam mały łyk. Brunet również upił trochę ze swojego. Odstawił następnie kieliszek i włączył muzykę. Podniósł się i pomógł mi wstać. Zaprowadził mnie na bok polanki. Położył swoje ręce na moich biodrach, a ja swoje zawiesiłam mu swoje na szyi. Zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki. Co jakiś czas Liam obracał mnie. Patrzyliśmy sobie ciągle w oczy. Zatrzymał się dla nas czas. Mogliśmy tak tańczyć do końca życia. Czułam, że on jest mężczyzną mojego życia. W pewnym momencie, brunet przysunął się do mnie jeszcze bliżej i złączył nasze usta w czuły pocałunku. Teraz czułam, że jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. W moim brzuchu latało miliony motyli. Żadne z nas nie chciało kończyć tej magicznej chwili. W końcu jednak musieliśmy się od siebie oderwać, bo zabrakło nam powietrza. Liam oparł swoje czoło o moje. Staliśmy tak przez kilka minut w milczeniu, a może godzin. Liczyło się teraz tylko to, że jesteśmy ze sobą razem. W końcu brunet złapał mnie za rękę i przenieśliśmy się na koc. Zaczęliśmy się nawzajem karmić truskawkami. Rozmawialiśmy w tym czasie o wszystkim i o niczym.
Nie potrzebowaliśmy jakiegoś konkretnego tematu, żeby rozmowa się kleiła. Wystarczyło tylko to, że jesteśmy ze sobą szczęśliwi. Kiedy wszystkie truskawki zniknęły, postanowiliśmy się położyć i pooglądać chmury. Może dla niektórych to dziwne zajęcie, ale my mieliśmy masę zabawy przy tym. Leżałam na torsie Liama i razem staraliśmy się rozpoznawać chmury. Nie wiedzieliśmy ile tak leżeliśmy, ale w pewnym momencie słońce zaczęło zachodzić. My patrzeliśmy na to piękne zjawisko, przytuleni do siebie. Kiedy zachód słońca się już skończył, postanowiliśmy wracać już do domu. Spakowaliśmy wszystkie rzeczy i ruszyliśmy w stronę domu. Zaczęło mi się robić trochę zimno. Brunet to zauważył, okrył mnie swoją marynarką i przytulił do siebie. Tak szliśmy przez las, przytuleni do siebie. W końcu dotarliśmy do samochodu. Schowaliśmy rzeczy i wsiedliśmy do środka. Liam odpalił samochód i ruszyliśmy w stronę domu. Poczułam się strasznie zmęczona, więc postanowiłam, że się prześpię. Odchyliłam sobie fotel i zamknęłam oczy. Momentalnie zasnęłam.
*pod domem dziewczyn*
- Ashley, kochanie wstawaj. Jesteśmy na miejscu- usłyszałam głos Liam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego bruneta, pochylającego się na de mną.
- Nie przeszkadzało ci to, że się przespałam?- zapytałam go.
- Wcale. Słodko wyglądasz jak śpisz- powiedział. Ja podniosłam się do pozycji siedzącej i zdjęłam jego marynarkę. Podałam mu ją następnie.
- Masz. Oddaję- powiedziałam i miałam już wysiadać, ale ktoś chwyciło mnie za nadgarstek i pociągnął do siebie.
- A buziak?- zapytał Liam ze smutną minką. Zaśmiałam się na ten widok. Przybliżyłam swoją twarz do jego i złączyłam nasze usta w pocałunku. Oderwaliśmy się od siebie po dłuższej chwili.
- Pa pa- powiedziałam i wysiadłam z samochodu. Pomachałam jeszcze brunetowi i ruszyłam w stronę domu. Usłyszałam jeszcze odpalanie silnika, za nim weszłam do domu.
*powrót do teraźniejszości, oczami Jess*
- Resztę historii znacie- zakończyła z uśmiechem As.
- Nie wiedziałam, że Liam to taki romantyk- powiedziała Carrie.
- Ja też nie wiedziałam- powiedziałam.
- A wy jak spędziłyście dzień?- zapytała się nas Ashley.
- Ja siedziałam ciągle w domu z Horanem i oglądaliśmy telewizję- powiedziała Carrie.
- Po próbie Louis przyjechał po mnie i pojechaliśmy do sklepu na zakupy. Potem wróciliśmy do domu- powiedziałam i się smutno uśmiechnęłam.
- Nie martw się ruda na pewno zostaniecie parą razem z Lou. To widać, że się kochacie- powiedziała Carrie
i razem z As przytulił mnie. Nie wiedziałyśmy, że podobna rozmowa odbywa się u chłopaków.
*u chłopaków*
- Stary na pewno ci się uda z Jess. Mówię ci to- pocieszał mnie Harry.
- Dzięki Hazz. Wiem, że jest to trochę męczące, że tak ciągle nawijam o niej, ale strasznie mi na niej zależy- powiedziałem.
- Lou to widać, że się kochacie oboje- wtrącił się Niall.
- On ma rację- poparł go Zayn.
- Zgadzam się- dodał Liam.
- Więcej was nie było?- zapytałem się sam siebie.
- Nie- odpowiedzieli chórem i zaczęliśmy się śmiać. Wiedziałem, że mogę mieć w nich wsparcie.
*z powrotem u dziewczyn*
- Dobra dziewczyny puści mnie, bo nie udusicie- powiedziałam, a one mnie puściły- Idziemy spać dziewczynki.
- Ale mamo- powiedziały ze smutkiem.
- Nie ma żadnego ale- powiedziałam i zaczęłyśmy się śmiać- Ale na serio trzeba iść spać.
- Dobra- odpowiedziały i skierowałyśmy się do swoich pokoi. Weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i przebrałam się w pidżamę. Następnie poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Długo nie mogłam zasnąć, bo ciągle myślałam o tym, czy ułoży się nam z Lou. Nie wiedziałam, że on też o tym myślał.
