3.11.2013

Imagin o Lou

Trzeba wstawać- pomyślałam i przetarłam oczy. Powoli podniosłam się z łóżka i podeszłam do okna. Odsłoniłam zasłony i wyjrzałam na zewnątrz. Za chmur przebijały się promienie słońca. Zapowiada się ciepły dzień- pomyślałam i weszłam do garderoby. Zaczęłam wybierać coś odpowiedniego do szkoły. W końcu zdecydowałam się na krótkie żółte spodenki i niebieską bluzkę na ramiączka z białym kołnierzykiem. Wzięłam jeszcze czysta bieliznę i skierowałam się do łazienki. Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Związałam włosy w luźnego koka i rozebrałam się. Weszłam pod prysznic i zaczęłam się myć. Kiedy byłam już odświeżona, zakręciłam wodę i wyszłam z pod prysznica. Wytarłam się i ubrałam. Rozwiązałam moje brązowe loki i rozczesałam je. Pozostawiłam je rozpuszczone. Zrobiłam jeszcze lekki makijaż i wyszłam z łazienki. Wzięłam swoją brązową torbę i spakowałam do niej wszystkie potrzebne rzeczy. Chwyciłam jeszcze telefon i wyszłam z pokoju. Powoli zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Schowałam telefon do torebki i zobaczyłam karteczkę na lodówce. Podeszłam bliżej i przeczytałam ją.
Kochanie musieliśmy razem z tatą wyjechać w delegację. Wrócimy dopiero za dwa tygodnie. Zostawiliśmy ci trochę pieniędzy. Znajdziesz je tam gdzie zawsze. Uważaj na siebie. Kochamy Cię. Mama i tata. 
- Zajebiście- powiedziałam i odłożyłam torebkę na krzesło. Zabrałam się za robienie śniadania. Moi rodzice pracowali w dużej firmie i ciągle gdzieś wyjeżdżali. Praktycznie ich nie widywałam. Uważano w szkole, że mam wszystko czego pragnę. Jednak nie była to prawda. Potrzebowałam miłości, ale nikt mi jej nie ofiarował. Wytarłam szybko łzy, które zebrały się w kącikach moich oczu. Nie wolno mi się rozklejać- pomyślałam i dałam sobie mentalny policzek. Skończyłam robić posiłek i usiadłam przy stole. Zaczęłam jeść. Kiedy skończyłam, odłożyłam talerz do zmywarki i popatrzyłam na zegarek. Jest 8:35. Pora się zbierać- pomyślałam i wzięłam torbę. Skierowałam się w stronę holu. Tam wyjęłam z szafy białe obascy i założyłam je na nogi. Zawiesiłam torbę na ramię i chwyciłam kluczę. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi. Schowałam klucze do torby i ruszyłam w stronę szkoły. Po 15 minutach stałam już pod budynkiem. Odetchnęłam głęboko i weszłam do środka. Skierowałam się w stronę sali, w której miała się odbyć kolejna lekcja. Jednak nie dane mi było dotrzeć spokojnie do klasy. W połowie drogi, napotkałam pewną trudność. Była to nie kto inny jak Tomlinson i banda jego przyjaciół. Zagryzłam wargę i ruszyłam pewnym krokiem. Kiedy ich mijałam, poczułam, że ktoś łapie mnie za nadgarstek. Zostałam brutalnie obrócona, przez co straciłam prawie równowagę. Prawie, ponieważ ktoś mnie trzymał za nadgarstek. Tą osobą był Louis.
- Uważaj Evans, bo jeszcze się wywalisz na tych obcasach- powiedział i się zaśmiał.
- O mnie się nie martw Tomlinson. Poradzę sobie, a teraz możesz mnie już puścić- odpowiedziałam. Czułam, że mój poziom złości narasta.
- U zadziorna. Mogę ci zatkać te twoje pyskate usteczka, czymś jeśli pójdziesz ze mną do schowka na miotły- powiedział.
