25.04.2013
Informacja
Bardzo Was przepraszam, ale nie dodam w tym tygodniu nowego rozdziału, bo mam dużo nauki. Obiecuję, że w weekend majowy napisze nowy rozdział. Jeszcze raz przepraszam :(
21.04.2013
Rozdział V
muzyka
*w poniedziałek rano*
Przeciągnęłam się i powoli wstałam z łóżka. Spojrzałam na zegarek. Była 9, a zajęcia z chłopakami miałam o 11. Pora iść obudzić dziewczyny- pomyślałam. Poszłam na początku do pokoju Carrie. Otworzyłam powoli drzwi i popatrzyłam na nią. Spała rozwalona na całym łóżku. Podeszłam do niej po cichu i tuż nad nią krzyknęłam:
- Pora wstawać!
- Człowieku jest noc. Daj spać- powiedziała i przykryła się jeszcze bardziej kołdrą.
- Radzę ci wstawać, bo nie zdążysz się wyszykować dla Horana- powiedziałam i się zaśmiałam.
- Co?- powiedziała i spadła z łóżka. Ja się tylko zaśmiałam i poszłam obudzić Ashley. Weszłam do niej do pokoju i podeszłam do niej po cichu.
- Liam czeka na ciebie w salonie- powiedziałam nad nią.
- Co?- krzyknęła i szybko się wstała.
- Haha- zaczęłam się śmiać.
- Ładnie to tak budzić ludzi- powiedziała Carrie, która przyszła tutaj za mną. Razem z Ashley wzięły poduszki i zaczęły mnie nimi okładać. Rozpętała się prawdziwa bitwa. Oczywiście przegrałam, bo one miały przewagę liczebną. Kiedy skończyłyśmy się okładać padłyśmy ze śmiechem na łóżko.
- Dobra. Dziewczyny teraz na serio trzeba wstawać, bo nie wyrobimy się- powiedziałam i podniosłam się.
- Okej- powiedziały i również wstały. Zaszłyśmy na dół i zaczęłyśmy robić sobie śniadanie. Gdy zjadłyśmy każda poszła do siebie i zaczęła się ubierać. Ja wybrałam niebieskie rurki, białą bluzkę w czarne paski, turkusowe krótkie trampki i niebiesko-białą bejsbolówkę. Na przebranie wzięłam szare dresy i luźną białą bluzkę z napisem " I love British Boys". Poszłam potem do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, umalowałam i związałam włosy w wysokiego kucyka. Wzięłam torbę i skierowałam się do salonu. Czekały tam już na mnie dziewczyny. Carrie była ubrana w dżinsy, białą bluzkę, niebieskie trampki i dżinsową marynarkę, a włosy związała w koka. Ashley za to ubrała dżinsowe leginsy, koszulę w kratkę, różowo-czarne vansy i biały sweter, włosy związała tak samo jak ja w kucyka.
- Gotowe?- zapytałam się.
- Tak- opowiedziały.
- To w drogę- powiedziałam i poszłam do holu. Tam wszystkie ubrałyśmy płaszczę i wyszłyśmy z domu. Postanowiłyśmy się przejść. Dotarłyśmy na miejsce o 10:30. Weszłyśmy do studia i poszłyśmy się przebrać. Kiedy się ubrałyśmy poszłyśmy na salę. Tam zaczęłyśmy rozmawiać. Po 20 minutach do sali wpadli chłopcy.
- Przepraszamy za spóźnienie- powiedzieli chórem. My zaczęłyśmy się śmiać. Oni popatrzyli na nas, jak na debilki.
- Haha spójrzcie jak wyglądacie- tylko tyle udało mi się wydusić między kolejnymi salwami śmiechu. Oni popatrzyli na siebie i też zaczęli się śmiać. Zayn miał na odwrót koszulkę, Harry miał dwa inne buty, Niall miał na spodniach bokserki, Liam miał na odwrót założoną bluzę Zayna, a Louis był na bosaka.
- Czemu tak wyglądacie- zapytała się ich Carrie.
- Wczoraj do późna mieliśmy próby i zaspaliśmy. Kiedy się obudziliśmy była 10:30. Zerwalismy się szybko i zaczęliśmy się ubierać. Nie chcieliśmy się spóźnić- powiedział Liam.
- Przecież nic by się nie stało jakbyście przyszli trochę spóźnieni- powiedziałam.
- Ale nie chcieliśmy ci zrobić zawodu- powiedział Louis.
- O jesteście słodcy- powiedziała i ich przytuliłam- Teraz idźcie się przebrać i zaczniemy zajęcia.
- Tak jest proszę pani- powiedzieli i poszli się przebrać. My zaczęłyśmy się śmiać. Po 10 minutach przyszli chłopcy już normalnie ubrani.
- Dobra teraz jak jesteście normalnie ubrani to możemy zaczynać- powiedziałam i się zaśmiałam- Zayn i Harry w przerwie na lunch zadzwonicie do swoich partnerek i wtedy zaczniemy ćwiczy.
- Okej- odpowiedzieli, a ja włączyłam muzykę i zaczęłam rozgrzewkę.
*2 godziny później*
- Dobra. Koniec- powiedziałam i wyłączyłam muzykę.
- Jest- powiedzieli chłopcy i dziewczyny.
- Czyli uważacie, że moja rozgrzewka jest za trudna- powiedziałam i zaczęłam udawać, że płaczę.
- Nie- krzyknęli i wszyscy mnie przytulili.
- Powietrza- wychrypiałam. Wszyscy jak na komendę się ode mnie oderwali i zaczęli się śmiać.
- Dobra. Zayn i Harry idźcie zadzwonić po swoje dziewczyny- powiedziałam, a oni wyszli. My za to zaczęliśmy rozmawiać.
- Dobra dziewczyny powiedzcie, nie chciałybyście zobaczyć gdzie mieszkamy, co?- zapytał się nas Liam.
- Jasne, że chcemy- powiedziałyśmy.
- To macie teraz okazje. Jedziecie z nami po próbie do nas- powiedział Niall.
- A- zaczęłyśmy krzyczeć- Dziękujemy.
- Nie ma co- powiedział Louis.
- A nie będziemy wam przeszkadzać?- zapytałam.
- Oczywiście, że nie- powiedział Lou. W tym momencie weszli Zayn z Perrie i Harry z jakąś blondynką.
- Poznajcie Lily, moją dziewczynę- powiedział Harry, a blondynka lekko się uśmiechnęła.
- Cześć. Jestem Jessica, ta niska blondynka to Ashley, a ta druga to Carrie- powiedziałam i posłałam jej ciepły uśmiech.
- Dziewczyny, wy pewnie znacie Perrie- powiedział Zayn.
- No pewnie. Little Mix to nasz drugi ulubiony zespół- powiedziała Carrie. Przywitałyśmy się.
- Dobra to zaczynamy próbę. Niech każdy ze swoją parą znajdzie sobie trochę przestrzeni- powiedziałam i podeszłam do Louisa. Reszta poszła w moje ślady i po chwili wszyscy stali naprzeciwko swojej pary.
- Niech teraz chłopcy zaproszą panie do tańca, podanie ręki- powiedziałam i zaczęłam się przechadzać sprawdzać jak innym idziecie. Kiedy skończyłam podeszłam do Lou, który jak mnie zobaczył uśmiechnął się.
- Czy mogę prosić panią do tańca- zapytał się mnie, a ja pomyślałam, że jestem naprawdę wielką szczęściarą.
*2 godziny później*
- Dobra. Na dzisiaj koniec- powiedziałam. Prawie wszyscy pobiegli do szatni się przebrać. Został tylko Lou. Ja zaczęłam pakować swoje rzeczy.
- Jesteś niesamowitą nauczycielką- powiedział.
- Dziękuję- powiedziałam i się lekko zarumieniłam.
- Słodko wyglądasz jak się rumienisz- powiedział i się do mnie uśmiechnął.
- Dzięki. Chodźmy się przebrać i jedziemy do was- powiedziałam.
- Okej- powiedział i mnie przepuścił w drzwiach. Poszliśmy do szatni i się przebraliśmy. Następnie skierowaliśmy się na zewnątrz.Tam na nas czekali Liam, Niall, Carrie i Ashley.
- Gdzie Zayn i Harry- zapytał się Lou.
- Malik razem z Perrie poszli do kina, a Harry z Lily na spacer- powiedział Liam.
- Okej. To jedziemy do nas- powiedział Niall. Wszyscy poszliśmy do samochodu chłopaków. Louis usiadł za kierownicą ja obok niego, a reszta z tyłu. Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Chłopcy wysiedli, a my siedziałyśmy jak zaklęte. Nigdy nie widziałyśmy tak dużego domu. Powoli wysiadłyśmy i dołączyłyśmy do chłopaków. Weszliśmy do środka i myślałam, że zemdleje. Dom wydawał się jeszcze większy niż na zewnątż.
- Jak wy się tu nie gubicie- powiedziała Carrie.
- Też na początku nie mogliśmy się przyzwyczaić, ale w końcu udało nam się tu odnaleźć- powiedział Lou- Mamy tu pokój z instrumentami, 7 sypialni, 2 łazienki, kuchnię, salon i pokój do zabaw.
- Nieźle- powiedziałam.
- Chodźcie może do salonu- zaproponował Liam. Zgodziłyśmy się i chłopcy zaprowadzili nas do odpowiedniego pomieszczenia. Postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Wybraliśmy film, a Horan w między czasie poszedł po coś do jedzenia, jak to on.
*kilka godzin później*
- Dobra my się będziemy zbierać- powiedziałam.
- O szkoda. Może was odprowadzimy- zaproponował Horan.
- Nie chcemy robić wam kłopotu- powiedziała Carrie.
- Ale my z przyjemnością was odprowadzimy- powiedział Tomlinson.