I jest XIV rozdział. Na początku nie wiedziałam co pisać, ale później wszystko poszło gładko. Następny rozdział powinien pojawić się za tydzień. Mile widziane są komentarze :)
10.06.2013
Rozdział XIII
muzyka
*następnego dnia rano, oczami Jess*
Pora wstawać- pomyślałam i podniosłam się z łóżka. Podeszłam na okna. Zapowiadała się dzisiaj świetna pogoda. Świeciło słońce. Uśmiechnęłam się sama do siebie i skierowałam się do łazienki. Wzięłam prysznic i umyłam włosy. Następnie poszłam do garderoby i zaczęłam szukać czegoś odpowiedniego do ubrania. Zdecydowałam się na białe rurki w kolorowe plamki, białą bluzkę na ramiączka z motywem znaku pokoju, kremową marynarkę i różowe vansy. Do tego czarna torba na ramię i czarne kujonki. Ubrałam się. Wysuszyłam włosy i zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam jeszcze lekki makijaż. Popatrzyłam w lustro. Oceniłam, że wyglądam całkiem nieźle. Spakowałam jeszcze do torby jakieś rzeczy na przebranie, wzięłam telefon, portfel i zeszłam na dół do kuchni. Zastałam tam już Carrie, która piła kawę i Ashley jedzącą kanapkę. Przywitałam się z nimi i zaczęłam robić sobie śniadanie. Następnie usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.
- Co tak wcześnie wstałyście?- zapytałam się ich.
- Ashley ma randkę z Liamem, a ja mam pomóc jej się ubrać- wyjaśniła Carrie.
- Aha- powiedziałam i odłożyłam talerz do zmywarki- Ja się zbieram. Będę gdzieś tak około 16. Jak wrócę zrobię obiad.
- Okej- powiedziała Ashley. Pożegnałam się z nimi i wyszłam z domu. Postanowiłam przejść się na nogach. Po 20 minutach byłam już na miejscu.Weszłam do środka. Popatrzyłam która godzina. Była 10:30. Jestem trochę wcześnie, ale poczekam- pomyślałam i usiadłam na krześle pod ścianą. Po 15 minutach jakaś pani wyszła na korytarz i mnie zawołała. Podeszłam do niej i weszłam razem z nią do pomieszczenia. Siedziała już tam Taylor. Przywitałam się z nią i usiadłam na kanapie.
- Witam panno Evans. Widzę, że zjawiła się pani wcześniej. To lepiej, bo możemy wcześniej zacząć próbę- zaczęła asystentka Swift- Od teraz w każdy poniedziałek, wtorek i sobotę będziesz uczęszczała do nas na próby. Mam nadzieję, że będzie nam się świetnie razem pracowało- zakończyła swój monolog.
- Ja również mam taką nadzieję- powiedziałam.
- Dobrze. Teraz możesz iść się przebrać i przyjdź do sali tanecznej- powiedziała, a ja się pożegnałam z nią i wyszłam z pomieszczenia. Skierowałam się do szatni. Przebrałam się w szare dresy, niebieską koszulkę na ramiączka z napisem "Keep Calm And Love" i czarne vansy. Włosy związałam w wysokiego kucyka. Wzięłam butelkę wody i poszłam na salę. Była to ogromna sala z lustrami. Byli już tam inni tancerze. Przywitałam się z nimi i postawiłam swoją wodę pod ścianą. Wszyscy ustawili się na środku i rozpoczęła się rozgrzewka.
muzyka
*kilka godzin później, po próbie*
- Pamiętajcie, że macie się stawić o 11 w poniedziałek tutaj- przypomniał nam choreograf. Wyszliśmy z sali i poszliśmy do szatni.
- Ale dali nam wycisk- powiedziała jedna dziewczyna Alex.
- No niezły, ale choreograf jest fajny- dodałam.
- Ej Jessica ty wracasz w stronę studia tanecznego?- zapytała się mnie.
- Tak, a co?- zapytałam.
- Bo ja też w tamtą stronę idę. Może pójdziemy razem?- zaproponowała.
- Okej- odpowiedziałam. Kiedy doprowadziłyśmy się do porządku, pożegnałyśmy się z resztą i skierowałyśmy się do wyjścia. Rozmawiałyśmy przy tym. Strasznie się zdziwiłam, kiedy zobaczyłam Lou
siedzącego na ławce z białą różą. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się i podszedł do nas.
- Hej. To dal ciebie- tu wręczył mi różę.
- Cześć. Dziękuję za różę, ale co ty tu robisz?- zapytałam się go.
- Carrie powiedziała gdzie masz próbę i postanowiłem przyjechać po ciebie.
- Wiesz- zaczęłam i popatrzyłam na Alex.
- Nic się nie stało. Kiedy indziej wrócimy razem. Ty teraz zostań ze swoim chłopakiem- powiedziała i odeszła.
- Ale ja z nim nie chodzę- krzyknęłam za nią, ale pewnie mnie już nie usłyszała.
- Dobra to co jedziemy?- zapytał się mnie Louis.
- Miałam jeszcze zrobić zakupy, bo dzisiaj ja robię obiad- powiedziałam.
- Okej. To jedziemy do sklepu- powiedział i skierowaliśmy się w stronę jego samochodu. Jako dżentelmen otworzył mi drzwi, a sam później zajął miejsce kierowcy. Ruszyliśmy w stronę najbliższego sklepu. Po 10 minutach zatrzymaliśmy się. Wysiedliśmy i weszliśmy do środka. Wzięłam koszyk i zaczęliśmy chodzić między półkami. Kupiliśmy odpowiednie składniki i ruszyliśmy do kasy. Louis uparł się, że zapłaci. Z zakupami skierowaliśmy się w stronę samochodu. Wsiedliśmy do niego i ruszyliśmy w stronę naszego domu. Po 15 minutach byliśmy już na miejscu. Wzięliśmy zakupy i weszliśmy do środka. Skierowaliśmy się w stronę kuchni. W salonie na kanapie siedzieli Niall i Carrie.
- Hej- powiedziałam.
- Cześć- odpowiedzieli.
- Z skąd masz różę?- zapytała się mnie Carrie.
- Ten oto pan- tu wskazałam palcem na Lou- czekał na mnie pod studiem z różą.
- Słodkie- powiedziała Carrie.
- Dobra idę robić obiad- powiedziałam i weszłam do kuchni. Za mną przyszedł Louis.
- Nareszcie. Jestem głodny!- usłyszałam krzyk Niall.
- Głodomór- odkrzyknęłam i odstawiłam reklamówki na stół. Wyjęłam wazon, nalałam do niego wody i włożyłam do niego różę. Następnie zabrałam się do pracy. Postawiłam na spaghetti, bo dziewczyny uważały, że wychodzi mi wspaniale. Kiedy pracowałam, Lou patrzył na każdy mój ruch. Nie powiem, że jego obecność mi przeszkadzała, ale to było trochę denerwujące. W końcu nie wytrzymałam i odwróciłam się do niego.
- Lou możesz przestać się na mnie gapić- powiedziałam. Ten spuścił głowę i lekko się zarumienił.
- Przepraszam. Chciałem tylko popatrzeć jak robisz obiad- powiedział.
- Dobra. Nic się nie stało. A pro po obiadu, wołaj resztę, bo już jest prawię gotowy- powiedziałam i wyjęłam talerze.
- Obiad- krzyknął Louis. Po chwili w kuchni był już Niall, a później Carrie. Nałożyłam jedzenie i podałam im talerze. Usiedliśmy wszyscy przy stole i zaczęliśmy jeść. Horan na serio jadł strasznie dużo. Poprosił o cztery dokładki. Kiedy zjedliśmy, posprzątałam i przenieśliśmy się do salonu.
- Dobra co teraz robimy?- zapytałam zajmując miejsce obok Louisa na kanapie.
- Może obejrzymy jakiś film- zaproponował Niall. Zgodziliśmy się i zaczęliśmy wybierać co obejrzeć. w końcu zdecydowaliśmy się na Iron Mena 3. Włączyliśmy go i zaczęliśmy oglądać film.
*kilka godzin później*
- Ekstra film- powiedziałam i się przeciągnęłam. Trochę zdrętwiałam od siedzenia w jednej pozycji.
- To fajny był- dodała Carrie. Usłyszeliśmy w pewnym momencie otwieranie drzwi wejściowych. Po chwili ujrzeliśmy Ashley uśmiechniętą.
- O której moja panno to się wraca. Jest już po 22- zaczęłam się z nią przekomarzać.
- Straciłam poczucie czasu. Przepraszam mamusiu- powiedziała i zaczęłyśmy się śmiać.
- Dobra my jedziemy do domu, bo Liam nam zrobi wykład- powiedział Louis. pożegnałyśmy się z nimi. Kiedy oni wyszli od nas z domu od razu rzuciłyśmy się na As.
- Jak tam było na randce z Daddym?- zapytałam się jej.
- Opowiem wam wszystko tylko się przebiorę- powiedziała i poszła do siebie do pokoju. My w tym czasie ogarnęłyśmy w salonie. Po 10 minutach Ashley była już z powrotem. Usiadłyśmy wygodnie na kanapie.
- Dobra teraz opowiadaj- powiedziała Carrie.
- No okej. A, więc ...
Jak wyglądała randka Liama i Ashley tego dowiecie się w następnym rozdziale, który powinien się pojawić za tydzień.
*następnego dnia rano, oczami Jess*
Pora wstawać- pomyślałam i podniosłam się z łóżka. Podeszłam na okna. Zapowiadała się dzisiaj świetna pogoda. Świeciło słońce. Uśmiechnęłam się sama do siebie i skierowałam się do łazienki. Wzięłam prysznic i umyłam włosy. Następnie poszłam do garderoby i zaczęłam szukać czegoś odpowiedniego do ubrania. Zdecydowałam się na białe rurki w kolorowe plamki, białą bluzkę na ramiączka z motywem znaku pokoju, kremową marynarkę i różowe vansy. Do tego czarna torba na ramię i czarne kujonki. Ubrałam się. Wysuszyłam włosy i zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam jeszcze lekki makijaż. Popatrzyłam w lustro. Oceniłam, że wyglądam całkiem nieźle. Spakowałam jeszcze do torby jakieś rzeczy na przebranie, wzięłam telefon, portfel i zeszłam na dół do kuchni. Zastałam tam już Carrie, która piła kawę i Ashley jedzącą kanapkę. Przywitałam się z nimi i zaczęłam robić sobie śniadanie. Następnie usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.
- Co tak wcześnie wstałyście?- zapytałam się ich.
- Ashley ma randkę z Liamem, a ja mam pomóc jej się ubrać- wyjaśniła Carrie.
- Aha- powiedziałam i odłożyłam talerz do zmywarki- Ja się zbieram. Będę gdzieś tak około 16. Jak wrócę zrobię obiad.
- Okej- powiedziała Ashley. Pożegnałam się z nimi i wyszłam z domu. Postanowiłam przejść się na nogach. Po 20 minutach byłam już na miejscu.Weszłam do środka. Popatrzyłam która godzina. Była 10:30. Jestem trochę wcześnie, ale poczekam- pomyślałam i usiadłam na krześle pod ścianą. Po 15 minutach jakaś pani wyszła na korytarz i mnie zawołała. Podeszłam do niej i weszłam razem z nią do pomieszczenia. Siedziała już tam Taylor. Przywitałam się z nią i usiadłam na kanapie.