- Och zamknij się i daj mi spokój- powiedziałam i wyszarpnęłam się z jego uścisku. Odwróciłam się i już miałam odejść, ale poczułam ból przeszywający moje pośladki. Zobaczyłam tylko kątek oka, że Louis uśmiecha się zadziornie i zaciera ręce. Prychnęłam i ruszyłam ponownie w stronę klasy. Kiedy się tam znalazłam, zobaczyłam, że jest już tam moja przyjaciółka Car. Przywitałam się z nią i zaczęłyśmy rozmawiać o balu, który miał się odbyć w tę sobotę. W prawdzie nie miałam z kim iść, ale nie mogłam tego zrobić Carrie i nie pójść tam. Postanowiłam jej nie wspominać o zaistniałej wcześniej sytuacji. Po jakimś czasie zadzwonił dzwonek na lekcje i weszliśmy do klasy. Usiadłam na swoim starym miejscu, a obok siebie na krześle położyłam torbę. Wyjęłam potrzebne rzeczy i oparłam wygodnie głowę o rękę. Rozpoczęła się lekcja.
*kilka godzin później* 
- Ja zajdę po ciebie o 16 i razem pójdziemy do tego centrum. Do zobaczenia- krzyknęła Car i ruszyłam w stronę swojego domu. Ja otworzyłam drzwi i weszłam do środka swojego. Zamknęłam za sobą drzwi i zrzuciłam z nóg buty. Ruszyłam powoli w stronę kuchni. Postanowiłam, że muszę coś zjeść przed wyjściem. Postawiłam na zapiekankę. Wstawiłam ją do piekarnika. Usiadłam wygodnie na krześle i czekałam aż jedzenie się zrobi. Po około 10 minutach zaczął pikać piekarnik. Wyłączyłam go i wyjęłam jedzenie. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Po skończonym posiłku, wzięłam torbę i skierowałam się na górę. Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam torbę na łóżko. Ruszyłam do garderoby. Zaczęłam szukać czegoś do przebrania. W końcu zdecydowałam się na krótkie jeansowe spodenki z ćwiekami i białą koszulkę koszykarską na ramiączka. Wzięłam je i weszłam do łazienki. Rozebrałam się i przebrałam się. Zmyłam poprzedni makijaż i zrobiłam nowy. Przejrzałam się w lustrze i uznałam, że wyglądam nieźle. Wyszłam z łazienki i podeszłam do komody. Wyjęłam z niej bandamkę i przewiązałam ją sobie na głowie. Wyjęłam jeszcze ze szkatułki plik pieniędzy. Skierowałam się następnie w stronę łóżka. Wzięłam torbę i wyjęłam z niej portfel i telefon. Schowałam do portfela pieniądze. Włożyłam telefon oraz portfel do kieszeni i wyszłam z pokoju. Zaczęłam schodzić po schodach na dół, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Jak zawsze punktualna Carrie- pomyślałam i pokonałam ostatnie schodki. Ruszyłam w stronę drzwi. Przekręciłam klucz i otworzyłam je. Zobaczyłam za nimi Car. Była ona ubrana w krótkie turkusowe spodenki i czarną koszulkę na krótki rękaw z napisem "I'm sexy". Na nogach miała żółte vansy. Przywitałyśmy się przytulasem i zaprosiłam ją do środka.
- A ty jak zwykle niegotowa- powiedziała, zamykając za sobą drzwi i śmiejąc się przy tym.
- Och zamknij się- odpowiedziałam i również się zaśmiałam. Wyjęłam z szafy czerwone trampki i założyłam je na nogi.
- Jestem już gotowa- powiedziałam i wyszłyśmy z domu. Zamknęłam dokładnie drzwi i ruszyłyśmy w stronę centrum handlowego. Zapowiadały się długie zakupy, ponieważ żadna z nas nie wiedziała co chce tak naprawdę.
*kilka godzin później*
- Nareszcie udało nam się wszystko kupić- powiedziałam i opadłam na ławkę. Po chwili miejsce obok mnie zajęła Carrie.
- Jednak opłacało się trochę pochodzić. Będziemy wyglądać zajebiście- odpowiedziała.
- A może my ocenimy jak będziecie wyglądać- usłyszałam za sobą głos, a moje ręce mimowolnie zacisnęły się w pięści. Tomlinson- pomyślałam i odwróciłam się w jego stronę. Carrie zrobiłam podobnie. Stał on tam razem ze swoją paczką przyjaciół i głupawo szczerzył się w moją stronę.
- Nie same wiemy w czym wyglądamy dobrze- powiedziałam.
- Mam nadzieję, że kupiłaś coś seksownego i że pamiętałaś o tym, że lubię jak nosisz obcasy- powiedział i się zaśmiał.
- Idiota z ciebie- odpowiedziałam.
- Może, ale jaki przystojny- powiedział.
- A jaki skromny- dodałam sarkastycznie.
- Daj już spokój Lily. Chodź nie marnuj czasu na tego debila- odezwała się Carrie i wstała z ławki. Ja również to zrobiłam. Zaczęłyśmy się oddalać od chłopaków. Kiedy byłyśmy już prawie przy wyjściu z galerii, Tomlinson krzyknął.
- Załóż seksowną bieliznę na imprezę. Mam ochotę sprawić, żebyś krzyczała moje imię- wydarł się na całą galerię. Ja się odwróciłam i pokazałam mu środkowy palec. Wyszłyśmy razem z Car z galerii i pożegnałyśmy się. Każda po chwili poszła w stronę swojego domu. Po około 20 minutach była na miejscu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zdjęłam buty i skierowałam się na górę. Nie byłam głodna, więc postanowiłam się od razu położyć. Weszłam do swojego pokoju i położyłam torby. Wzięłam piżamę i ruszyłam do łazienki. Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę i zaczęłam się myć. Kiedy byłam już odświeżona, zakręciłam wodę i wyszłam z pod prysznica. Wytarłam się i założyłam piżamę. Zmyłam makijaż i wyszłam z łazienki. Zgasiłam światło i położyłam się do łóżka. Przykryłam się kołdrą i ułożyłam się wygodnie. Po kilku minutach odpłynęłam do krainy Morfeusza.
*dzień balu, rano* 
- Cholera kto normalny dzwoni o tej porze- powiedziałam i zaczęłam szukać ręką telefonu. Wzięłam go do ręki i odblokowałam. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- Czego?- powiedziałam zaspanym głosem.
- Wstawaj śpiochu- usłyszałam po drugiej stronie głos Carrie.
- Kurwa Car nie masz co robić czy co. Musiałaś mnie obudzić w sobotę rano?
- Nie jest już rano, a po za tym, też cię kocham. Jest już 14:45. Najwyższy czas, żeby wstać. Będę u ciebie za pół godziny i masz być ogarnięta- powiedziała i się rozłączyła. Odłożyłam telefon na szafkę i podniosłam się z łóżka. Ruszyłam do garderoby. Wzięłam byle jakieś ciuchy i skierowałam się w stronę łazienki. Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę i zaczęłam się myć. Kiedy byłam już odświeżona, zakręciłam wodę i wyszłam z pod prysznica. Wzięłam ręcznik i wytarłam się. Następnie założyłam na siebie białą luźną koszulkę i szare krótkie spodenki. Popatrzyłam na siebie w lustrze.
- Matki wyglądam okropnie- powiedziałam i przemyłam twarz wodą i ogarnęłam się trochę. Po moich staraniach, przejrzałam się ponownie w lustrze. Może być- pomyślałam i wyszłam z łazienki. Skierowałam się na dół. Zeszłam po schodach i weszłam do kuchni. Zaczęłam robić sobie śniadanie. Zdecydowałam się na płatki z mlekiem. Po 5 minutach jedzenie było gotowe. Wzięłam miskę i usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Kiedy zjadłam odłożyłam talerz do zmywarki i usłyszałam dzwonek.
- Carrie- powiedziałam i ruszyłam otworzyć. Przekręciłam kluczyk i otworzyłam drzwi. Zobaczyłam po drugiej stronie Car obładowaną torbami. Była ubrana w krótkie czarne spodenki i białą luźną bluzkę, taką samą jak ja. Przywitałam się z nią i zaprosiłam do środka. Ruszyłyśmy od razu na górę do mojego pokoju. Weszłyśmy do pomieszczenia i Carrie położyła na łóżko wszystkie torby.
- To co mała zaczynamy się szykować na imprezę- powiedziałam. Na początku postanowiłyśmy umyć głowy. Car poszła do mojej łazienki, a ja wyszłam z pokoju i weszłam do łazienki na korytarzu. Wzięłam szampon i odkręciłam wodę. Zaczęłam myć swoje włosy. Kiedy były już czyste, zakręciłam wodę i wzięłam ręcznik i wytarłam włosy. Owinęłam sobie ręcznik na głowie w turban. Wyszłam z łazienki i wróciłam do swojego pokoju. Zobaczyłam, że Carrie już umyła głowę i przyszykowuje wszystkie potrzebne rzeczy. Podeszłam do niej i pomogłam jej rozstawić do końca. Następnie kazałam jej usiąść na krześle i zdjąć ręcznik. Wzięłam suszarkę i zaczęłam suszyć jej włosy. Kiedy były już suche, rozczesałam je. Zdecydowałam się, że zrobię jej warkocza na bok, a grzywka będzie jej opadała na czoło. Zaczęłam związywać włosy. Kiedy już skończyłam, podałam Car lusterko, żeby się przejrzała.
- Dziękuję. To jest piękne. Teraz ja zajmę się tobą- powiedziała i zamieniłyśmy się miejscami. Tym razem to ona mnie czesała. Kiedy skończyła podała mi lusterko.
- O matko Carrie dziękuję ci. Ta fryzura jest nieziemska- powiedziałam. Moje brązowe loki zostały związane w luźnego koka. Kilka pojedynczych pasemek opadało mi na twarz.
- Teraz makijaż- powiedziała Car i zabrałyśmy się do roboty. Nawzajem zrobiłyśmy sobie makijaż, a po skończonej robocie podałyśmy sobie lusterka. Oczy Carrie były podkreślone ciemnym kreskami. Jej rzęsy było o wiele dłuższe i gęstsze. Policzki miała lekko potraktowane pudrem. Usta były o kolorze malin.
- Pięknie, teraz ty spójrz na siebie- powiedziała. Przejrzałam się w lusterku. Mój makijaż był podobny do makijaży Car. Jednak był jeden wyjątek. Moje usta były krwisto czerwone. Uśmiechnęłam się na ten widok. Wiedziałam, dlaczego miałam je tak.
- Teraz jeszcze sukienki- powiedziałam i wysłałam Carrie do łazienki razem z jej ubraniem. Po kilku minutach wyszła już gotowa.
- Możesz iść na ten bal i podbić serce Horana. Wyglądasz zajebiście- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej. Miała na sobie niebieską sukienkę i biały gorsetem. Do tego białe szpilki. Na jej szyi wisiał biały naszyjnik w kształcie serca.
- Dobra przestań mi tu słodzić. Teraz ty idź się wystroić- powiedziała i podała mi moje rzeczy. Zaśmiałam się i weszłam do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi i rozebrałam się. Wyjęłam z torby bieliznę. Nie wiem dlaczego, ale zdecydowałam się założyć czarny koronkowy zestaw. Chyba posłuchałam się rady Tomlinosna, chociaż nie wiedziałam do końca. Założyłam bieliznę, a następnie sukienkę. Miałam na sobie czarną sukienkę z kremową kokardą w tali. Na dole miała ona kilka warstw materiału na sobie, co dodawało jej uroku. Cała sukienka idealnie podkreślała moją uwagą. Wyjęłam z torby czarne szpilki i założyłam je na nogi. Założyłam również na szyję czarny naszyjnik z błyszczącymi czarnymi kamyczkami. Otworzyłam drzwi i wyszłam z łazienki. Carrie popatrzyła w moją stronę.
- Zakład, że Tomlinson nie będzie mógł nić powiedzieć jak ciebie zobaczysz. Zapewne wszyscy chłopacy będę cię rozbierać wzrokiem- powiedziała, a ja się zaśmiałam.
- Och zamknij się. Lepiej się powoli zbierajmy, bo nie zdążymy na bal w końcu- powiedziałam i wzięłam czarną kopertówkę. Car wzięła za to niebieską. Schowałyśmy do nich wszystkie potrzebne rzeczy i wyszłyśmy z mojego pokoju. Skierowałyśmy się na dół. Wyszłyśmy z domu, a ja zamknęłam dokładnie drzwi. Włożyłam klucz do torebki i ruszyłyśmy w stronę szkoły. Po 15 minutach byłyśmy na miejscu. Podeszłyśmy do sali gimnastycznej. Z wewnątrz było słychać muzykę. Popatrzyłyśmy na siebie i ruszyłyśmy do środka. Otworzyłyśmy drzwi i weszłyśmy do środka. Od razu przytłumił nas dźwięki głośnej muzyki. Ruszyłyśmy w stronę stolików, żeby zająć sobie jakieś miejsce. Zauważyłam, że prawie cała męska populacja znajdująca się na sali, była wpatrzona w nas obie. Po chwili zobaczyłam pod ścianą paczkę Louisa i jego szanowną osobę. Zauważyłam, że Niall prawie się ślini na widok Carrie. Szturchnęłam ją w bok i przysunęłam się do jej ucha.
- Horan pożera cię wzorkiem i prawie się nie obślini na twój widok. Nie odwracaj się, idź dalej- wyszeptałam do jej ucha i dalej szłyśmy w poszukiwaniu wolnego miejsca. Po chwili poszukiwań znalazłyśmy sobie stolik czteroosobowy, który był wolny. Położyłyśmy torebki na krzesła i usiadłyśmy. Po jakimś czasie Niall podszedł do Car i zabrał ją na parkiet. Ja również nie musiałam długo czekać na partnera. Podszedł do mnie po chwili wysoki blondyn i zapytał się czy z nim zatańczę. Zgodziłam się i weszliśmy na parkiet i zaczęliśmy tańczyć. Kątem oka widziałam, że Tomlinson kipi ze złości. Nie wiedziałam dlaczego jest taki zły, jeśli my się nawet nie lubimy. Jednak postanowiłam się zabawić. Z tym i z każdym kolejnym partnerem tańczyłam bardzo blisko. Kiedy przetańczyłam już chyba z 30 piosenek, postanowiłam iść usiąść i odpocząć. Kiedy szłam do stolika, zauważyłam w kącie stojącą Carrie i Horana jak się całują. Uśmiechnęłam się sama do siebie i usiadłam przy stoliku. Jednak nie dane mi było długo tam posiedzieć. Po kilku minutach usłyszałam czyjś szept przy uchu.
- Witam panią Evans. Widzę, że dobrze się bawisz- wyszeptał mi ktoś do ucha. Od razu wiedziałam kto to.
- Jest bardzo miło Tomlinson- odpowiedziałam.
- Masz może ochotę zatańczyć?- nadal mi szeptał do ucha.
- Mam ochotę- powiedziałam i wstałam. Ruszyliśmy w stronę parkietu. Akurat zaczęła grać wolna piosenka. Louis objął mnie w tali, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję. Zaczęliśmy tańczyć. Przez cały czas nikt z nas się nie odzywał. Patrzyliśmy sobie tylko w oczy. Kiedy piosenka się skończyła, podziękowałam Lou i odeszłam do stolika. Nagle poczułam wibracje w moim telefonie. Wyjęłam go z torebki i odblokowałam. Zobaczyłam nową wiadomość od Carrie.
Przyjdź do sali 25. Muszę ci coś powiedzieć, a na sali nie da się porozmawiać. Carrie. 
Zdziwiłam się trochę, ponieważ o czym by miałam ze mną porozmawiać Car. Jednak zdecydowałam się pójść. Schowałam telefon do torebki i wzięłam ją. Ulotniłam się po cichu z sali gimnastycznej i skierowałam się do 25. W drodze zastanawiałam się o co chodzi Carrie. Kiedy dotarłam do odpowiedniej sali, weszłam do środka.
- Carrie jesteś tutaj? Czego chciałaś?- zapytałam się, ale nikt mi nie odpowiedział. Nagle usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i głos zamykanego zamka. Krzyknęłam przerażona. Po chwili zapaliło się światło i zobaczyłam po drugiej stronie sali Tomlinson. Dopiero teraz mogłam się przyjrzeć ja wygląda. Wcześniej nie wiem czemu, ale nie zwróciłam na niego większej uwagi. Jest ubrany w czarny garnitur i białą koszulę. Jego włosy są postawione do góry na żel.
- Czemu krzyczysz Liluś? Przecież to tylko ja- powiedział i się zaśmiał.
- Zamknęli nas prawda?- zapytałam się go.
- A jak myślisz? Zrobili nam po prostu głupi kawał- wyjaśnił Lou i poklepał miejsce obok siebie. Teraz zauważyłam, że siedzi on na jednej z ławek. Niechętnie ruszyłam w jego stronę. Usiadłam na ławce, ale zachowałam bezpieczny odstęp. Wyjęłam telefon i zaczęłam się nim bawić. Oczywiście nie było zasięgu, więc nie miałam jak zadzwonić. Kątem oka zauważyłam, że Louis przysiadł się do mnie bliżej i zaczął jeździć ręką po moim udzie. Postanowiłam go olać. Jednak nagle poczułam, że jego palce wchodzą za materiał moich majtek i zaczynają się bawić moją kobiecością. Chciałam strzepnąć tą rękę, ale nie mogłam. Zwyczajnie za bardzo mi się to podobało. Nagle ręka Tomlinsona trafiła na mój czuły punkt, a ja mimowolnie jęknęłam.
- Widzę, że ci się podoba- powiedział Lou i mocniej zaczął pieścić mój czuły punkt.
- Proszę Louis przestań. My nie powinnyśmy- powiedziałam.
- Och cicho siedź- powiedział i wyjął ze mnie swoje palce. Stanął na przeciwko mnie i wyjął telefon z mojej dłoni. Położył go na ławce i gwałtownie naprał na moje wargi. Ja mimowolnie jęknęłam. Poczułam jak Lou uśmiecha się po przez pocałunek i przygryza moją wargę, prosząc o pozwolenie. Ja w odpowiedzi otworami szerzej usta i wpuszczam jego język do swoich ust. Rozpoczyna się walka o dominację. Nie wiem dlaczego, ale całuje się z nim, kiedy jesteśmy zamknięci w klasie. Niby się nienawidzimy, ale teraz zachłannie się całujemy. Powoli wplatam palce w jego włosy, przez co niszczę cały efekt ułożenia jego włosów. Jednak twierdzę w myślach, że wygląda teraz o wiele bardziej przystojnie. Louis kładzie ręce na moje pośladki i ściska je. Ja ponownie jęczę. Odrywamy się od siebie by zaczerpnąć powietrza. Sprytne ręce Lou wędrują z pośladków na zapięcie od mojej sukienki. Rozsuwa ją, a ona gładko opada ze mnie. Tomlinson odsuwa się ode mnie i siada obok na ławce.
- Rozbierz się seksownie- mówi, a jego głos ma seksowną chrypę. Nie bardzo wiem jak to zrobić, ale postanawiam spróbować. Zdejmuję sukienkę z nóg i razem ze szpilkami rzucam ją w bok. Teraz stoję przed nim w samej koronkowej bieliźnie.
- O założyłaś bieliznę taką jaką chciałem. Grzeczna dziewczynka- mówi i zdejmuje marynarkę oraz koszule. Teraz widzę w pełnej okazałości jego umięśniony tors. Widzę, spore wybrzuszenie w spodniach Louisa. To działa na mnie pobudzająco. Zaczynam kręcić seksownie biodrami i odpinać stanik. Kiedy opada on na podłogę, Lou gwałtownie wstaje i podchodzi do mnie.
- Jesteś taka piękna, nie mogę czekać- mówi i ponownie całuje mnie w usta. Każe mi się położyć na blat ławki, a sam zdejmuje swoje spodnie i bokserki. Wyjmuje prezerwatywę i zakłada go na swojego przyjaciela. Teraz widzę, jaki on ogromny. Marzę o tym, żeby znajdował się we mnie. Tomlinson podchodzi do mnie i ściąga ze mnie majtki. Nakierowuje swojego penisa na moją kobiecość i gwałtownie we mnie wchodzi. Jęczę.
- Boli cię? Przepraszam- mówi i ma zamiar wyjść ze mnie. Ja jednak zatrzymuje go nogami i owijam je w okół jego pasa.
