muzyka
Ruszyłem w stronę centrum miasta. Chciałem pokazać Jess moje dwa ulubione miejsca. Po około 15 minutach byliśmy na miejscu. zaparkowałem na parkingu obok stadionu i zgasiłem silnik. Wyjąłem kluczyki ze stacyjki i popatrzyłem z stronę rudej. Uśmiechnąłem się do niej.
- Gotowa, żeby trochę pozwiedzać?- zapytałem się jej.
- Pewnie- odpowiedziała i wysiedliśmy. Zamknąłem samochód i ruszyliśmy w stronę wejścia. Pokazałem przepustkę ochroniarzowi i weszliśmy do środka. Zacząłem pokazywać Evans każde pomieszczenie. Wiele wspomnień wiązałem z tym miejscem, więc chciałem, żeby Jessica znała to miejsce. Najbardziej jej się podobało w sali konferencyjnej. Robiliśmy mnóstwo zdjęć. Świetnie się przy tym bawiliśmy. Ciągle się śmialiśmy i wygłupialiśmy. Kiedy dotarliśmy na murawę boiska, Jess zaczęła biegać w kółko. Ja się zacząłem śmiać. Podszedłem do ławki rezerwowych i usiadłem. Zacząłem się wpatrywać w rudą. Ile ona miała energii. Po jakimś czasie przestała biegać i usiadła na trawie. Uśmiechnąłem się sam do siebie i wziąłem piłkę, którą znalazłem. Ruszyłem w jej stronę. Kiedy stanąłem obok niej, ona popatrzyła na mnie z dołu. Uśmiechnąłem się do niej i podałem jej rękę. Ona chwyciła ją i podniosła się.
- Postrzelamy?- zapytałem się jej.
- Jasne- odpowiedziała i ruszyła na pozycje bramkarza. Ja ustawiłem piłkę na odpowiednim miejscu i przygotowałem się do strzału. Nie miałem zamiaru strzelać zbyt mocno. Nie chciałem, żeby jej się coś stało. Popatrzyłem w jej stronę. Przygotowywała się do obrony strzału.
- Gotowa?- krzyknąłem.
- Gotowa- odkrzyknęła i się zaśmiała. Wziąłem mały zamach i strzeliłem. Jessica rzuciła się w stronę nadlatującej piłki i gładko złapała ją w dłonie. Odrzuciła mi ją.
- Teraz strzelaj porządnie. Nie traktuj mnie inaczej, bo jestem dziewczyną- powiedziała. Mam grać normalnie? Spoko- pomyślałem. Położyłem piłkę i przygotowałem się. Wziąłem większy zamach i strzeliłem. Teraz również ruda obroniła. I tak jeszcze przez pięć razy.
- Jak ty to robisz?- zapytałem się jej, kiedy zmienialiśmy się miejscami.
- Tajemnica- odpowiedziała i się zaśmiała. Zacząłem przygotowywać się do obrony. Kiedy byłem gotowy, pokazałem Jess kciuki do góry. Ona wzięła zamach i strzeliła. Rzuciłem się, żeby obronić strzał, ale nie udało mi się. Piłka trafiła do siatki. Przy kolejnych strzałach było tak samo. Kiedy już skończyliśmy zabawę, wziąłem piłkę i podszedłem do rudej.
- Jak ty to robisz?- zapytałem się jej ponownie.
- Tajemnica. Nie powiem ci- odpowiedziała i się zaśmiała.
- Ej no weź. Przecież się przyjaźnimy- powiedziałem i się do niej przysunąłem. Rzuciłem piłkę na ziemie i objąłem ją w pasie. Popatrzyłem w jej piękne zielono-niebieskie oczy.
- Proszę- powtórzyłem i zrobiłem słodką minkę zbitego szczeniaczka.
- Niech ci będzie- powiedziała i się zaśmiała- Jak byłam mała to często grałam z Michałem i z tatą w piłkę. To była taka nasza mała tradycja. W każde lato, tata zabierał nas na boisko i graliśmy- dokończyła i po jej policzku spłynęła łza. Ja podniosłem dłoń i otarłem ją.
- Mała co się dzieję?- zapytałem się jej z troską w głosie. Martwiłem się o nią, za każdy razem jak była smutna. Przeżyła dużo smutnych chwil i nie wiadomo, do czego może być zdolna.
- Nic się nie stało. Po prostu jestem smutna. Za dwa dni przypada rocznica śmierci mojego taty i za każdym razem szłam na grób. Teraz jednak nie jest to możliwe- odpowiedziała i smutno się uśmiechnęła.
- O matko nie wiedziałem Jess. To znaczy wiedziałem o śmierci twojego taty, ale nie wiedziałem kiedy jest rocznica. Nie powinienem cię zabierać ze sobą. Przepraszam. Na pewno chciałaś spędzić ten dzień w gronie rodziny- powiedziałem i mocną ją przytuliłem. Ona się we mnie wtuliła.
- Nie musisz mnie przepraszać. Cieszę się, że jestem tutaj z tobą. Zawsze w tym dniu byłam smutna, ale dzięki tobie może się to zmieni. Po za tym chciałam poznać twoją rodzinę- wyjaśniła.
- Moja mała dziewczynka, moja mała, słodka dziewczynka- powiedziałem i pocałowałem ja w głowę. Ona zaśmiała się. Staliśmy tak przez jakiś czas w ciszy. W końcu postanowiłem się odezwać.
- Masz ochotę zobaczyć jedno z najpiękniejszych miejsc w Doncaster?- zapytałem i odsunąłem się do Jessicy.
- Jasne- odpowiedziała i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Wyszliśmy ze stadionu i wsiedliśmy do samochodu. Odpaliłem silnik i ruszyłem w stronę obrzeży miasta. Zatrzymałem się przy wyjeździe do lasu. Zaparkowałem samochód i wyłączyłem silnik. Wyjąłem kluczyki i wysiadłem z samochodu. Obszedłem go i otworzyłem drzwi rudej. Ona się zaśmiała i wysiadła. Zamknąłem samochód i uśmiechnąłem się do Jess. Złapałem ją za rękę i ruszyłem w głąb lasu. Podczas drogi ciągle rozśmieszałem rudą. Widziałem, że jest trochę przygaszona i dlatego chciałem poprawić jej humor. W końcu znaleźliśmy się na miejscu. Była to mała polanka znajdująca się obok skarpy. Widać było z tą całe Doncaster. Uśmiechnąłem się sam do siebie i pociągnąłem Jess w stronę skarpy. Zatrzymałem się kilka metrów od spadku. Puściłem dłoń Jessicy i popatrzyłem w jej stronę. Stała tak jakby oczarowana widokiem. Zachichotałem pod nosem i objąłem ją w pasie. Ona wtuliła się we mnie i patrzyła na panoramę Doncaster. Staliśmy tak w ciszy. Nie była jednak to krępująca cisza, tylko taka przyjemna. Oboje myśleliśmy. Nie wiem ile tak staliśmy. Straciłem poczucie czasu. Czułem się wspaniale. Po jakimś czasie usłyszałem cichy szept Jessicy.
- Louis to miejsce jest cudowne. Dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś- wyszeptała.
- Nie musisz mi dziękować. Cieszę się, że pokazałem ci to miejsce. Jest dla mnie bardzo szczególne- powiedziałem i pocałowałem ją w głowę.
- Opowiedz mi dlaczego?- zapytała się mnie.
- Pewnie- odpowiedziałem i poprawiłem czapkę, która spadła mi na oczy. Odetchnąłem głęboko i zacząłem mówić.
- To miejsce jest dla mnie bardzo ważne, ponieważ zawsze tutaj przychodziłem kiedy miałem jakieś problemy. To miejsce działa na mnie kojąco. Kiedy byłem wkurzony, wystarczyło tylko tutaj przyjść i od razu cała złość odchodziła- wyjaśniłem i się uśmiechnąłem do Jess. Ona odwzajemniła gest i mocniej się we mnie wtuliła.
- Zimno ci?- zapytałem się jej.
- Troszeczkę, ale nic mi nie będzie.