- Witam panno Evans. Widzę, że zjawiła się pani wcześniej. To lepiej, bo możemy wcześniej zacząć próbę- zaczęła asystentka Swift- Od teraz w każdy poniedziałek, wtorek i sobotę będziesz uczęszczała do nas na próby. Mam nadzieję, że będzie nam się świetnie razem pracowało- zakończyła swój monolog.
- Ja również mam taką nadzieję- powiedziałam.
- Dobrze. Teraz możesz iść się przebrać i przyjdź do sali tanecznej- powiedziała, a ja się pożegnałam z nią i wyszłam z pomieszczenia. Skierowałam się do szatni. Przebrałam się w szare dresy, niebieską koszulkę na ramiączka z napisem "Keep Calm And Love" i czarne vansy. Włosy związałam w wysokiego kucyka. Wzięłam butelkę wody i poszłam na salę. Była to ogromna sala z lustrami. Byli już tam inni tancerze. Przywitałam się z nimi i postawiłam swoją wodę pod ścianą. Wszyscy ustawili się na środku i rozpoczęła się rozgrzewka.
muzyka
*kilka godzin później, po próbie*
- Pamiętajcie, że macie się stawić o 11 w poniedziałek tutaj- przypomniał nam choreograf. Wyszliśmy z sali i poszliśmy do szatni.
- Ale dali nam wycisk- powiedziała jedna dziewczyna Alex.
- No niezły, ale choreograf jest fajny- dodałam.
- Ej Jessica ty wracasz w stronę studia tanecznego?- zapytała się mnie.
- Tak, a co?- zapytałam.
- Bo ja też w tamtą stronę idę. Może pójdziemy razem?- zaproponowała.
- Okej- odpowiedziałam. Kiedy doprowadziłyśmy się do porządku, pożegnałyśmy się z resztą i skierowałyśmy się do wyjścia. Rozmawiałyśmy przy tym. Strasznie się zdziwiłam, kiedy zobaczyłam Lou
siedzącego na ławce z białą różą. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się i podszedł do nas.
- Hej. To dal ciebie- tu wręczył mi różę.
- Cześć. Dziękuję za różę, ale co ty tu robisz?- zapytałam się go.
- Carrie powiedziała gdzie masz próbę i postanowiłem przyjechać po ciebie.
- Wiesz- zaczęłam i popatrzyłam na Alex.
- Nic się nie stało. Kiedy indziej wrócimy razem. Ty teraz zostań ze swoim chłopakiem- powiedziała i odeszła.
- Ale ja z nim nie chodzę- krzyknęłam za nią, ale pewnie mnie już nie usłyszała.
- Dobra to co jedziemy?- zapytał się mnie Louis.
- Miałam jeszcze zrobić zakupy, bo dzisiaj ja robię obiad- powiedziałam.
- Okej. To jedziemy do sklepu- powiedział i skierowaliśmy się w stronę jego samochodu. Jako dżentelmen otworzył mi drzwi, a sam później zajął miejsce kierowcy. Ruszyliśmy w stronę najbliższego sklepu. Po 10 minutach zatrzymaliśmy się. Wysiedliśmy i weszliśmy do środka. Wzięłam koszyk i zaczęliśmy chodzić między półkami. Kupiliśmy odpowiednie składniki i ruszyliśmy do kasy. Louis uparł się, że zapłaci. Z zakupami skierowaliśmy się w stronę samochodu. Wsiedliśmy do niego i ruszyliśmy w stronę naszego domu. Po 15 minutach byliśmy już na miejscu. Wzięliśmy zakupy i weszliśmy do środka. Skierowaliśmy się w stronę kuchni. W salonie na kanapie siedzieli Niall i Carrie.
- Hej- powiedziałam.
- Cześć- odpowiedzieli.
- Z skąd masz różę?- zapytała się mnie Carrie.
- Ten oto pan- tu wskazałam palcem na Lou- czekał na mnie pod studiem z różą.
- Słodkie- powiedziała Carrie.
- Dobra idę robić obiad- powiedziałam i weszłam do kuchni. Za mną przyszedł Louis.
- Nareszcie. Jestem głodny!- usłyszałam krzyk Niall.
- Głodomór- odkrzyknęłam i odstawiłam reklamówki na stół. Wyjęłam wazon, nalałam do niego wody i włożyłam do niego różę. Następnie zabrałam się do pracy. Postawiłam na spaghetti, bo dziewczyny uważały, że wychodzi mi wspaniale. Kiedy pracowałam, Lou patrzył na każdy mój ruch. Nie powiem, że jego obecność mi przeszkadzała, ale to było trochę denerwujące. W końcu nie wytrzymałam i odwróciłam się do niego.
- Lou możesz przestać się na mnie gapić- powiedziałam. Ten spuścił głowę i lekko się zarumienił.
- Przepraszam. Chciałem tylko popatrzeć jak robisz obiad- powiedział.
- Dobra. Nic się nie stało. A pro po obiadu, wołaj resztę, bo już jest prawię gotowy- powiedziałam i wyjęłam talerze.
- Obiad- krzyknął Louis. Po chwili w kuchni był już Niall, a później Carrie. Nałożyłam jedzenie i podałam im talerze. Usiedliśmy wszyscy przy stole i zaczęliśmy jeść. Horan na serio jadł strasznie dużo. Poprosił o cztery dokładki. Kiedy zjedliśmy, posprzątałam i przenieśliśmy się do salonu.
- Dobra co teraz robimy?- zapytałam zajmując miejsce obok Louisa na kanapie.
- Może obejrzymy jakiś film- zaproponował Niall. Zgodziliśmy się i zaczęliśmy wybierać co obejrzeć. w końcu zdecydowaliśmy się na Iron Mena 3. Włączyliśmy go i zaczęliśmy oglądać film.
*kilka godzin później*
- Ekstra film- powiedziałam i się przeciągnęłam. Trochę zdrętwiałam od siedzenia w jednej pozycji.
- To fajny był- dodała Carrie. Usłyszeliśmy w pewnym momencie otwieranie drzwi wejściowych. Po chwili ujrzeliśmy Ashley uśmiechniętą.
- O której moja panno to się wraca. Jest już po 22- zaczęłam się z nią przekomarzać.
- Straciłam poczucie czasu. Przepraszam mamusiu- powiedziała i zaczęłyśmy się śmiać.
- Dobra my jedziemy do domu, bo Liam nam zrobi wykład- powiedział Louis. pożegnałyśmy się z nimi. Kiedy oni wyszli od nas z domu od razu rzuciłyśmy się na As.
- Jak tam było na randce z Daddym?- zapytałam się jej.
- Opowiem wam wszystko tylko się przebiorę- powiedziała i poszła do siebie do pokoju. My w tym czasie ogarnęłyśmy w salonie. Po 10 minutach Ashley była już z powrotem. Usiadłyśmy wygodnie na kanapie.
- Dobra teraz opowiadaj- powiedziała Carrie.
- No okej. A, więc ...
Jak wyglądała randka Liama i Ashley tego dowiecie się w następnym rozdziale, który powinien się pojawić za tydzień.
4.06.2013
Rozdział XII
muzyka
*tydzień później, piątek, oczami Jess*
Przetarłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Dzisiaj miałam iść razem z dziewczynami i chłopakami do sierocińca. Trochę się bałam jak oni to przyjmą. Czy zechcą naprawdę pomóc tym dzieciom. Jednak wierzyłam, że pomogą mi. Z takim nastawieniem podniosłam się z łóżka i podeszłam do okna. Wyjrzałam na zewnątrz. Za chmurami przebijało się słońce. To było dziwne, bo jesteśmy w Londynie. Skierowałam się w stronę łazienki. Wzięłam prysznic. Następnie poszłam do garderoby i zaczęłam szukać czegoś do ubrania. Wybrałam granatowe rurki i białą bluzkę z kulą ziemską. Do tego czarne vansy i czarna torba na ramię. Ubrałam się. Włosy rozczesałam i związałam w luźnego koka. Zrobiłam lekki makijaż. Spakowałam do torby rzeczy na przebranie, wzięłam telefon i zeszłam na dół do kuchni. Nikogo tam jeszcze nie było. Położyłam torbę na blat i zaczęłam robić śniadanie. Zdecydowałam się na naleśniki. W miedzy czasie przyszły dziewczyny już ubrane. Carrie założyła na siebie w niebieskie rurki i niebieską koszulę w kratę. Do tego czarne vansy i brązowa torba na ramię. Włosy związała w wysokiego kucyka. Ashley ubrała się w czerwone rurki i białą bluzkę z napisem "Love It". Do tego różowe vansy i biała torba na ramię z wąsami. Włosy związała podobnie jak Carrie w wysokiego kucyka. Przywitały się ze mną i usiadły przy stole. Zaczęłyśmy rozmawiać. W pewnej chwili ktoś zadzwonił dzwonkiem od drzwi. Ashley ruszyła otworzyć. Po głosach domyśliłam się, że to chłopcy. Po chwili przyszli tutaj i zasiedli przy stole.
- Mmm co tak pięknie pachnie?- zapytał się Niall. Głodomór- pomyślałam.
- Naleśniki- odpowiedziałam i postawiłam na stole talerz zapełniony naleśnikami. Każdy zaczął je jeść. Po skończonym posiłku odłożyłam talerze do zlewu.
- Jedziemy?- zapytałam się.
- Tak- odpowiedzieli i wyszliśmy z domu. Wiedliśmy do ich samochodu i ruszyliśmy w stronę domu dziecka. Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy. Chłopcy otworzyli bagażnik i po prostu zaniemówiłam. Było tam pełno zabawek, kolorowanek, lalek, samochodzików i klocków. To było wspaniałe. Popatrzyłam na nich i pojedyncza łza popłynęła po moim policzku.
- Hej mała wszystko w porządku?- zapytał się mnie Louis. Ja wytarłam szybko łzę.
- Po prostu się wzruszyłam. Dziękuję wam- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego promiennie. Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się w stronę głównej sali. Powiedziałam chłopakom, Carrie i Ashley, żeby poczekali za ściana. Weszłam jako pierwsza do sali. Przywitałam się z dziećmi i dyrektorką.
- Dzisiaj nie jestem sama. Przyprowadziłam jeszcze kogoś. Poznajcie dzieci moich przyjaciół- powiedziałam i zaprosiłam ich. Po kolei przedstawiłam ich. Dzieci od razu zaczęły ich przytulać i bawić się z nimi. Chłopaki rozdali prezenty. Ja w tym czasie podeszłam do dyrektorki.
- Jessica jesteś niesamowita. Po prostu dziękuję ci- powiedziała i przytuliła mnie.
- Nie ma za co. To dla mnie przyjemność pomagać tym dzieciakom- powiedziałam.
- Dzień dobry. Nazywam się Louis- podszedł do nas Lou i przedstawił się. Dyrektorka przywitała się z nim.
- Pewnie chcesz zobaczyć się z Kate?- zapytała się mnie. Ja tylko pokiwałam głową i ruszyłam w stronę jej pokoju. Dołączył do nas Louis. Dyrektorka zostawiła nas pod drzwiami i poszła zająć się dziećmi. Zapukałam cicho i weszłam do środka razem z Lou. Kiedy Kate mnie zobaczyła od razu się uśmiechnęła.
- Cześć Kate- przywitałam się z nią i usiadłam obok niej na łóżku. Tommo stanął obok mnie- Przyprowadziłam ze sobą mojego przyjaciela. Kate to jest Louis- tu wskazałam na szatyna. Dziewczynka z uśmiechem przywitała się z nim. On też wydawał się szczęśliwy. Porozmawialiśmy trochę z nią. Po jakimś czasie pożegnaliśmy się z nią i wyszliśmy.
- Jessica co się stało tej dziewczynce, że nie bawi się z resztą?- zapytał się mnie.
- Jest chora na raka. Sierociniec nie ma pieniędzy, żeby zapłacić za chemioterapię- powiedziałam.
- Pomożemy je. Mogę się dołożyć razem z chłopakami. Na pewno się zgodzą- powiedział.
- Dziękuję ci Louis. To dla mnie wiele znaczy- powiedziałam i przytuliłam się do niego. Następnie zabraliśmy resztę i poszliśmy się przebrać. Kiedy byliśmy już przebrani poszliśmy do wyznaczonych pokoi. Zabraliśmy się do pracy.
*dwie godziny później, oczami Louisa*
Postanowiliśmy sobie zrobić przerwę z Jess. Właśnie siedzieliśmy obok siebie i rozmawialiśmy na różne tematy.
- Louis mogę cię o coś zapytać?- zapytała się mnie.
- Dawaj- odpowiedziałem i posłałem je zachęcający uśmiech.
- O co ci chodziło na koncercie?- zapytała się mnie. Zamurowało mnie. Myślałem, że mnie już nie zapyta o to. Co ja mam jej kurwa powiedzieć? Przecież nie powiem jej, że chodziło mi o nią. Jeszcze nie teraz. Wiem powiem jaki jest problemy, ale nie powiem o kogo chodzi- wymyśliłem.
- Bo mam taką bliską przyjaciółkę. Zakochałem się w niej. Chce na razie się do niej zbliżyć i później jej to wyznać- powiedziałem. Mam nadzieję, że się nie domyśli- pomyślałem.
- Hmm. Twój tok myślenia jest dobry. Tylko pamiętaj, że jak będzie chciał jej to powiedzieć, zrób to delikatnie- powiedziała, a ja odetchnąłem z ulgą. Nie domyśla się- pomyślałem.
- Okej. Zapamiętam radę. Dobra może zaczniemy dalej malować- powiedziałem i pomogłem jej wstać. Zabraliśmy się ponownie do pracy. Bawiliśmy się przy tym świetnie. Wyglądała nieziemsko, kiedy się uśmiechała. Kochałem jej uśmiech. Kochałem ją całą. Miałem tylko jedną nadzieję, że ona odwzajemnia moje uczucia.
*dwie godziny później, oczami Jess*
Kiedy skończyliśmy pracę, Louis poszedł po resztę. Ja w tym czasie włączyłam Twittera na telefonie i dodałam wpis. Nie ma jak spędzić cały dzień z przyjaciółmi. Z nimi zawsze jest zabawnie :) Odłożyłam go na bok i zaczęłam wpatrywać w ścianę. Usłyszałam po chwili pierwsze takty Heart Attack. Był to mój dzwonek. Wzięłam telefon do ręki i popatrzyłam na wyświetlacz. To dziwne. Numer zastrzeżony- pomyślałam, ale postanowiłam odebrać. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Dzień dobry. Czy mam przyjemność z panną Evans?- odezwał się tajemniczy głos w telefonie.
- Tak- odpowiedziałam.
- Jestem asystentką panny Taylor Swift. Pani Swift oglądała twój występ z zeszłego roku i postanowiła złożyć ci propozycję. Nie chciała by pani być tancerką panny Swift podczas występu na Brit Awards- powiedziała kobieta. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Miałam zatańczyć na Brit. Od zawsze było to moje marzenie.
- Oczywiście, że się zgadzam- odpowiedziałam.
- Dobrze. Niech panienka stawi się w studio nagraniowym Rock jutro o godzinie 11- powiedziała.
- Dobrze. Na pewno będę. Dziękuję za propozycje- powiedziałam.
- Do widzenia- powiedziała i rozłączyła się. w tym samym momencie weszła reszta paczki.
- Z kim rozmawiałaś?- zapytała się mnie Carrie.
- Z jakąś asystentkę Swift. Będę występowała na Brit- krzyknęłam.
- To wspaniale- powiedział Harry. Wszyscy mnie przytulali i gratulowali. Ja nadal nie mogłam do końca w to uwierzyć. Postanowiliśmy jechać do nas i obejrzeć jakiś film. Skierowaliśmy się najpierw do łazienek. Przebraliśmy się i zeszliśmy na dół. Pożegnaliśmy się z dziećmi i wyszliśmy z sierocińca. Wsiedliśmy do samochodu chłopaków i ruszyliśmy. Po 20 minutach byliśmy już pod naszym domem. Wysiedliśmy i weszliśmy do środka. Skierowaliśmy się do salonu. Oczywiście Niall poszedł jeszcze po popcorn. My w tym czasie wybraliśmy film. Po chwili dołączył do nas Horan. Usiedliśmy wygodnie. Zayn zajął fotel, a Pezz ułożyła się na jego kolanach. Na drugim fotelu podobnie siedzieli Harry i Lily. Liam, Ashley, Carrie i Niall zajęli kanapę. My razem z Lou usiedliśmy na podłodze, opierając się plecami o kanapę. Włączyliśmy film i zaczęliśmy oglądać.
*kilka godzin później, oczami Ashley*
Film się skończył i chłopcy, Lily i Perrie zaczęli się zbierać. Pożegnali się z nami i zaczęli wychodzić. Liam zanim wyszedł zaciągnął mnie na chwilę do szafy z butami w holu.
- Chciałem się z tobą pożegnać- powiedział i przysunął się do mnie. Objął mnie w pasie i złączył nasze usta w pocałunku. Zawiesiłam mu ręce na szyje i całkowicie się mu oddałam. Kiedy się od siebie oderwaliśmy oparł swoje czoło o moje.
- Do zobaczenia- powiedział i wyszedł. Ja jeszcze przez chwilę tam stałam i uśmiechałam się sama do siebie. Włożyłam ręce do kieszeń i wyszłam z pomieszczenia. Poczułam kawałek papieru w kieszeni. Wyciągnęłam go i przeczytałam co na nim pisało. Spotkajmy się jutro. Przyjadę po ciebie o 12. Do zobaczenia. Twój Liam. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Zapowiadało się, że jutro nie będę się nudzić. Poszłam na górę do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w pidżamę. Położyłam się na łóżku i po chwili zasnęłam.