- Nie nie przestawaj. Proszę pieprz mnie mocno- powiedziałam, a w jego oczach pojawiły się iskierki pożądania. Zaczął się szybko poruszać we mnie. Zarzuciłam mu ręce na plecy i zaczęłam go drapać. W między czasie zaczął całować moją szyję i piersi. Zostawił na szyi pokaźną malinkę. Teraz była naznaczona przez niego. Zauważyłam, że Louis był już u szczytu wytrzymałości. Ja również byłam prawie na szczycie. Wystarczyło jeszcze kilka mocnych pchnięć i oboje doszyliśmy w tym samym momencie.
- Louissss- krzyknęłam i mocno wbiłam paznokcie w jego plecy.
- Lilyyy- również krzyknął Lou. Opadł na mnie bezsilnie. Chwilę zostaliśmy w takie pozycja. W końcu Louis wyszedł ze mnie i zdjął prezerwatywę ze swojego przyjaciela. Zeszłam z ławki i zaczęłam szukać swoich ubrań. Kiedy miałam na sobie tylko bieliznę, Tomlinson był już cały ubrany. Bałam się tego co może teraz powiedzieć. Założyłam sukienkę, ale miałam małe problemy z zapięciem suwaka. Louis wyrzucił prezerwatywę do kosza i podszedł do mnie. Chwycił suwak i zapiął sukienkę. Następnie odwrócił mnie do siebie przodem. Bałam się spojrzeć w jego oczy. On chwycił mój podbródek palcami i zmusił mnie, żebym na niego spojrzała. Pochylił się i musnął lekko moje usta. Potem odsunął się ode mnie kawałek i oparł czoło o moje.
- Wyglądasz tak seksownie w tej sukience i z tymi malinkami, że chętnie znowu bym zaczął cię pieprzyć- powiedział i się zaśmiał. Ja się lekko uśmiechnęłam i odsunęłam się. On popatrzył na mnie zdziwiony.
- Muszę założyć buty- wyjaśniłam i podniosłam je z podłogi. Wsunęłam je na nogi i wzięłam torebkę i podeszłam do Lou. On chwycił mnie za wolną rękę i splótł nasze palce razem. Uśmiechnął się do mnie i podeszliśmy do drzwi. Tomlinson wyjął z kieszeni spodni kluczyk i otworzył je. Ja popatrzyłam na niego zdziwiona.
- Musiałem coś zrobić, żeby cię tutaj zatrzymać. Mam nadzieję, że nie żałujesz- powiedział i wyszliśmy z sali. Ja tylko mocniej ścisnęłam jego rękę w odpowiedzi. Wcale nie żałowałem, że zrobiłam to z nim. Ruszyliśmy do wyjścia ze szkoły. Nie mieliśmy zamiaru wracać na bal. Kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz zadrżałam. Było o wiele zimniej niż wcześniej. Louis zauważył to. Puścił na chwilę moją dłoń i założył mi na ramiona swoją marynarkę. Ponownie splótł nasze palce.
- Wyglądasz o wiele lepiej w tej marynarce niż ja- powiedział i się zaśmiał. Ja też po chwili cicho się zaśmiałam.
- Idziemy coś zjeść?- zapytał się mnie.
- Louis jest prawie dwunasta- odpowiedziałam.
- Odprowadzę cię potem- zaproponował.
- A jak ci nie powiem gdzie mieszkam?- powiedziałam i się zaśmiałam.
- Muszę chyba znać adres moje dziewczyny- powiedział i ponownie mnie pocałował. Ja odwzajemniłam go. Po kilki minutach oderwaliśmy się od siebie.
- Dobra idziemy coś zjeść- powiedziałam i ruszyliśmy w stronę knajpki całodobowej. W moich brzuchu latało stado motyli. Nadal nie mogłam uwierzyć, że nazwał mnie swoją dziewczyną. Wiedziałam, że go kocham. Po prostu ukrywałam to pod nienawiścią. Przecież od nienawiści do miłości jeden mały krok.

Macie taką małą niespodziankę ode mnie. Wiem, że pewnie spodziewaliście się nowego rozdziału, ale ciągle miałam w głowie pomysł na tego imagina. Także postanowiłam go napisać. Jest on troszeczkę +18 a także taki zwykły. Sądzę, że jest całkiem niezły. Postaram się dodać następny rozdział w niedzielę. Chociaż nie wiem jak to będzie z czasem. Jednak postaram się. Zapraszam do komentowania :)