- Tak nic ci nie będzie, a jutro będziesz ciągle kichać. Idziemy do samochodu. Jak się przeziębisz to mama mnie zabije- powiedziałem i się zaśmiałem.
- Niech będzie- powiedziała i ruszyliśmy z powrotem do samochodu. Wsiedliśmy do środka. Włączyłem ogrzewanie.
- Wracamy do domu- powiedziałem i odpaliłem silnik. Jessica tylko przytaknęła mi głową. Wyjechałem z leśnej dróżki i ruszyłem w stronę domu. Po 40 minutach byliśmy już na miejscu. Zaparkowałem samochód na podjeździe i zgasiłem silnik. Wysiedliśmy z samochodu i podeszliśmy do drzwi od domu. Wyciągnąłem klucze z kieszeni i otworzyłem dom. Przepuściłem Jess w drzwiach i sam weszłem do środka. Zamknąłem za sobą drzwi. Zdjęliśmy kurtki i buty i skierowaliśmy się do kuchni.
- Jesteś głodna?- zapytałem się Jessicy.
- Pewnie. Jednak jak cię ogrywałam, to się zmęczyłam- odpowiedziała i się zaśmiała. Ja też po chwili do niej dołączyłem.
- Co to robimy?
- Hmm spaghetti.
- Dobra- powiedziałem i założyliśmy fartuchy. Zaczęliśmy przygotowywać jedzenie. Mieliśmy przy tym multum zabawy. Ciągle się śmialiśmy i ogólnie wygłupialiśmy się.
- I gotowe- powiedziała Jess, kładąc talerze na stole.
- Bon a petit- odpowiedziałem i podałem jej widelec. Zabraliśmy się do jedzenia. Po skończonym posiłku, wstawiliśmy talerze do zmywarki i włączyliśmy ją.
- To co teraz robimy?- zapytałem się rudej.
- Ja idę na górę się przebrać w coś wygodniejszego, a potem się zobaczy- odpowiedziała i ruszyła po schodach na górę. Ja także postanowiłem się przebrać w coś luźniejszego. Weszłem po schodach na górę i skierowałem się do swojego pokoju. Weszłem do środka i podeszłem do komody. Wyjąłem szare dresy i bordową koszulkę. Zamknąłem drzwi i przebrałem się. Poprawiłem jeszcze grzywkę, która spadła mi na oczy i wyszedłem z pokoju. Podeszłem do pokoju Jess. Usłyszałem jak z kimś rozmawia. Postanowiłem poczekać na nią w salonie. Zeszłem na dół i usiadłem na kanapie. Włączyłem telewizor i zacząłem oglądać jakiś durny serial.
*oczami Jess*
Kiedy weszłam do swojego pokoju, zamknąłem za sobą drzwi i podeszłam do szafy. Wyjęłam szare dresy i białą koszulkę. Przebrałam się i odłożyłam wcześniejsze ubrania. Usłyszałam nagle początek zwrotki Lou w Little Things. Telefon- pomyślałam i zaczęłam go szukać. W końcu go znalazłam. Odblokowałam go i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Siemasz siostra. Jak tam?- usłyszałam po drugiej stronie głos Michała. Uśmiechnęłam się na sam jego głos. Dawno z nim nie rozmawiałam.
- Cześć brat. Dobrze. Jestem u tego Louisa na święta, tak jak ci wtedy mówiłam.
- Mam nadzieję, że on nic ci nie zrobił?- zapytał się mnie. Jak zawsze opiekuńczy Michał- pomyślałam.
- Michał nie martw się. Nic mi nie jest. Lou to mój przyjaciel, nie skrzywdził by mnie. Teraz ty gadaj jak tam z Anetą?
- Dobrze. Tylko boję się, że się nie zgodzi. Martwię się Jess- słyszałam w jego głosie zmartwienie.
- Na pewno się zgodzi. Nie martw się. Widać, że cię kocha- próbowałam go podnieść na duchu.
- Dzięki Jessica. Tego mi było trzeba. Będę spadać, Aneta chcę, żebym zamontował lampki na domie. Kocham cię siostrzyczko.