- Niech wam będzie- uległyśmy w końcu. Ubraliśmy się i wyszliśmy. W drodze rozmawialiśmy. Kiedy dotarliśmy na miejsce pożegnałyśmy się z chłopakami całusem w policzek. Gdy tylko zamknęłyśmy drzwi zaczęłyśmy piszczeć. Zdjęłyśmy buty i płaszcze poszłyśmy od razu spać, bo byłyśmy wykończone. Przed zaśniecie dostałam SMS a. Mam nadzieję, że się świetnie bawiłaś, bo ja tak. Musimy to niedługo powtórzyć. Dobranoc rudzielcu. Louis Uśmiechnęłam się sama do siebie i zasnęłam.
Przepraszam, że tak długo czekaliście. Sądzę, że ten rozdział wyszedł w miarę dobrze. Zapraszam do komentowania. Następnym rozdział powinien pojawić się za kilka dni.
*w poniedziałek rano*
Przeciągnęłam się i powoli wstałam z łóżka. Spojrzałam na zegarek. Była 9, a zajęcia z chłopakami miałam o 11. Pora iść obudzić dziewczyny- pomyślałam. Poszłam na początku do pokoju Carrie. Otworzyłam powoli drzwi i popatrzyłam na nią. Spała rozwalona na całym łóżku. Podeszłam do niej po cichu i tuż nad nią krzyknęłam:
- Pora wstawać!
- Człowieku jest noc. Daj spać- powiedziała i przykryła się jeszcze bardziej kołdrą.
- Radzę ci wstawać, bo nie zdążysz się wyszykować dla Horana- powiedziałam i się zaśmiałam.
- Co?- powiedziała i spadła z łóżka. Ja się tylko zaśmiałam i poszłam obudzić Ashley. Weszłam do niej do pokoju i podeszłam do niej po cichu.
- Liam czeka na ciebie w salonie- powiedziałam nad nią.
- Co?- krzyknęła i szybko się wstała.
- Haha- zaczęłam się śmiać.
- Ładnie to tak budzić ludzi- powiedziała Carrie, która przyszła tutaj za mną. Razem z Ashley wzięły poduszki i zaczęły mnie nimi okładać. Rozpętała się prawdziwa bitwa. Oczywiście przegrałam, bo one miały przewagę liczebną. Kiedy skończyłyśmy się okładać padłyśmy ze śmiechem na łóżko.
- Dobra. Dziewczyny teraz na serio trzeba wstawać, bo nie wyrobimy się- powiedziałam i podniosłam się.
- Okej- powiedziały i również wstały. Zaszłyśmy na dół i zaczęłyśmy robić sobie śniadanie. Gdy zjadłyśmy każda poszła do siebie i zaczęła się ubierać. Ja wybrałam niebieskie rurki, białą bluzkę w czarne paski, turkusowe krótkie trampki i niebiesko-białą bejsbolówkę. Na przebranie wzięłam szare dresy i luźną białą bluzkę z napisem " I love British Boys". Poszłam potem do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, umalowałam i związałam włosy w wysokiego kucyka. Wzięłam torbę i skierowałam się do salonu. Czekały tam już na mnie dziewczyny. Carrie była ubrana w dżinsy, białą bluzkę, niebieskie trampki i dżinsową marynarkę, a włosy związała w koka. Ashley za to ubrała dżinsowe leginsy, koszulę w kratkę, różowo-czarne vansy i biały sweter, włosy związała tak samo jak ja w kucyka.
- Gotowe?- zapytałam się.
- Tak- opowiedziały.
- To w drogę- powiedziałam i poszłam do holu. Tam wszystkie ubrałyśmy płaszczę i wyszłyśmy z domu. Postanowiłyśmy się przejść. Dotarłyśmy na miejsce o 10:30. Weszłyśmy do studia i poszłyśmy się przebrać. Kiedy się ubrałyśmy poszłyśmy na salę. Tam zaczęłyśmy rozmawiać. Po 20 minutach do sali wpadli chłopcy.
- Przepraszamy za spóźnienie- powiedzieli chórem. My zaczęłyśmy się śmiać. Oni popatrzyli na nas, jak na debilki.
- Haha spójrzcie jak wyglądacie- tylko tyle udało mi się wydusić między kolejnymi salwami śmiechu. Oni popatrzyli na siebie i też zaczęli się śmiać. Zayn miał na odwrót koszulkę, Harry miał dwa inne buty, Niall miał na spodniach bokserki, Liam miał na odwrót założoną bluzę Zayna, a Louis był na bosaka.
- Czemu tak wyglądacie- zapytała się ich Carrie.
- Wczoraj do późna mieliśmy próby i zaspaliśmy. Kiedy się obudziliśmy była 10:30. Zerwalismy się szybko i zaczęliśmy się ubierać. Nie chcieliśmy się spóźnić- powiedział Liam.
- Przecież nic by się nie stało jakbyście przyszli trochę spóźnieni- powiedziałam.
- Ale nie chcieliśmy ci zrobić zawodu- powiedział Louis.
- O jesteście słodcy- powiedziała i ich przytuliłam- Teraz idźcie się przebrać i zaczniemy zajęcia.
- Tak jest proszę pani- powiedzieli i poszli się przebrać. My zaczęłyśmy się śmiać. Po 10 minutach przyszli chłopcy już normalnie ubrani.
- Dobra teraz jak jesteście normalnie ubrani to możemy zaczynać- powiedziałam i się zaśmiałam- Zayn i Harry w przerwie na lunch zadzwonicie do swoich partnerek i wtedy zaczniemy ćwiczy.
- Okej- odpowiedzieli, a ja włączyłam muzykę i zaczęłam rozgrzewkę.
*2 godziny później*
- Dobra. Koniec- powiedziałam i wyłączyłam muzykę.
- Jest- powiedzieli chłopcy i dziewczyny.
- Czyli uważacie, że moja rozgrzewka jest za trudna- powiedziałam i zaczęłam udawać, że płaczę.
- Nie- krzyknęli i wszyscy mnie przytulili.
- Powietrza- wychrypiałam. Wszyscy jak na komendę się ode mnie oderwali i zaczęli się śmiać.
- Dobra. Zayn i Harry idźcie zadzwonić po swoje dziewczyny- powiedziałam, a oni wyszli. My za to zaczęliśmy rozmawiać.
- Dobra dziewczyny powiedzcie, nie chciałybyście zobaczyć gdzie mieszkamy, co?- zapytał się nas Liam.
- Jasne, że chcemy- powiedziałyśmy.
- To macie teraz okazje. Jedziecie z nami po próbie do nas- powiedział Niall.
- A- zaczęłyśmy krzyczeć- Dziękujemy.
- Nie ma co- powiedział Louis.
- A nie będziemy wam przeszkadzać?- zapytałam.
- Oczywiście, że nie- powiedział Lou. W tym momencie weszli Zayn z Perrie i Harry z jakąś blondynką.
- Poznajcie Lily, moją dziewczynę- powiedział Harry, a blondynka lekko się uśmiechnęła.
- Cześć. Jestem Jessica, ta niska blondynka to Ashley, a ta druga to Carrie- powiedziałam i posłałam jej ciepły uśmiech.
- Dziewczyny, wy pewnie znacie Perrie- powiedział Zayn.
- No pewnie. Little Mix to nasz drugi ulubiony zespół- powiedziała Carrie. Przywitałyśmy się.
- Dobra to zaczynamy próbę. Niech każdy ze swoją parą znajdzie sobie trochę przestrzeni- powiedziałam i podeszłam do Louisa. Reszta poszła w moje ślady i po chwili wszyscy stali naprzeciwko swojej pary.
- Niech teraz chłopcy zaproszą panie do tańca, podanie ręki- powiedziałam i zaczęłam się przechadzać sprawdzać jak innym idziecie. Kiedy skończyłam podeszłam do Lou, który jak mnie zobaczył uśmiechnął się.
- Czy mogę prosić panią do tańca- zapytał się mnie, a ja pomyślałam, że jestem naprawdę wielką szczęściarą.
*2 godziny później*
- Dobra. Na dzisiaj koniec- powiedziałam. Prawie wszyscy pobiegli do szatni się przebrać. Został tylko Lou. Ja zaczęłam pakować swoje rzeczy.
- Jesteś niesamowitą nauczycielką- powiedział.
- Dziękuję- powiedziałam i się lekko zarumieniłam.
- Słodko wyglądasz jak się rumienisz- powiedział i się do mnie uśmiechnął.
- Dzięki. Chodźmy się przebrać i jedziemy do was- powiedziałam.
- Okej- powiedział i mnie przepuścił w drzwiach. Poszliśmy do szatni i się przebraliśmy. Następnie skierowaliśmy się na zewnątrz.Tam na nas czekali Liam, Niall, Carrie i Ashley.
- Gdzie Zayn i Harry- zapytał się Lou.
- Malik razem z Perrie poszli do kina, a Harry z Lily na spacer- powiedział Liam.
- Okej. To jedziemy do nas- powiedział Niall. Wszyscy poszliśmy do samochodu chłopaków. Louis usiadł za kierownicą ja obok niego, a reszta z tyłu. Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Chłopcy wysiedli, a my siedziałyśmy jak zaklęte. Nigdy nie widziałyśmy tak dużego domu. Powoli wysiadłyśmy i dołączyłyśmy do chłopaków. Weszliśmy do środka i myślałam, że zemdleje. Dom wydawał się jeszcze większy niż na zewnątż.
- Jak wy się tu nie gubicie- powiedziała Carrie.
- Też na początku nie mogliśmy się przyzwyczaić, ale w końcu udało nam się tu odnaleźć- powiedział Lou- Mamy tu pokój z instrumentami, 7 sypialni, 2 łazienki, kuchnię, salon i pokój do zabaw.
- Nieźle- powiedziałam.
- Chodźcie może do salonu- zaproponował Liam. Zgodziłyśmy się i chłopcy zaprowadzili nas do odpowiedniego pomieszczenia. Postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Wybraliśmy film, a Horan w między czasie poszedł po coś do jedzenia, jak to on.
*kilka godzin później*
- Dobra my się będziemy zbierać- powiedziałam.
- O szkoda. Może was odprowadzimy- zaproponował Horan.
- Nie chcemy robić wam kłopotu- powiedziała Carrie.
- Ale my z przyjemnością was odprowadzimy- powiedział Tomlinson.
- Niech wam będzie- uległyśmy w końcu. Ubraliśmy się i wyszliśmy. W drodze rozmawialiśmy. Kiedy dotarliśmy na miejsce pożegnałyśmy się z chłopakami całusem w policzek. Gdy tylko zamknęłyśmy drzwi zaczęłyśmy piszczeć. Zdjęłyśmy buty i płaszcze poszłyśmy od razu spać, bo byłyśmy wykończone. Przed zaśniecie dostałam SMS a. Mam nadzieję, że się świetnie bawiłaś, bo ja tak. Musimy to niedługo powtórzyć. Dobranoc rudzielcu. Louis Uśmiechnęłam się sama do siebie i zasnęłam.
Przepraszam, że tak długo czekaliście. Sądzę, że ten rozdział wyszedł w miarę dobrze. Zapraszam do komentowania. Następnym rozdział powinien pojawić się za kilka dni.
11.04.2013
Rodział IV
... wtedy mój tata wyjechał do pracy do Hiszpanii, bo tam były większe zarobki. Przyjeżdżał do nas oczywiście i my lataliśmy tam. Trwało to 4 lata. Raz jak tata leciał do nas na święta Bożego Narodzenia jego samolot miał turbulencje i rozbił się. To było straszne przeżycie dla nas wszystkich, dla mnie szczególnie. Byłam z nim strasznie związana. Po roku,kiedy już się otrząsnęłam, znowu popadłam w depresje. U mojej mamy wykryto raka. Lekarze nie dawali jej wiele szans, bo nic nie pomagało. Po 2 miesiącach mama zmarła. Zanim zmarła kazała mi obiecać, że spełnię swoje marzenie. Przez kilka dni płakałam bez przerwy, wtedy Michał powiedział, żebym pamiętała co obiecałam mamie. Wtedy zawzięłam się, że spełnię obietnice. Miałam czasami takie chwile, że chciałam się poddać, ale wtedy z pomocą przychodziły mi Carrie, Ashley i oczywiście mój brat. Kiedy skończyłam 18 lat wyjechałam tutaj i zaczęłam pracować jako tancerka. Tak wygląda moja historia- skończyłam i pojedyncze łzy spłynęły po moich policzkach. Louis od razu jak je zobaczył wytarł je ręką i mocno mnie przytulił.
- Jeju. Przepraszam, że pytałem. Strasznie dużo przeszłaś, ale mimo to jesteś szczęśliwa- powiedział i jeszcze mocniej mnie przytulił.
- Nic się nie stało, że zapytałeś. Nawet lepiej się czuje, kiedy wreszcie komuś się wygadałam. Teraz oprócz dziewczyn i Michała, ty znasz moja historie- powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam- Tak jestem szczęśliwa, bo spełniły się moje marzenia. Dobra koniec gadania o smutnych rzeczach. Może przejdziemy się do parku, co?
- Dobra. To poczekaj to zapłacę i pójdziemy.
- Ok.
Louis poszedł zapłacić, a ja w tym czasie wyszłam przed kawiarnie. Po chwili dołączył do mnie Louis. Zaczęliśmy iść w stronę parku i rozmawialiśmy o rożnych sprawach. Czułam, że przy Lou mogę być sobą. Przegadaliśmy ze sobą 4 godziny. To była zdecydowanie najlepsza randka na jakiej byłam. Tomlinson jak dżentelmen odprowadził mnie pod same drzwi i oddal mi swoja bluzę, bo było mi zimno. Jak tylko przekroczyłam próg dziewczyny zaczęły mnie wypytywać jak było. Kiedy zobaczyły, ze mam jego bluzę zaczęły piszczeć. Ja się zaczęłam śmiać i w skrócie opowiedziałam jak było. Gdy skończyłam Carrie i Ashley zgodnie powiedziały, ze jesteśmy dla siebie stworzeni. Ja tylko się uśmiechnęłam i poszłam na gore spać, bo byłam strasznie zmęczona. Przed zaśnięciem pomyślałam, że jestem największą szczęściarą na świecie.
Następny rozdział powinien pojawić się za tydzień.
- Jeju. Przepraszam, że pytałem. Strasznie dużo przeszłaś, ale mimo to jesteś szczęśliwa- powiedział i jeszcze mocniej mnie przytulił.
- Nic się nie stało, że zapytałeś. Nawet lepiej się czuje, kiedy wreszcie komuś się wygadałam. Teraz oprócz dziewczyn i Michała, ty znasz moja historie- powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam- Tak jestem szczęśliwa, bo spełniły się moje marzenia. Dobra koniec gadania o smutnych rzeczach. Może przejdziemy się do parku, co?