Udało mi się napisać XII rozdział. Na początku nie byłam pewna czy wyszedł, ale teraz jestem z niego bardzo zadowolona. Komentujcie rozdziały. To naprawdę mobilizuje człowieka. Następny rozdział powinien się pojawić za tydzień.
*tydzień później, piątek, oczami Jess*
Przetarłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Dzisiaj miałam iść razem z dziewczynami i chłopakami do sierocińca. Trochę się bałam jak oni to przyjmą. Czy zechcą naprawdę pomóc tym dzieciom. Jednak wierzyłam, że pomogą mi. Z takim nastawieniem podniosłam się z łóżka i podeszłam do okna. Wyjrzałam na zewnątrz. Za chmurami przebijało się słońce. To było dziwne, bo jesteśmy w Londynie. Skierowałam się w stronę łazienki. Wzięłam prysznic. Następnie poszłam do garderoby i zaczęłam szukać czegoś do ubrania. Wybrałam granatowe rurki i białą bluzkę z kulą ziemską. Do tego czarne vansy i czarna torba na ramię. Ubrałam się. Włosy rozczesałam i związałam w luźnego koka. Zrobiłam lekki makijaż. Spakowałam do torby rzeczy na przebranie, wzięłam telefon i zeszłam na dół do kuchni. Nikogo tam jeszcze nie było. Położyłam torbę na blat i zaczęłam robić śniadanie. Zdecydowałam się na naleśniki. W miedzy czasie przyszły dziewczyny już ubrane. Carrie założyła na siebie w niebieskie rurki i niebieską koszulę w kratę. Do tego czarne vansy i brązowa torba na ramię. Włosy związała w wysokiego kucyka. Ashley ubrała się w czerwone rurki i białą bluzkę z napisem "Love It". Do tego różowe vansy i biała torba na ramię z wąsami. Włosy związała podobnie jak Carrie w wysokiego kucyka. Przywitały się ze mną i usiadły przy stole. Zaczęłyśmy rozmawiać. W pewnej chwili ktoś zadzwonił dzwonkiem od drzwi. Ashley ruszyła otworzyć. Po głosach domyśliłam się, że to chłopcy. Po chwili przyszli tutaj i zasiedli przy stole.
- Mmm co tak pięknie pachnie?- zapytał się Niall. Głodomór- pomyślałam.
- Naleśniki- odpowiedziałam i postawiłam na stole talerz zapełniony naleśnikami. Każdy zaczął je jeść. Po skończonym posiłku odłożyłam talerze do zlewu.
- Jedziemy?- zapytałam się.
- Tak- odpowiedzieli i wyszliśmy z domu. Wiedliśmy do ich samochodu i ruszyliśmy w stronę domu dziecka. Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy. Chłopcy otworzyli bagażnik i po prostu zaniemówiłam. Było tam pełno zabawek, kolorowanek, lalek, samochodzików i klocków. To było wspaniałe. Popatrzyłam na nich i pojedyncza łza popłynęła po moim policzku.
- Hej mała wszystko w porządku?- zapytał się mnie Louis. Ja wytarłam szybko łzę.
- Po prostu się wzruszyłam. Dziękuję wam- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego promiennie. Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się w stronę głównej sali. Powiedziałam chłopakom, Carrie i Ashley, żeby poczekali za ściana. Weszłam jako pierwsza do sali. Przywitałam się z dziećmi i dyrektorką.
- Dzisiaj nie jestem sama. Przyprowadziłam jeszcze kogoś. Poznajcie dzieci moich przyjaciół- powiedziałam i zaprosiłam ich. Po kolei przedstawiłam ich. Dzieci od razu zaczęły ich przytulać i bawić się z nimi. Chłopaki rozdali prezenty. Ja w tym czasie podeszłam do dyrektorki.
- Jessica jesteś niesamowita. Po prostu dziękuję ci- powiedziała i przytuliła mnie.
- Nie ma za co. To dla mnie przyjemność pomagać tym dzieciakom- powiedziałam.
- Dzień dobry. Nazywam się Louis- podszedł do nas Lou i przedstawił się. Dyrektorka przywitała się z nim.
- Pewnie chcesz zobaczyć się z Kate?- zapytała się mnie. Ja tylko pokiwałam głową i ruszyłam w stronę jej pokoju. Dołączył do nas Louis. Dyrektorka zostawiła nas pod drzwiami i poszła zająć się dziećmi. Zapukałam cicho i weszłam do środka razem z Lou. Kiedy Kate mnie zobaczyła od razu się uśmiechnęła.
- Cześć Kate- przywitałam się z nią i usiadłam obok niej na łóżku. Tommo stanął obok mnie- Przyprowadziłam ze sobą mojego przyjaciela. Kate to jest Louis- tu wskazałam na szatyna. Dziewczynka z uśmiechem przywitała się z nim. On też wydawał się szczęśliwy. Porozmawialiśmy trochę z nią. Po jakimś czasie pożegnaliśmy się z nią i wyszliśmy.
- Jessica co się stało tej dziewczynce, że nie bawi się z resztą?- zapytał się mnie.
- Jest chora na raka. Sierociniec nie ma pieniędzy, żeby zapłacić za chemioterapię- powiedziałam.
- Pomożemy je. Mogę się dołożyć razem z chłopakami. Na pewno się zgodzą- powiedział.
- Dziękuję ci Louis. To dla mnie wiele znaczy- powiedziałam i przytuliłam się do niego. Następnie zabraliśmy resztę i poszliśmy się przebrać. Kiedy byliśmy już przebrani poszliśmy do wyznaczonych pokoi. Zabraliśmy się do pracy.