- Dobrze, tylko nic sobie nie zrób. Też cię kocham braciszku- powiedziałam i rozłączyłam się. Odłożyłam telefon na komodę i otworzyłam drzwi. Wyszłam z pokoju i skierowałam się na dół po schodach. Zobaczyłam, że Lou coś ogląda.
- Co jest ciekawego w telewizji?- zapytałam się i usiadłam obok niego.
- Nic nie ma- odpowiedział i wyłączył telewizor. Zaczęłam się zastanawiać co by porobić. Nagle wpadłam na pomysł co możemy porobić.
- Louis macie tutaj jakieś instrumenty?- zapytałam się go z nadzieją.
- Mam u siebie gitarę, a co?
- Mógłbyś ją przynieść?
- Pewnie. Poczekaj chwilę- odpowiedział i wstał z kanapy. Ruszył na górę po schodach. Po 10 minutach ponownie siedział obok mnie. Podał mi gitarę. Ja ustawiłam ją odpowiednio i sprawdziłam czy stroi.
- Co zamierzasz robić?- zapytał się mnie nadal nie świadomy niczego Lou.
- Zaraz usłyszysz- powiedziałam i zaczęłam grać pierwsze dźwięki.
muzyka
*oczami Lou*
- Zaraz usłyszysz- powiedziała Jess i zaczęła grać na gitarze. Popatrzyłem na nią zdziwiony. Ona tylko uśmiechnęła się do mnie i zaczęła śpiewać.
Mamma told me not waste my life
Shie said spread your wings
My little butterfly
Don't let what they say
Keep you up at night
And If they give you
Shh...
Then they can walk on by
Znowu mogłem usłyszeć ten jej niebiański głos. Słyszałem jej śpiewa mnóstwo razy, ale ciągle mnie zaskakiwała. Potrafiła pokazać za każdym razem, że umie coś więcej.
My feet, feet can't tuch the ground
And I can;t hear a sound
But you just keep on running up your mouth yeah
Uwielbiałem kiedy Jess śpiewała. Wtedy tak się wczuwała. Miała taką magiczną więź z piosenką.
Walk, walko on over there
Cos I'm too fly to care
Oh yeah
Jej palce gładko przechodziły do kolejnych akordów. Ani na moment się nie wahała. Ona po prostu wiedziała, że gra dobrze.
You words don't mean a thing
I'm not listening
Keep talking all I know is
Mogłem jej słuchać do końca życia. Była dla mnie idealna. Chciałem każdego ranka budzić się przy niej i zasypiać obok niej w nocy.
You words don't mean a thing
I'm not istening
Keep Talking all I know is
Kochałem ją za to jak się wczuwała w każdą piosenkę. Dodawała zawsze coś od siebie. Czasami było to nawet drobne zmiany wysokości dźwięków, ale w jej wykonaniu brzmiały wspaniale.
Mamma told me not to waste my life
She said spread your wings
My little butterfly
Don't let what they say
Keep you up al night
And they can't detain you
Cos wings are made to fly
Śpiewała tą piosenkę bardzo dobrze. Będę musiał powiedzieć Pezz, żeby posłuchała jak Jess wykonuje ich piosenkę- pomyślałem i się uśmiechnąłem. Wiedziałem, że na Perrie zabierze Jessice na spotkanie Little Mix i w szóstkę będę śpiewać.
And we don't let nobody
Bring us down
No matter what you say
It won't hurt me
Don't matter If I fall
From the sky
These wings are made to fly
Podobało mi się to, że ruda zawsze dawała z siebie 100%. Nigdy się nie poddawała. Jeśli postanowiła coś zrobić, to na pewno to zrobi. Miała silną osobowość.
I'm firing up on that runway
I know we are gonna get there someday
But we don't need no ready steady go no
Wydaje się na początku nieśmiała, ale jeśli bliżej ją poznasz to przekonasz się, że taka nie jest. Jessica po prostu nie zaufa szybko osobie, którą dopiero poznała. Ona musi wiedzieć, że ta znajomość ma jakiś sens.
Talk, talk turns into air
And I don't even care
Oh yeah
Jess była taką osobą, która potrafi poprawić każdemu humor. Jeśli miałem zły dzień, wystarczyło, żebym ją zobaczył, a od razu się uśmiechałem.
You words don't mean a thing
I'm not listening
Keep talking all I know is
Mimo tego, że miała silny charakter, sprawiała, że każdy chciał się nią opiekować. W szczególności ja. Wiedziałem, że przeszła dużo. Udawał, że wszystko jest w porządku. Ale ja wiedziałem, że jeśli nie będzie miała na kim polegać po prostu się załamie. Nie wytrzyma psychicznie i sobie coś zrobi. Tego bym sobie nigdy nie darował.
Mamma told me not to waste my life
She said spread your wings
My little butterfly
Don't let what they say
Keep you up at night
And they can;t detain you
Cos wings are made to fly
Zawsze ją próbowałem pocieszyć, jeśli miała zły humor lub była smutna. Wiedziałem, że to jest tak jakby mój obowiązek. Może to było dziwne, ale ja bym nie wytrzymał, jeśli by coś jej się stało. Po prostu Jess była dla mnie bardzo ważna.
And we don't let nobody
Bring us down
No matter what you say
If won't hurt me
Don't matter if I fall
From the sky
These wings are made to fly
Czasami miałem wielką ochotę po prostu do niej podejść i ją pocałować. Jednak miałem świadomość, że może to zniszczyć naszą przyjaźń i nie będę mógł jej chronić. Tego bym sobie nie darował.
I don't need no one saying
Hey, hey, hey, hey
I don't heat no one saying
Hey, hey, hey, hey
Hey, hey, hey, hey
Przestań o tym myśleć Lou. Jessica jest bezpieczna i nic jej nie grozi- skarciłem samego siebie w myślach. Skup się na czymś innym- pomyślałem i zacząłem się ponownie wsłuchiwać w głos Jess. Działa on na mnie uspokajająco.
You better keep walking
I don't wanna hear your talking
Boy'd
You better keep on walking
I don't wanna hear your talking
Boy's
Zauważyłem, że ruda zbliża się do końca piosenki. Uśmiechnąłem się do niej i wygodnie usiadłem.
You words don't mean a thing
I'm not listening
They're just like water off my wings
Skupiłem się ponownie na palcach Jess. Nadal fascynowało mnie to jak szybko daje sobie radę zmieniać akordy.
Mamma told me not to waste my life
She said spread your wings
My little butterfly
Don't let what they say
Keep you up at night
And They can't deatain you
Cos wings are made o fly
Jessica zaczęła wyciągać dźwięki. To dało mi znak, że jest przy końcu piosenki.
And we don't let nobody
Bring us down
No matter what you say
If won't hurt me
Don't matter If I fall
From the sky
These wings are made to fly
These wings are made to fly
Jess zagrała ostatnie dźwięki i wyciszyła gitarę. Odgarnęła kosmyk włosów, który spadł jej na twarz.
- I jak było?- zapytała się mnie.
- Tak jak zawsze. Niesamowicie. Ciągle mnie zadziwiasz tym co umiesz- odpowiedziałem i się zaśmiałem. Po chwili dołączyła do mnie ruda. Kiedy już się uspokoiliśmy, wziąłem gitarę od Jess.
- Ja teraz ci coś zagram. Jeśli będziesz znała tekst do śpiewaj- powiedziałem i zacząłem grać pierwsze dźwięki mojej ulubionej piosenki.
I oto jest XVIII rozdział. Nareszcie. Na początku nie miałam kompletnie weny na napisanie go, ale jednak mi się to udało. Sądzę, że rozdział jest niezły. Zapraszam Was do komentowania. Nie wierzę, że jest już tak dużo wyświetleń. Myślałam, że nie odniosę takiego sukcesu, a tu proszę. Postaram się dodać kolejny rozdział za tydzień, ale niczego nie obiecuję. Rozumiecie szkoła.
Czad XD <33 pisałaś to u mnie jak oglądałyśmy Avatara c'nie XD
OdpowiedzUsuńtaaakk cczaad lolll ziomm :************
OdpowiedzUsuńPAUL sEXXXI JEESttt