- Dobra. To poczekaj to zapłacę i pójdziemy.
- Ok.
Louis poszedł zapłacić, a ja w tym czasie wyszłam przed kawiarnie. Po chwili dołączył do mnie Louis. Zaczęliśmy iść w stronę parku i rozmawialiśmy o rożnych sprawach. Czułam, że przy Lou mogę być sobą. Przegadaliśmy ze sobą 4 godziny. To była zdecydowanie najlepsza randka na jakiej byłam. Tomlinson jak dżentelmen odprowadził mnie pod same drzwi i oddal mi swoja bluzę, bo było mi zimno. Jak tylko przekroczyłam próg dziewczyny zaczęły mnie wypytywać jak było. Kiedy zobaczyły, ze mam jego bluzę zaczęły piszczeć. Ja się zaczęłam śmiać i w skrócie opowiedziałam jak było. Gdy skończyłam Carrie i Ashley zgodnie powiedziały, ze jesteśmy dla siebie stworzeni. Ja tylko się uśmiechnęłam i poszłam na gore spać, bo byłam strasznie zmęczona. Przed zaśnięciem pomyślałam, że jestem największą szczęściarą na świecie.
Następny rozdział powinien pojawić się za tydzień.
3.04.2013
Rozdział III
Reszta tygodnia minęła mi bardzo szybko. W sobotę rano obudził mnie dźwięk SMS a. Hej śliczna, mam nadziej,że cie nie obudziłem. Spotkajmy się dzisiaj o 13.15 pod studiem tanecznym i wtedy ustalimy gdzie pójdziemy. Louis. Przeczytałam wiadomość i uśmiechnęłam się na sama myśl o spędzeniu prawie całego dnia w towarzystwie Lou. Wstałam powoli z łóżka i podeszłam do szafy. Wybrałam białe leginsy i luźna bluzkę na ramiączka. Poszłam następnie do łazienki. Tam ubrałam się i uczesałam włosy w luźnego koka. Potem zeszłam do kuchni, gdzie czekały na mnie dziewczyny.
- Cześć- przywitałam się i zaczęłam szykować sobie śniadanie.
- Hej- odpowiedziała Ashley.
- O której masz się spotkać z Tomlinsonem?- zapytała Carrie.
- O 13.15 pod studiem- odpowiedziałam.
- Teraz jest 10.00, czyli mamy jeszcze jakieś 3 godziny. Ashley wyrobimy się co nie?
- Tak na 100% się wyrobimy. Dobra Jessica idź weź długą kąpiel, a potem wybierzemy w co się ubierzesz.
- Ok- powiedziałam i poszłam do łazienki. Tam napuściłam wody do wanny i weszłam do niej. Kiedy już się umyłam razem z głowa poszłam do swojego pokoju, gdzie czekały dziewczyny.
- Dobra to zaczynamy ci wybierać ciuch- powiedziały i weszły do mojej garderoby.
- Wolisz sukienkę czy spodnie i bluzkę?- zapytała się Carrie.
- Obojętnie- odparłam. W tym czasie kiedy one grzebały u mnie w szafie, ja się rozmarzyłam o Lou. Z moich marzeń wyrwał mnie głos Carrie:
- I jak cie się podoba?- zapytała się.
- Ale co? Przepraszam, ale się wyłączyłam- powiedziałam.
- Wiedziałam. Pewnie myślałaś o swoim królewiczu- powiedziała Ashley i zaczęła się śmiać.
- Dobra koniec tych śmiechów. Pytałam się czy ci się podoba zestaw, który wybrałyśmy- powiedziała Carrie i wskazała na moje łóżko. Popatrzyłam w tym kierunku i aż mnie zatkało. Dziewczyny na serio się postarały. Wybrały dla mnie białą sukienkę z brązowym paskiem w tali, dżinsowa marynarkę i czarne balerinki. Do tego jeszcze czarne kolczyki i bransoletka z napisem ~Forever Directioner~.
- Jeju jesteście niesamowite. Nie wiem co bym bez was zrobiła.- powiedziałam i je przytuliłam.
- Pewnie wyglądałabyś jak bezdomny. Teraz leć do łazienki i się przebierz, a potem cie uczeszemy i umalujemy- powiedziała Ashley i mnie wygoniła do łazienki. One są wspaniale- pomyślałam i zaczęłam się przebierać. Kiedy wyszłam dziewczyny popatrzyły na mnie i zgodnie powiedziały:
- Wyglądasz niesamowicie, a teraz cie uczeszemy i umalujemy, żebyś wyglądała jeszcze lepiej.
- Ok- powiedziałam i usiadłam na krześle. Ashley zaczęła mi czesać włosy, a Cerrie zajęła się makijażem. Po 30 minutach podały mi lusterko, żebym zobaczyła ich efekt pracy. Było co oglądać. Ashley postarała się i to bardzo. Moje rude loki były związane w luźnego warkocza. Carrie też postarała. Rzęsy miałam wydłużone, na powieki miałam nałożony zielony cień, a usta miałam pomalowane lekko truskawkowym błyszczykiem.
- Dziękuję wam. Jesteście niesamowite. Jak mogę wam się odwdzięczyć?- zapytałam.
- Zdasz nam relacje ze spotkania z Tomlinson´em z wszystkimi szczegółami- powiedziały zgodnie.
- Dobra- powiedziałam i zaczęłyśmy się śmiać. Popatrzyłam na zegarek i zobaczyłam,że jest już 12.45.- Ja będę lecieć, bo nie chce się spóźnić.
- Ok. Baw się dobrze- powiedziały i dały mi kopa na szczęście.
- Cześć- powiedziałam i wyszłam z domu. Postanowiłam,że pójdę na nogach. Skierowałam się w stronę studia i zaczęłam iść. Po 20 minutach znalazłam się pod drzwiami studia. Czekał na mnie tam już Louis z białą różą w ręce.
- Cześć- powiedział i podał mi różę.
- Hej i dziękuję. To gdzie idziemy?
- Nie wiem. Możemy iść do tej kawiarni na rogu, a potem do parku.
- Ok. Mi pasuje- powiedziałam i ruszyłam w stronę kawiarni. Po chwili dołączył do mnie Louis. Kiedy weszliśmy do środka od razu zajęliśmy stolik. Po kilku minutach podeszła do nas kelnerka i zapytała się:
- Co podać?
- Dwie kawy z mlekiem i dwa ciastka czekoladowe- odpowiedział Louis.
- Dobrze. Za chwile przyniosę zamówienie- powiedziała i odeszła.
- Może opowiesz mi coś o sobie- zapytał się mnie.
- Ok. Nazywam się Jessica. Mam 20 lat. Pochodzę z Polski. Od zawsze chciałam zostać tancerkom. Kiedy skończyłam 18 lat wyjechałam do Londynu, żeby spełnić swoje marzenie. Razem ze mną przyjechały dwie moje najlepsze przyjaciółki Carrie i Ashley. Znam je praktycznie od przedszkola i jesteśmy jak siostry. Mam starszego brata Michała, który został w Polsce razem ze swoją dziewczyna Anetom- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Nieźle. Ja chyba nie muszę ci opowiadać kim jestem- powiedział i zaczęliśmy się śmiać.
- Nie. Wiem o tobie wszystko.
- Mam jeszcze jedno pytanie. Dlaczego nie wspominałaś o swoich rodzicach.
- Nie wspominałam o nich, bo jest to dla mnie trudny temat- powiedziałam i smutno się uśmiechnęłam.
- Przepraszam. Nie wiedziałem. Wybaczysz mi?
- Oczywiście. Przecież nie wiedziałeś.
- Może jednak opowiesz mi co się stało. Wiesz mi lepiej się wyżalić niż trzymać to w sobie.
Nie odpowiedziałam mu, ponieważ przyszła kelnerka i podała nam nasze zamówienie. Przez kilka minut jedliśmy w milczeniu aż wreszcie się odezwałam.
- Dobrze opowiem ci o tym, ale proszę nie przerywaj mi, bo jest to i tak wystarczająco trudne.
- Dobrze- powiedział i gestem zachęcił mnie do dalszego mówienia.
- Nie mówiłam ci o moich rodzicach, bo oni nie żyją. Wszystko zaczęło się, kiedy miałam 10 lat, a Michał 15 ...
Co powiedziała Jessica i jak na to zareagował Louis dowiecie się w następnym rozdziale, który pojawi się za tydzień.
- Cześć- przywitałam się i zaczęłam szykować sobie śniadanie.
- Hej- odpowiedziała Ashley.
- O której masz się spotkać z Tomlinsonem?- zapytała Carrie.
- O 13.15 pod studiem- odpowiedziałam.
- Teraz jest 10.00, czyli mamy jeszcze jakieś 3 godziny. Ashley wyrobimy się co nie?
- Tak na 100% się wyrobimy. Dobra Jessica idź weź długą kąpiel, a potem wybierzemy w co się ubierzesz.
- Ok- powiedziałam i poszłam do łazienki. Tam napuściłam wody do wanny i weszłam do niej. Kiedy już się umyłam razem z głowa poszłam do swojego pokoju, gdzie czekały dziewczyny.
- Dobra to zaczynamy ci wybierać ciuch- powiedziały i weszły do mojej garderoby.
- Wolisz sukienkę czy spodnie i bluzkę?- zapytała się Carrie.
- Obojętnie- odparłam. W tym czasie kiedy one grzebały u mnie w szafie, ja się rozmarzyłam o Lou. Z moich marzeń wyrwał mnie głos Carrie:
- I jak cie się podoba?- zapytała się.
- Ale co? Przepraszam, ale się wyłączyłam- powiedziałam.
- Wiedziałam. Pewnie myślałaś o swoim królewiczu- powiedziała Ashley i zaczęła się śmiać.
- Dobra koniec tych śmiechów. Pytałam się czy ci się podoba zestaw, który wybrałyśmy- powiedziała Carrie i wskazała na moje łóżko. Popatrzyłam w tym kierunku i aż mnie zatkało. Dziewczyny na serio się postarały. Wybrały dla mnie białą sukienkę z brązowym paskiem w tali, dżinsowa marynarkę i czarne balerinki. Do tego jeszcze czarne kolczyki i bransoletka z napisem ~Forever Directioner~.
- Jeju jesteście niesamowite. Nie wiem co bym bez was zrobiła.- powiedziałam i je przytuliłam.
- Pewnie wyglądałabyś jak bezdomny. Teraz leć do łazienki i się przebierz, a potem cie uczeszemy i umalujemy- powiedziała Ashley i mnie wygoniła do łazienki. One są wspaniale- pomyślałam i zaczęłam się przebierać. Kiedy wyszłam dziewczyny popatrzyły na mnie i zgodnie powiedziały:
- Wyglądasz niesamowicie, a teraz cie uczeszemy i umalujemy, żebyś wyglądała jeszcze lepiej.
- Ok- powiedziałam i usiadłam na krześle. Ashley zaczęła mi czesać włosy, a Cerrie zajęła się makijażem. Po 30 minutach podały mi lusterko, żebym zobaczyła ich efekt pracy. Było co oglądać. Ashley postarała się i to bardzo. Moje rude loki były związane w luźnego warkocza. Carrie też postarała. Rzęsy miałam wydłużone, na powieki miałam nałożony zielony cień, a usta miałam pomalowane lekko truskawkowym błyszczykiem.
- Dziękuję wam. Jesteście niesamowite. Jak mogę wam się odwdzięczyć?- zapytałam.
- Zdasz nam relacje ze spotkania z Tomlinson´em z wszystkimi szczegółami- powiedziały zgodnie.
- Dobra- powiedziałam i zaczęłyśmy się śmiać. Popatrzyłam na zegarek i zobaczyłam,że jest już 12.45.- Ja będę lecieć, bo nie chce się spóźnić.
- Ok. Baw się dobrze- powiedziały i dały mi kopa na szczęście.
- Cześć- powiedziałam i wyszłam z domu. Postanowiłam,że pójdę na nogach. Skierowałam się w stronę studia i zaczęłam iść. Po 20 minutach znalazłam się pod drzwiami studia. Czekał na mnie tam już Louis z białą różą w ręce.
- Cześć- powiedział i podał mi różę.
- Hej i dziękuję. To gdzie idziemy?
- Nie wiem. Możemy iść do tej kawiarni na rogu, a potem do parku.
- Ok. Mi pasuje- powiedziałam i ruszyłam w stronę kawiarni. Po chwili dołączył do mnie Louis. Kiedy weszliśmy do środka od razu zajęliśmy stolik. Po kilku minutach podeszła do nas kelnerka i zapytała się:
- Co podać?
- Dwie kawy z mlekiem i dwa ciastka czekoladowe- odpowiedział Louis.
- Dobrze. Za chwile przyniosę zamówienie- powiedziała i odeszła.
- Może opowiesz mi coś o sobie- zapytał się mnie.
- Ok. Nazywam się Jessica. Mam 20 lat. Pochodzę z Polski. Od zawsze chciałam zostać tancerkom. Kiedy skończyłam 18 lat wyjechałam do Londynu, żeby spełnić swoje marzenie. Razem ze mną przyjechały dwie moje najlepsze przyjaciółki Carrie i Ashley. Znam je praktycznie od przedszkola i jesteśmy jak siostry. Mam starszego brata Michała, który został w Polsce razem ze swoją dziewczyna Anetom- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Nieźle. Ja chyba nie muszę ci opowiadać kim jestem- powiedział i zaczęliśmy się śmiać.
- Nie. Wiem o tobie wszystko.
- Mam jeszcze jedno pytanie. Dlaczego nie wspominałaś o swoich rodzicach.
- Nie wspominałam o nich, bo jest to dla mnie trudny temat- powiedziałam i smutno się uśmiechnęłam.
- Przepraszam. Nie wiedziałem. Wybaczysz mi?
- Oczywiście. Przecież nie wiedziałeś.
- Może jednak opowiesz mi co się stało. Wiesz mi lepiej się wyżalić niż trzymać to w sobie.
Nie odpowiedziałam mu, ponieważ przyszła kelnerka i podała nam nasze zamówienie. Przez kilka minut jedliśmy w milczeniu aż wreszcie się odezwałam.
- Dobrze opowiem ci o tym, ale proszę nie przerywaj mi, bo jest to i tak wystarczająco trudne.
- Dobrze- powiedział i gestem zachęcił mnie do dalszego mówienia.
- Nie mówiłam ci o moich rodzicach, bo oni nie żyją. Wszystko zaczęło się, kiedy miałam 10 lat, a Michał 15 ...
Co powiedziała Jessica i jak na to zareagował Louis dowiecie się w następnym rozdziale, który pojawi się za tydzień.
Subskrybuj:
Posty (Atom)