*dwie godziny później, oczami Louisa*
Postanowiliśmy sobie zrobić przerwę z Jess. Właśnie siedzieliśmy obok siebie i rozmawialiśmy na różne tematy.
- Louis mogę cię o coś zapytać?- zapytała się mnie.
- Dawaj- odpowiedziałem i posłałem je zachęcający uśmiech.
- O co ci chodziło na koncercie?- zapytała się mnie. Zamurowało mnie. Myślałem, że mnie już nie zapyta o to. Co ja mam jej kurwa powiedzieć? Przecież nie powiem jej, że chodziło mi o nią. Jeszcze nie teraz. Wiem powiem jaki jest problemy, ale nie powiem o kogo chodzi- wymyśliłem.
- Bo mam taką bliską przyjaciółkę. Zakochałem się w niej. Chce na razie się do niej zbliżyć i później jej to wyznać- powiedziałem. Mam nadzieję, że się nie domyśli- pomyślałem.
- Hmm. Twój tok myślenia jest dobry. Tylko pamiętaj, że jak będzie chciał jej to powiedzieć, zrób to delikatnie- powiedziała, a ja odetchnąłem z ulgą. Nie domyśla się- pomyślałem.
- Okej. Zapamiętam radę. Dobra może zaczniemy dalej malować- powiedziałem i pomogłem jej wstać. Zabraliśmy się ponownie do pracy. Bawiliśmy się przy tym świetnie. Wyglądała nieziemsko, kiedy się uśmiechała. Kochałem jej uśmiech. Kochałem ją całą. Miałem tylko jedną nadzieję, że ona odwzajemnia moje uczucia.
*dwie godziny później, oczami Jess*
Kiedy skończyliśmy pracę, Louis poszedł po resztę. Ja w tym czasie włączyłam Twittera na telefonie i dodałam wpis. Nie ma jak spędzić cały dzień z przyjaciółmi. Z nimi zawsze jest zabawnie :) Odłożyłam go na bok i zaczęłam wpatrywać w ścianę. Usłyszałam po chwili pierwsze takty Heart Attack. Był to mój dzwonek. Wzięłam telefon do ręki i popatrzyłam na wyświetlacz. To dziwne. Numer zastrzeżony- pomyślałam, ale postanowiłam odebrać. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Dzień dobry. Czy mam przyjemność z panną Evans?- odezwał się tajemniczy głos w telefonie.
- Tak- odpowiedziałam.
- Jestem asystentką panny Taylor Swift. Pani Swift oglądała twój występ z zeszłego roku i postanowiła złożyć ci propozycję. Nie chciała by pani być tancerką panny Swift podczas występu na Brit Awards- powiedziała kobieta. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Miałam zatańczyć na Brit. Od zawsze było to moje marzenie.
- Oczywiście, że się zgadzam- odpowiedziałam.
- Dobrze. Niech panienka stawi się w studio nagraniowym Rock jutro o godzinie 11- powiedziała.
- Dobrze. Na pewno będę. Dziękuję za propozycje- powiedziałam.
- Do widzenia- powiedziała i rozłączyła się. w tym samym momencie weszła reszta paczki.
- Z kim rozmawiałaś?- zapytała się mnie Carrie.
- Z jakąś asystentkę Swift. Będę występowała na Brit- krzyknęłam.
- To wspaniale- powiedział Harry. Wszyscy mnie przytulali i gratulowali. Ja nadal nie mogłam do końca w to uwierzyć. Postanowiliśmy jechać do nas i obejrzeć jakiś film. Skierowaliśmy się najpierw do łazienek. Przebraliśmy się i zeszliśmy na dół. Pożegnaliśmy się z dziećmi i wyszliśmy z sierocińca. Wsiedliśmy do samochodu chłopaków i ruszyliśmy. Po 20 minutach byliśmy już pod naszym domem. Wysiedliśmy i weszliśmy do środka. Skierowaliśmy się do salonu. Oczywiście Niall poszedł jeszcze po popcorn. My w tym czasie wybraliśmy film. Po chwili dołączył do nas Horan. Usiedliśmy wygodnie. Zayn zajął fotel, a Pezz ułożyła się na jego kolanach. Na drugim fotelu podobnie siedzieli Harry i Lily. Liam, Ashley, Carrie i Niall zajęli kanapę. My razem z Lou usiedliśmy na podłodze, opierając się plecami o kanapę. Włączyliśmy film i zaczęliśmy oglądać.
*kilka godzin później, oczami Ashley*
Film się skończył i chłopcy, Lily i Perrie zaczęli się zbierać. Pożegnali się z nami i zaczęli wychodzić. Liam zanim wyszedł zaciągnął mnie na chwilę do szafy z butami w holu.
- Chciałem się z tobą pożegnać- powiedział i przysunął się do mnie. Objął mnie w pasie i złączył nasze usta w pocałunku. Zawiesiłam mu ręce na szyje i całkowicie się mu oddałam. Kiedy się od siebie oderwaliśmy oparł swoje czoło o moje.
- Do zobaczenia- powiedział i wyszedł. Ja jeszcze przez chwilę tam stałam i uśmiechałam się sama do siebie. Włożyłam ręce do kieszeń i wyszłam z pomieszczenia. Poczułam kawałek papieru w kieszeni. Wyciągnęłam go i przeczytałam co na nim pisało. Spotkajmy się jutro. Przyjadę po ciebie o 12. Do zobaczenia. Twój Liam. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Zapowiadało się, że jutro nie będę się nudzić. Poszłam na górę do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w pidżamę. Położyłam się na łóżku i po chwili zasnęłam.
Udało mi się napisać XII rozdział. Na początku nie byłam pewna czy wyszedł, ale teraz jestem z niego bardzo zadowolona. Komentujcie rozdziały. To naprawdę mobilizuje człowieka. Następny rozdział powinien się pojawić za tydzień.
Subskrybuj:
Posty (Atom)