12.08.2013

Rozdział XIX

                                                   muzyka 

*następnego dnia rano, oczami Jess*
Dlaczego ja leżę w swoim łóżku. Ostatnie co pamiętam z wczoraj. To to, że zaczęliśmy oglądać film z Lou w salonie- pomyślałam i podniosłam się do pozycji siedzącej i zobaczyłam jakąś kartkę. 
Wczoraj zasnęłaś. Nie miałem serca cię budzić, więc przeniosłem cię do łóżka. Słodko wyglądasz jak śpisz. Louis. 
Zaśmiałam się pod nosem i wzięłam telefon do ręki. Zobaczyłam która godzina. Była dopiero 9:20. Mogę jeszcze poleżeć- pomyślałam. Postanowiłam, że sprawdzę TT. Wszyscy pisali o jakimś zdjęciu. Znalazłam linka do tego zdjęcia. Było to zdjęcie opublikowane przez Ashley. Byłam to ja i Lou. Leżałam wtulona w niego, a on też spał. Przejechałam do komentarzy. 
Jak oni słodko razem wyglądają. Szkoda, że są tylko przyjaciółmi. Byli by świetną parą.
Jaki słodki widok. 
Oni są dla siebie stworzeni. 
Może kiedyś będą parą. 
Takim komentarzom nie było końca. Uśmiechnęłam się sama do siebie. To było strasznie miłe. Uśmiechnięta wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę i zaczęłam się myć. Potem owinęłam się w ręcznik i ruszyłam do garderoby. Zaczęłam szukać czegoś do ubrania. Zdecydowałam się w końcu na czarne rurki i biało- czerwony sweter. Wzięłam czystą bieliznę i z powrotem wróciłam do łazienki. Ubrałam się. Włosy rozczesałam i pozostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa. Wyszłam z pomieszczenia. Wzięłam brązową torbę na ramię i spakowałam tam rzeczy na przebranie. Wzięłam jeszcze telefon i zeszłam na dół do kuchni. Dziewczyny jeszcze spały. Położyłam torbę na blat i zaczęłam robić sobie śniadanie. Zdecydowałam się na tosty. Wyjęłam wszystkie potrzebne składniki i zaczęłam je robić. Wstawiłam jeszcze wodę na kawę. Po kilku minutach siedziałam już przy stole i jadłam śniadanie. Odstawiłam brudny talerz do zlewu i dopiłam do końca kawę. Wyjęłam wodę z lodówki i włożyłam ją do torby. Wzięłam kartkę i napisałam na niej wiadomość do dziewczyn. 
Jestem na próbie do spektaklu. Wrócę około 17. Mam jak by co klucze. 
Położyłam ją na stole i wzięłam torbę. Skierowałam się do holu. Tam założyłam czarny płaszcz, bordową czapkę i szalik. Na nogi wsunęłam brązowe zawiązywane kozaki. Przejrzałam się w lustrze. Jest nieźle- pomyślałam i wyszłam z domu. Postanowiłam się przejść. Po drodze zaszłam jeszcze do piekarni po rogala. Po jakimś czasie byłam już na miejscu. Weszłam do środka i skierowałam się do sekretariatu. Wzięłam z stamtąd klucz i zeszłam ponowni na dół. Skierowałam się do szatni. Tam przebrałam się w czarne dresy i luźną białą koszulkę z napisem " I love my brother". Kupił mi ją Michał. Założyłam na nogi czarne vansy i związałam włosy w luźnego koka. Wzięłam wodę i poszłam na salę. Zaczęłam się rozciągać. Po 15 minutach przyszła reszta. Przebrali się i zaczęliśmy próbę.
                                                   muzyka 

*kilka godzin później* 
- Kończymy na dzisiaj. Jutro próba od 13. Do zobaczenia- powiedziałam i podeszłam do magnetofonu. Wyłączyłam muzykę i opadłam na ławkę. Reszta grupy żegnała się ze mną i wychodziła. Odkręciłam wodę i zaczęłam pić. Nagle usłyszałam pukanie. Dziwne. Kto to może być?- pomyślałam. Odstawiłam wodę. 
- Proszę- krzyknęłam i popatrzyłam w stronę drzwi. Po chwili otworzył się i ujrzałam Louisa. 
- Dzień dobry proszę pani. Jestem pani szoferem. Gdzie panienkę zawieść- powiedział i się ukłonił. Ja się zaczęłam śmiać. Tak się śmiałem, że spadłam z ławki. 
- Na koniec świata- powiedziałam. 
- Tam nam się chyba nie uda dojechać. Proponuje spacer po parku- powiedział i uśmiechnął się szelmowsko.
- Może być. Tylko się przebiorę i możemy iść-  powiedziałam i wstałam z podłogi. Pozbierałam wszystkie rzeczy i ruszyłam do szatni. Lou powiedział, że zaczeka przy szatni. Przebrałam się i rozpuściłam włosy. Poprawiłam makijaż i pochowałam wszystkie rzeczy do torby. Wzięłam ją i dołączyłam do Lou. Poszliśmy jeszcze odnieść klucz do sekretariatu. Następnie wyszliśmy na zewnątrz. Ruszyliśmy w stronę parku. Rozmawialiśmy w tym czasie. 
- Tommo kto cię tu przysłał?- zapytałam się. 
- Dziewczyny. Powiedziały, że teraz ciągle harujesz, więc musisz się rozerwać. Kazały mi po ciebie przyjść i gdzieś zabrać- wyjaśnił. 
- Ja już wiem dlaczego cię jeszcze przysłały. Chciały mieć cały dom dla siebie i chłopaków. Ciekawe co się tam będzie działo- powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać. W końcu dotarliśmy do parku. Postanowiliśmy urządzić sobie bitwę na śnieżki. Mieliśmy niezły ubaw. Potem robiliśmy aniołki na śniegu. Zachowywaliśmy się jak małe dzieci, a nie jak dorośli. Po dwóch godzinach bawienia się, w końcu zdecydowaliśmy się na wrócenie do domu. Kiedy byliśmy w połowie drogi do domu zaczął padać śnieg. Stanęłam na środku drogi i zaczęłam łapać płatki śniegu. 
*oczami Louisa*
Po dwóch godzinach zabaw z Jess, postanowiliśmy wrócić do domu. Gdzieś tak w połowie drogi, zaczął padać śnieg. Jessica stanęła na drodze i zaczęła łapać płatki śniegu. Wyglądała przepięknie. We włosach miała płatki śniegu, a nos i policzki miała leciutko zaróżowione. Usta za to miała czerwone. Miałem wielką ochotę podejść do niej i wpić się w jej wargi, ale wiedziałem, że to nie jest jeszcze odpowiedni moment do powiedzenia tego co czuje. Zamiast tego podszedłem do niej i objąłem ją w pasie. Ona popatrzyła na mnie i uśmiechnęłam się. Odwzajemniłem gest. 
- Chodź idziemy. Jest już zimno- powiedziałem. Jess przytaknęła i ruszyliśmy w stronę domu. Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka i zdjęliśmy płaszcze i buty. W holu pojawił się dziewczyny. 
*oczami Jess*
Kiedy zdejmowaliśmy buty do holu wpadły Carrie i Ashley. 
- Louisa miałeś ją rozerwać, a nie przemoczyć do suchej nitki. Przecież z was się leje ciurkiem- krzyknęła Ashley. 
- Spokojnie. Nic się nie stało. Po prostu świetnie się bawiliśmy- stanęłam w obronie Lou. 
- Niech wam będzie- powiedziała Carrie. 
- Dobra dziewczyny ja spadam. Cześć- powiedział i pocałował mnie w policzek. Pożegnał się z dziewczynami i wyszedł. Ja się tylko uśmiechnęłam sama do siebie. 
- Ja idę do siebie się przebrać i spać. Jestem wykończona. Dobranoc- powiedziałam i ruszyłam na górę. 
- Dobranoc- odpowiedziały dziewczyny. Weszłam do siebie i zamknęłam drzwi. Od razu ruszyłam do łazienki. Tam zdjęłam mokre rzeczy i weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę i zaczęłam się myć. Następnie owinęłam się w ręcznik i ruszyłam do garderoby. Wzięłam swoją pidżamę i ruszyłam z powrotem do łazienki. Ubrałam się w pidżamę. Składała się ona w niebieskie spodnie w małpki i szarą bluzkę na ramiączka. Powiesiłam mokre ubrania na suszarce i wyszłam z łazienki. Wyjęłam telefon z torby i usiadłam na łóżku. Weszłam na TT. Napisałam Tweeta. 
@Louis_Tomlinson dziękuję za świetną zabawę. To był jeden z najlepszych dni w moim życiu. 
Odłożyłam telefon na szafkę i ułożyłam się wygodnie na łóżku. Zaczęłam wspominać dzisiejszy dzień. Po 10 minutach zasnęłam. 


Jest XIX. Wyszła dobrze. Na początku miałam trudności z napisanie końcówki, ale teraz jestem zadowolona. Następny rozdział pojawi się za tydzień.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz